Skocz do zawartości
alan

Czy kiedykolwiek PASSAT zawiódł Cie w trasie?

Rekomendowane odpowiedzi

Mój pasio :vw: od momentu zakupu, tj. od sierpnia zeszłego roku, raz stanął na trasie. Nie ze swojej winy, tylko przez jakiegoś partacza, któremu "zapomniało się" przykręcić wszystkie śruby obudowy ECU. Dostała się przez to deszczówka na elektroniczny pedał przyśpieszenia i qpa. Na szczęście wystarczyło troszkę odstać aż ocieknie i można było jechać dalej - do następnego postoju. Poza tym incydentem jest miodzio :hurra: . Super wozik, moje pierwsze naprawdę porządne auto :D . Mile wspominam też Trabanta Zwei Takt Turbo, którym swego czasu woziłem swoje cztery litery, ale to w końcu też Niemiec :rotfl: .

 

pozdrawiam

Dominek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość kri100v
Tak z czystej ciekawosci spytam, czy zdarzylo sie Wam kiedykolwiek zeby Wasz pasek odmówil współpracy w trakcie jazdy ? ( awaria silnika, zawieszenia itp... )

 

Wyciek oleju do obiegu wody przez chlodnice oleju, przymusowy postoj i szukanie sklepu z olejem, okolo godziny.

 

Od tego czasu zawsze woze ze soba litr oleju w bagazniku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość gregfr

mam go od sierpnia i do Francji 2000km mnie nie zawiódł oby tak dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moj pasek mnie przez rok jezdzenia nie zaskoczyl. nie wykrecilem wprawdzie zadnych wielkich kilometrow bo 25 tys km w ciagu roku ale nigdy w trasie nie stanalem na amen (pomijam jedna zmiane kola) na poczatku jedynie jak jeszcze nie wiedzilame ze mam chlodnice do wymiany musialem sie zatrzymywac na dolewke plynu chlodzacego. oby tak bez komplikacji dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Dick45

Teraz mam B5 diesel od ponad roku nie zawiódł nigdy latem gdy jechaliśmy na wakacje nie robiłem przy nim nic zatankowałem zapakowałem klamoty i bezproblemowo przejechał 3 tyś. km. To jest mój trzeci passat pierwszu B3 przejechał u mnie 500tyś zwykły 1,9D razem ponad 700 gdy go kupiłem miał 220 a żywot miał ciężki używałem go do pracy jeżdził po dziurach i wertepach niezniszczalne auto sprzedałem gdy pojawił się olej w płynie chłodzącym prawdopodobnie to uszczelka pod głowicą ale przy tym przebiegu zdjęcie głowicy to ryzyko trzeba robić silnik.Potem był B4 też dobry ale jeżdził u mnie krócej miał turbinę i niestety zaczeła cieknąć sprzedałem Obecny B5 wygodny dobrze tłumi nierówności naszych dróg ale wachacze już wymieniałem zdecydowanie szybszy i zrywniejszy a jak będzie dalej zobaczymy reasumując passat nigdy nie zawiódł mnie tak że musiałem wzywać pomoc na drodze dlatego jestem wierny tej marce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam go od sieprnia,przejechane juz 4,5tys mil,w tym trasa do polski.Tygodniowo ok 300 mil robie i jak narazie(odpukac) smiga jak ta lala :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość nosekdomin

Mam od ponad roku (35tyś)! Nic kompletnie nie zawiodło-oby tak dalej. Zresztą tak myślę że właśnie passki b5 słyną z trwałości podzespołów. Tylko zaraz po zakupie wymieniałem przeguby. Ponieważ obydwie gumy pękły po zimie. A ja musiałem wrócić do kraju 1500km na prawie suchych przegubach. Słyszałem również dużo bajek o słabym zawieszeniu ale to w dużej mierze mity.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od 2 lat nie. A dostawał i po 3000 km w ciągu 3 dni. No cóż - tak było trzeba. Jechało się na zmianę po 500 km... W trasie to jak mały czołg. A w górkach to już jak buldożer. Jak nie z 4 górkę, to na 3 wdzędzie się wdrapał... A inne benzyniaki zdychalskie były. Jednak co Diesel, to Diesel!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posiadam passata od półtora roku (ojej już tyle chyba czas na zmianę :evil: ) przejechane ok 70tyś. Czy zawiódł ?? Hm stanąć nie stanął ale moc stracił koło Wrocławia a do domu 600km, w Wałbrzychu jeden mechanior obstawiał że to może być elektrozawór od doładowania turbiny ale nie miał kompa, aby potwierdzić diagnozę. Chorowity passat zawiózł mnie szczęśliwie do domu :padam: przez Poznań :rotfl:

Innych sytuacji (problemów) nie miałem :vw:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha, ciekawie postawione pytanie.

Owszem, wQ... mnie kilka razy, ale nie zawiódł. Zawsze uprzedzał mnie przed poważnym wyjazdem i buntował się blisko domciu. Polubiłem Go za to. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mój właśnie dziś rano...

 

Generalnie to moja wina - passek lojalnie uprzedzał już od 2 tygodni, ja uznałem, że to alternator i w sobotę zmieniłem w nim łożyska. Rzężenie nie ustąpiło, wtedy zwróciłem uwagę na pompę wody, a tam :przestraszony: kółko pod kątem, połowa koronki trzymającej kulki łożyska na zewnatrz, ale nie było już gdzie kupić drugiej pompy, no i rano trach! pompa stoi, pasek się urwał, a passek czeka :/ I to w pierwszy poniedziałek miesiąca, dzień spotu :606:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwoma passatami zrobilem już w sumie ponad 100 tys km i niegdy mnie jeszcze nie zaskoczył czymś nieprzyjemnym na trasie. Nie liczac tego, ze osłona plastikowa silnika mi odpadła (mechanik źle ją wkręcił :[ ) no i musiałem ja powyłamywac i wywalic w krzaki. A tak, jak do tej pory (odpukać) - wszystko jest :ok:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simon.b

Witam. Ja swoim od kwietnia zrobiłem ok. 16 tys. km. W trasie mnie nigdy nie zawiódł a był 5 razy w norwegii, 800 km w jedną stronę. Latem 2 tys. po polsce i też :ok:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!! Obecny, to mój drugi Passat (obecny to 3BG 1.9 TDI, 130 KM - AVF). Tym jeżdżę od lipca i narazie wszystko OK. Co prawda teraz jeszcze go dopieszczam, wymieniam, usprawniam. Poprzedni natomiast był też 3BG, ale benzyna 2.0 (AZM) 115 KM i nie był to dobry początek gdy go kupiłem. Może zabrzmi to jak Science Fiction ...ale po zakupie w czwartek, pojechałem w piątek do rodzinki.... wieczorem zrobiłem opijanie z ojcem i szwagrem ... i kiedy mieliśmy już odjeżdżać po imprezie...(żona miała prowadzić :-) ) już nie odpalił PADŁ STEROWNIK SILNIKA!!! Do Warszawy wrócił na lawecie :-). Straciłem wtedy do niego zaufanie... i zamieniłem na TDI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daniel28

Czesc,to ja powiem wam tak mnie raz zawiodl a mianowicie padla pompa wody,jakas porazka wirnik pompy jest plastikowy i sie po prost zlamal mechanik powiedzial ze rzecz raczej nie mozliwa a jednak sie zdarza a tak po za tym ok.Mam go juz ponad rok przejechalem 35 tys km z czego anglia-polska cztery razy na trsie szybko 160-200 i nie steka ale pompa padla.Jestem ciekaw komu sie to jeszcze przydarzylo.Pozdrawiam :vw:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Madrid

Zawiódł mnie, a było to tak:

 

Dzień przed wyborami (20.10.2007 - sobota) wybraliśmy się z dziewczyną do sanatorium w Kołobrzegu, gdzie przebywała jej mama. Trasę Płock - Kołobrzeg wstukałem sobie w nawigację - oczywiście odpowiednio skomentowałem planowany czas dojazdu (7 godzin) pięcioma słowami: - no chyba cię k***a poj***ło! (lubię dyskutować z tym gościem z nawi) :-)

 

Zapieliśmy pasy (godzina 10.00) i ruszamy. Na poczatek pojechaliśmy nowym mostem w Płocku (wcześniej jakoś nie było okazji, ani potrzeby). Droga jakoś nam mija, spokojnie... Włocławek, Toruń, jedziemy, jedziemy, rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Spokojnie jedziemy przez Bydgoszcz, mijamy Bydgoszcz... dziewczyna układa się do snu. Na drodze robi się delikatny korek, tempo jazdy około 15-30 km/h. Patrzę na zegar, te cyfry siakieś blade się zrobiły, ale jedziemy... radio przestaje grać. No to se myślę: k***a, czy nie mogło w drodze powrotnej zdechnąć? Nie można nawet ufać JVC!? Nasłuchuję wentylatora i mam wrażenie, że jakoś słabo dmucha. Wtedy zajarzyłem... ZDECHŁO ŁADOWANIE! A my prawie w połowie drogi jesteśmy. Szybka decyzja, zatrzymamy się na najbliższym parkingu i to w takim miejscu, żeby można było zielone bydlę jakoś na popych odpalić. Nagle widzimy, po prawej stronie knajpę w lesie (lokal nazywa się Leśna Chata)... jest nadzieja. Choć perspektywy znalezienia jakiegoś mechaniora w sobotę o 13.00 graniczy z cudem. Zatrzymaliśmy się, po kilku minutach odnajduję właściciela, rozmawiam z nim i jest nadzieja, jego kolega zna jakiegoś elektryka. Po około 20-tu minutach mamy kontakt z elektrykiem. Jest w Bydgoszczy, będzie wracał za dwie godziny, to spojrzy na samochód. Więc czekamy, czekamy, czekamy... Wraca własciciel zajazdu (musiał gdzieś pojechać), pyta się nas, czy ten samochód na parkingu z nalepkami rozruszniki, alternatory i takie tam, to do nas przyjechał. Robimy oczy, bo nie spodziewaliśmy się, że ten mechanik już tu jest. Krótkie pytanie do gości, kto przyjechał tym samochodem i człowiek podnosi się od stołu niechętnie, wolnym krokiem podchodzi z nami do Passata, przez te kilka metrów dowiadujemy się, że on tylko tędy przejeżdża. Nic nam nie pomoże, bo nie ma sprzętu, nie ma warsztatu, nie ma pomysłu i nic nie wie. Ze zdziwieniem się popatrzyłem na jego samochód... wielkie reklamy, strony www ponaklejane wszędzie i adres... ulica jakaśtam w Bydgoszczy, se myślę, ma nas głęboko w d***ie. Po chwili wyszła jego żona i bojowymi okrzykami zgarnęła gościa do środka. Pozostało nam liczyć tylko na to, że ten mechanik, na którego czekamy nas nie zawiedzie, bo inaczej trzeba będzie wracać autobusem do domu, a w poniedziałek przyjechać i próbować naprawić samochód samemu.

 

Po około 30 minutach przyjechał mechanik, patrzę... starszy człowiek, w dwie minuty obejrzał samochód, podjął decyzję, że jeśli nie odpali na popych, to nas zaholuje do siebie i zaczniemy to naprawiać. Pożegnaliśmy się z właścicielem zajazdu i udaliśmy się do Tryszczyna (tam mieszka ten miły człowiek). Dziewczyna poszła do domu, gdzie została poczęstowana przez jego żonę ciastem i herbatą, a my we dwóch zaczęliśmy naprawiać Passława. Odpieliśmy aku i podłączyliśmy pod prostownik, wymontowałem alternator cały czas modląc się, żeby się nie okazało, że jest na złom.

 

Dosyć szybko ustaliliśmy przyczynę: szczotki! Na szczęście, ten pan miał takie u siebie, zamontowaliśmy je, skręciliśmy wszystko do kupy i udało się, samochód odpalił. Byłem wtedy szczęśliwy, bo już miałem plan... jedziemy dalej, chociaż dziewczyna chciała wracać. Na drogę dostaliśmy jeszcze pół reklamówki smacznych jabłek.

 

O 23:52 po zakwaterowaniu się w hotelu szliśmy brzegiem plaży z radością oglądając białe grzywy fal, które wyłaniały się z ciemności.

 

THE END

 

A teraz, żeby uprzedzić pytania, to dioda nie zawsze wskazuje brak ładowania, raz się świeci, raz nie, nie ma tu reguły, ale stosując metodę "szybkiej ręki w pulpit" można rozpalić ją do czerwoności :-)

 

Jak skończę składać silnik do kupy (robiłem szlif), to naprawię to.

 

 

 

Na koniec napiszę takie małe przemyślenie: GRZECH TO STRASZNY nie pomóc podróżnemu w drodze!

 

Mieliśmy szczęście, że spotkaliśmy dwóch dobrych ludzi, właściciela zajazdu i mechanika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też zawiódł 2-gi raz. Teraz szukam dawcy bo w moim serducho zaniemogło i posypało sie. Auto stoi rozbabrane na warsztacie a ja sie zastanawiam nad ramontem silnika albo nad jego przeszczepem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 padlo turbo]

2 pekl taki plastik pod egr co sluzyl chyba przytykaniu na wolnych obrotach

3 padly amortyzatory ( 2 tylnie wylaly a przednie ledwo zipialy)

4 teraz cos padlo a do warsztatu dopiero po sylwestrze ( zaczelo sie od tego ze przy 160 zaczal sie ksztusic pozniej zaczal tez czasami przy obojetnie jakich predkosciach, a dzien przed wyjazdem w gory zaczal chodzic gorzej niz traktor wyskoczyly kontrolki od ABS i ESP autem rzucalo niemilosiernie, na szczescie zdazylo mi sie to 1 km od domu i jakos dojechlem)co sie zrypalo to sie okaze w nowym roku :|

 

a tak to jeszcze mialem wode w aucie ale to przez tych co alarm zakladali ale szybko sie to naprawilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość KASIARZ

Swojego paska mam od prawie 2 lat i nigdy mnie nie zawiódł (tak żebym stanął) pomimo iż zdarzały się dzienne przejazdy po 800-1000km .Uważam że jest to najlepszy samochód na dlugie podróże :ok:Jedyny przypadek to do dziś nieustalona awaria komputera :przestraszony: ktory ni z tego ni z owego w trakcie jazdy zaczął pokazywać nie zamknięte drzwi bagaznika pomimo iż byly zamknięte - towarzyszący sygnał dźwiękowy w trakcie jazdy przez 250 km wkurzał strasznie , ale jak wspomniałem nie przeszkodzilo to w kontynuacji jazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności