Skocz do zawartości
robertgreenford

najdurniejsza rzecz jaką zrobiliście ze swoim autem?

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Paweł_Kg

1. Kolega raz mi opowiadał jak u niego na wsi łepki po 19 lat dorwali BMW (niewiem z którego roku dokładnie). Okres zimowy, auto zapakowane pięcioma osobnikami w dresach, "lans" przez wioche. Plac po dawnym składowisku węgla, dosyć rozległy teren więc... wypróbujemy co nasza maszynka potrafi:P Kilka bączków,kółeczek,zrywów itp...w oddali widać jak dzieci ulepiły bałwana ze śniegu :)) Oczywiście odrazu głupi pomysł- "fajnie jakby z tego bałwana nic nie zostało" ;] Tak więc jedynka-gaz,dwójka-gaz,trójka-gaz, do bałwana już tylko 10 metrów...5......3...2...1... BUM!!! Zgadnijcie co sie okazało:P Swoistym stelażem,ramą tego śniegowego bałwana okazał sie...... hydrant :o Nic sie nikomu nie stało ale jeśli chodzi o autko to nawet nie wnikałem;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, zima sie marzy przy takich upałach. Jadąc do teścia natrafiłem na kawałek zasypanej śniegiem drogi i objazd zrobiony polem przez kierowców. Jadę fordzikiem, a po drodze ogromne kretowisko, wyglądające na całkiem świeże. Ale to zima, błąd myślowy. Nie zastanawiając się, przejeżdżam przez nie. Efekt był taki jakbym najechał na duży kamień. Podskoczyłem i jak się okazało pózniej, pokiereszowało mi podwozie. Patrzę się w lusterko, a kretowisko dalej sterczy jakby nietknięte moim podwoziem. Okazało sie, że było nasiąknięte wodą i zamarznięte na kość. Do tej pory na słowo kretowisko reaguję z córką tak samo. Patrzymy na siebie i wybuchamy śmiechem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to ja wczoraj.... gorąco, jeszcze kacyk (pozdrawiam ekipę z chełma min. Majcina), to w samochód wymoczyć jajka w pobliskim jeziorze (40km od lublina - krasne), w domu założyłem krótkie spodenki w których miałem się kąpać, drugie na zmianę w plecaku... wchodze do wody do pasa, wkładam ręce do kieszeni, a tam kluczyki do paska z pilotem od alarmu. Szybko na brzeg jakby mnie woda poparzyła... Scyzoryk rozebrałem, a pilota nie dałem rady bo poskręcany na śrubkę. Po godzinie pływania z dusza na ramieniu dotarłem do paska, wyjmuję osprzęt potrzebny do otwarcia i uruchomienia paska... i doopa ani pilot od alarmu nie gada ani scyzoryk.... ręcznie kluczykiem tez nie dało rady go otworzyć bo chyba mam pordzewiałe i zastane zamki, pewno nigdy nie używane, telefon i dokumenty w samochodzie zamknięte. Więc poszedłem na ośrodek do portierni, tam kobita użyczyła mi telefonu... mamo powiedz ojcu albo bratu żeby mi przywieźli zapasowe klucze do samochodu nad jezioro krasne ja idę w stronę lublina... szedłem około 1,5h złapała mnie burzą na 10 min zanim przyjechali... przeszedłem jakieś 6km, a brat z ojcem przez pół drogi jechali 40-50km/h bo padał taki deszcz... zwinęli nas, podrzucili do samochodu i jazda do domu :)

a najlepsze było to że się nie wkurzaliśmy na mojego babola.... tylko śmiech cały czas... a jak zaczął deszcz padać to się mało ze śmiech nie poszczaliśmy....

pamiętajcie o kluczykach :)

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Krawcol

Oddalem swojego Passata do ASO Skoda do naprawy-to byla najdurniejsza rzecz, jaka zrobilem... Bo bez auta jestem juz w zasadzie dwa miesiace :( I dochodze do wniosku, ze zastepcza Octavia mimo, ze Laurin & Klement, w silniku 1.9 TDI 130PS, ze skora i pozostalymi bajerami chowa sie w porownaniu do Passata :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to się "pochwale" swoim wyczynem :D

To było pare lat temu za czasów posiadania jeszcze Fiata Tipo :P Wracając do domu postanowiłem zaoszczędzić trochę na paliwie. Krótko przed domem bujnałem trochę autkiem i przy ok. 80km/h postanowiłem zgasić silnik. Tak jak go zgasiłem tak zauważyłem że kierownica mi się zablokowała:D a że wjazd na podwórko poprzedza zakręt to reszta historii już wiadoma :D przeleciałem przez ogródek zatrzymując się na świeżo kwitnących krzewach malin :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja najglupsza przygoda z ostatnich dwóch miesiecy, to brak paliwa. Przeliczyłem się i auto zgasło 300 metrów od CPN-u. Sa go nie dałbym rady zapchnąć z powodu warunków terenowych, wiec z buta 1500 metrów do domu po baniak i potem z buta na najbliższy CPN, czyli prawie 2 kilosy. Potem z karnistrem do auta, zalalem a tu.... DU.....a - nie pali. Zarżnałem AKU i nic innego nie pozostało, jak go próbowac powoli pchać po ulicy, to się ktos zlituje i pomoze. No i znalazł się koles, co mnie wziął na hol. Ciągał mnie po całym mieście - dobre 20 minut, aż spasowaliśmy i powiedziałem, zeby mnie pod blok zholował. Pod blokiem (po wypaleniu z ogólnego wkurw......ienia) 3 papierosów - coś mi się przypomniało. Sięgam "gdzieś" ręką, sprawdzam.....

nie przełączyłem "WŁĄCZNIKA" :wstyd: Wiec nie miał prawa zapalić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
nie przełączyłem "WŁĄCZNIKA" Wiec nie miał prawa zapalić.
Miałem podobną sytuację w B3. Był zamontowany wyłącznik pompy paliwa żeby nie pracowała podczas jazdy na gazie. Myślałem że zabrakło benzynki, a bez niej nie zapali. Jakiś kolega przywiózł mi z cpnu trochę wahy, zaałem a tu ni hu-hu :/ Aku nie padło jeszcze ale już była wizja powrotu do domu na lince. Przy podczepianiu holu coś mnie tknęło - poleciałem włączyć pompę! Zapalił od razu :)

Czasem jesteśmy bezsilni na swoją "głupotę"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem dokładnie taki sam problem z ukrytym wyłączaniem pompy paliwa. Zima pare lat temu była dość sroga. Rano wstaje, passat zaparkowany przed domem, bo akurat droge remontowali i nie bylo jak dojechać do garażu. Temperatura ok -15, wsiadam silnik ładnie zakręcił, ale tylko tyle.

Siedziałem tam dobry kwadrans przy nim zachodząc w głowe o co chodzi i nic nie wymyśliłem. Zawołałem ojca i przepchneliśmy kombiaka w inne miejsce, bo tam gdzie stal blokowałby przejazd koparce. Namęczyliśmy się jak idioci, bo to śnieg, zamarznięte koleiny, ale co było robić.

 

Dopiero po południu jak wróciłem do domu doszliśmy do tego, że pompa paliwa była odcięta ;D Passek zagadał od pierwszego razu, zupełnie bez problemu, śmiejąc się z mojej głupoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z włącznikiem miałem też przygodę z malczakiem-pilowałem, piłowałem aż zajechałem aku. Akurat zajechała kumpela z mężem i mówię do niej wsiądź za kierownik a my cię pchniemy, może odpali. Wsiada, my do tyłu zabieramy się za pchanie a ona jeszcze: włącznika jakiegoś nie masz? No tak :rotfl:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja może nie z nowinek waszych technicznych - a z mojego lenistwa :P Miałem do garażu 100 metrów w Szczecinie ale nie chciało się dupy ruszyć i zostawiłem wtedy jeszcze Vectra B na parkingu osiedlowym. Rano się budzę ojeb..li wszystko co było możliwe z zewnątrz :D Kosztowało mnie te lenistwo prawie tauzena :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, wiekszość już chyba słyszała ;-) Chciałem wymienić żarówke w zapalniczce ;-) Ni hu hu nie miałem pojecia jak się do niej dostać, albo jak wydrzec zapalniczke... Wiec popatrzyłem do srodka i zobaczyłem takie blaszki, rowki, więc stwierdziłem, ze pewnie trzeba je poodginać... :crazy: Na szczęście poszedł tylko bezpiecznik i poleciało kilka iskierek ;-) A zorientowałem się dopiero ze coś jest nie halo, jak jechałem do pracy i nie chodziło mi radio i zegarek ;-) A wystarczyło tylko odkręcić cały plastik z zapalniczlą :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdzies w maju, na pomorzu zachodnim ;) droga przez pola. gładka jak stół asfaltówka, lecimy szczupakiem 110-120 :634:, pojawia sie znak "40" kumpel do mnie: "co za debil stawia na srodku pola ograniczenie" lekki łuk w lewo i... hopa... pierwszy raz w życiu leciałem samochodem :D 4 koła w powietrzu... co ciekawe szczupak jechał prosto po wylądowaniu, dopiero teraz okazalo sie ze z "niewyjasnionych" przyczyn pękła przegroda wzdłuz prawej podluznicy :(

 

dsc00170vt3.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałem bardzo podobne zdarzenie.

 

lece sobie paskiemn przez jakąś wieś za opatowem, środek pola, piękny nowy asfalcik, na liczniku okj 100, lekkie wzniesienie, jakies 20-30 metrów i zakręt 90 stopni. Troszke chamowania i lot jakieś 35 metrow w jakieś świerzo zaorane pole :) Na szczęście nawet nie doszedłem z auta do domu a już słyszałem jak w jedynym domu w okolicy odpala ciągnik :) Na szczęście pasek się tylko zabłocił :)

Edytowane przez artmin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no damianko to ładnie, ja ostatnio tak na litwie leciałem z 70-80 w nocy i mi się droga skończyła, rozjazd na prawo i lewo i dwie polne drogi, po heblach trochę boków, prawo, lewo i jakoś wysterowałem :)

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie próbowałem wchodzić w ten zakręt bo poleciałem sobie delikatnie w pole a jakbym próbował i się nie zmieścił to lądowałbym na drzewach. Szybko kalkulacja :)

 

i małe sprostowanie. Urwała się ta obejma która chyba ma za zadanie trzymać wydech jakby się urwał :)

Edytowane przez damianko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
no damianko to ładnie, ja ostatnio tak na litwie leciałem z 70-80 w nocy i mi się droga skończyła, rozjazd na prawo i lewo i dwie polne drogi, po heblach trochę boków, prawo, lewo i jakoś wysterowałem :)

pozdr

Skąd ja to znam. Godzina 22 późna jesień dwupasmówka okolice Kaliningradu. Gnam aby dojechać do znajomego 100 na liczniku i nagle na środku drogi wyrasta deska leżąca z jednej strony na ziemi a z drugiej podparta jakimś stojakiem i pomalowana w kolory mało odblaskowe po heblach. Zatrzymałem się tuż przed deską lekko ją trącając. Za deską moje światła rozświetliły dół wykopany koparką. Jak bym nie zahamował cały bus zmieściłby się w dole. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. To i ja podzielę się swoją historią :) W tamtym roku pracowałem w delegacji i jeździłem nowiusieńkim Boxerem. W poszukiwaniu hotelu po całym dniu naprawdę ciężkiej pracy wywiało mnie gdzieś po za miasto i chciałem sobie zawrócić na drodze ( taka na 1 samochód ) i znalazłęm wjazd na pole no to mówię sobie cofne ... Tylko że sobie nie wycelowałem dobrze i wjechałem 1 tylnym kołem drugie po chwili zwisało w rowie takim ok. 1,5m samochód do tyłu zatrzymał się na drugim brzegu rowu ... Przednie koło w górze więc nie było szans żeby 1 zaskoczyło w dodatku na mokrej trawie ... Szczere pole godzina przed 2 w nocy .... W oddali domy wiec lece a tam jedynie maluch ... Ale miałem fart bo po dłuższej chwili przejeżdzał Żuk i miał fajną stalową linkę:) Samochód troszkę pościerany na klapie i tłumnik przygięty bo na nim zawisłem ale wszystko fajnie się skończyło :) Tylko szef nie był zadowolony że coś sie na parkingu stało z tyłem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprzedniej zimy podjechałem do kumpla.Nie było gdzie zaparkować to zostawiłem golfa na parkingu 500m dalej.Po dwóch godzinach wychodzę a że byłem w samej bluzie :634:(-15) to myślę pobiegnę byle szybko na skróty do parkingu przez trawnik(śnieg powyżej kostek i kluczyki w łapie):cool: i gdy juz byłem prawie przy aucie wpadłem w poślizg i łup na ziemię.Podnoszę się , otrzepuję i szukam kluczyków po kieszeniach - ładny ch.j leżą w śniegu:eek:.30 minut szukania i nic.Cóż 2 kiloski do domku po zapasowe i w całym zamieszaniu zapominam kurtki.2 km spowrotem i myślę sobie że podjadę po nie w czasie roztopów(ale to szybko wybijam sobie z głowy bo z moim upartym charakterem nie przespałbym żadnej nocy).Dochodzę, wsiadam odpalam i mam przywiozę sobie grabki;) . I po raz kolejny wychodząc nie biore kurtki choć już taki zmarznięty jestem na kość:mad:.No i zaczynam grabić k.rwa w grudniu śnieg a przechodnie spoglądają z politowaniem (zastanawiam się co oni o mnie wtedy myśleli:609:) i po ładnych kilkunastu minutach :dzwon:udało się.W tym samym momencie gdy emocje zaczęły opadać poczułem jak jest mi na prawdę zimno:552:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paskiem, nie miałem jeszcze żadnych przygód, ale poprzednim autkiem, a był nim Nissan Sunny N14 trochę było:

 

  • Jako dobry kolega, podszkalałem znajomych robiących kurs prawa jazdy, na placu, trochę po wiejskich drogach, była końcówka listopada, ale w miarę ciepło, godzina dwudziesta, ciemno jak w d…, jedziemy z kursantem między polami, coś tam gadamy, i *** skręcaj Pole !, tylko przód, dwa metry ale było już za późno, ugrzęźliśmy na amen, samochód wisi kółka się kręcą, było po deszczu, ślisko i do tego gliniaste podłoże, wysiadam *** orła, próbuję wstać drugiego, cały umazany w błocie. Ciemno wszędzie, zimno i do domu daleko, w dali jakiś kilometr widać zabudowania, idziemy po pomoc, ciągnik, chociażby łopatę.
    Pierwszy dom (drewniana rudera), zero odzewu, drugi dom (drewniana rudera), wychodzi kobieta z małą dziewczynką, mówię jak sytuacja, a ona wydaje jakieś dziwne głosy i gestykuluje, za chwile wychodzi facet i jakiś młody chłopak, kompletnie zalani, bełkoczą coś że trudno zrozumieć, dziękujemy i szukamy dalej, trzeci dom (murowana rudera) wychodzi facet w rzeźnickim fartuchu i z tasakiem w dłoni, oczywiście umazany w krwi, spoglądając na nas spod łba: ‘nie mam ciągnika, nie mam samochodu, nie mam łopaty’.
    Może nie opisałem tego zbyt obrazowo, ale ja wtedy byłem przerażony, czułem się dziwnie jakobyś, coś za chwilę miało by nas zaatakować, Droga bez powrotu lub Wzgórza mają oczy.
    Byłem tam za dnia, jak jest widno, zupełnie inne miejsce.
    Co do auta, po kilku telefonach, za dwie godziny podjechał znajomy, Astrą, zero przyczepności, ślizgał się po gliniastej drodze jak po lodzie, błoto tak fajnie wyrzucało że obydwa samochody w błocie i wszyscy stojący obok też, trzeba było się inaczej za to wziąć, podlewarowałem Sunnego, i łopatami usunęliśmy to na czym leżał, a następnie zebraliśmy okoliczne kamienie i ułożyliśmy pod kołami, po czym wepchnęliśmy Nissana z powrotem na drogę, i to byłby już koniec, gdyby nie padł akumulator.
  • Wakacje lato 2006 lipiec, Zakopane, jedziemy na Słowację, moja siostra która kilka razy była w zakopcu jest moim pilotem, o tu tędy jedź, przez Kuźnice :P do przejścia granicznego Łysa Polana, jedziemy coś nie tak, zaczyna się pusto robić, same dorożki i busy tylko, na końcu okazuje się kolejka na Kasprowy ( ja byłem pierwszy raz w Zakopcu), i zakręcamy, zakaz skrętu w lewo (*** ustawiony) więc zawracamy z powrotem, a Ci z busów trąbią na mnie, coś z tych dorożek drą się górale, następnego dnia idziemy na samym początku ZAKAZ WJAZDU, nie dotyczy mieszkańców, busów itd., końcówka - pętla droga jedno kierunkowa, a ja w połowie zawróciłem i pod prąd.

Edytowane przez kazio
bluzgi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

było lato (jakieś dwa lata temu ;)), ja ze złamaną nogą jadę jako pasażer z ojcem (fiacikiem) na uczelnie do Katowic DTŚ-ką :) Załatwiłem co trzeba i wracamy. Oczywiście DTŚ, na liczniku coś pona 150 km/h. Na wysokości Silesii doganiamy Forda Escorta. Usuwa się nam, ojciec dociska gazu a przed nami pojawia się Ciquecento na awaryjnych. Stało na LEWYM pasie!! Oczywiście od razu hamowanie, pisk i siwy dym za nami. Udało nam się uciec na prawy pas (gościu w Fordzie pomyślał i uciekł jak najdalej w prawo). Patrzę do tyłu a za mną inni hamują :D Dużo szczęścia bo mogło być nieciekawie. A właścielowi tego Fiata powinni postawić POMNIK GŁUPOTY przed blokiem z jego wizerunkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności