Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Spowiedź handlarza

 

 

Spowiedź handlarza

 

Spowiedz_handlarza_ccs_3220161.jpg

 

Autor informacji: Paweł Rygas

Środa, 25 marca

Niemiec głupi nie jest. Dobrego auta za darmo nie odda. Tylko Polacy to tacy idioci. Panie, toż to czysta głupota! Kretyni wierzą, że dziesięcioletni diesel ma na liczniku 150 tys. km (*)...

Byłeś pan kiedyś w Niemczech? Ludzie tam do pracy jeżdżą po sto km w jedną stronę. Mają autostrady, więc zajmuje im to mniej niż godzinę. Zresztą opłaty za diesle są wysokie, więc auto musi na siebie zapracować. Silnik to się gasi, jak się zepsuje.

Czyli co, na lawetę i kręconko?

 

- Że co?

Liczniki, rozumiem, kręcimy?

-Heh, dzisiaj to jest kultura! Ludziska się wycwanili. Dzwonią jacyś zboczeńcy, pytają o VIN. Dzisiaj to się robi drobne korekty - wie pan - takie kosmetyczne. Jak auto ma, dajmy na to, 250 tys., to zrobi się mu 168 tys. i będzie git. Polak to takie durne zwierze jest. Nawet jak wie, że auto ma dwa razy więcej, to woli kupić to z mniejszym przebiegiem. Bo przecież, łatwiej mu będzie sprzedać! Z takim myśleniem to jesteśmy 50 lat za murzynami.

Lubimy się oszukiwać?

-Oszukiwać? Durni jesteśmy i tyle. Masz pan przykład z życia. Kolega przywiózł kiedyś z "Rzeszy" trzy "a-szóstki" w "tedeiku". Dwie wyrwał od jakiegoś Turasa, trzecią kupił od pewnej firmy. Te pierwsze - koszmar. Silniki zarzygane olejem, jedna miała przód od innej wersji, bo taki akurat udało się znaleźć na szrocie. Trzecia kosztowała go najwięcej, ale zupełnie nic jej nie dolegało. Furka latała pod jednym kolesiem przez kilka lat. Książka serwisowa była zabazgrana jak kolorowanka. Pełny serwis aż do końca, czyli 310 tys. km. I co? Te od Turka sprzedały się w ciągu dwóch tygodni. Miały tam na blacie coś po 180 tys. przebiegu. Z trzecią męczył się 2 miesiące. W końcu sprzedał to kumplowi z Bełchatowa bodajże. Ten wypieprzył serwisówkę i zrobił jej przebieg 130 tys. km. Sprzedała się w trzy dni. I pewnie śmiga do dzisiaj.

Ciekawa historia

-Teraz to mówię panu - kultura. Kiedyś to były jazdy, bo i ludzie jeszcze durniejsi byli. Pamiętam jak kolega wyhaczył w Niemczech trójkę w dieslu. Też jeździła w jakiejś flocie. Miała już drugą książkę serwisową. Oglądałem ją na wszystkie strony - znam te auta - nie dałbym więcej jak 180 tys. przebiegu. Widać, że auto zadbane. W rzeczywistości miała przejechane 470 tys. km. Gdyby nie to, że widziałem książkę, sam bym nie uwierzył. Gdy kupiła go potem pewna pani, samochód miał na blacie 70 tys. km z groszem. Wtedy to k***a się kręciło!

I zapewne wszystkie były "bezwypadkowe"?

-Wie pan, wypadki to są różne. Chłopaki przywoziły wszystko co dało się wyklepać, bo robocizna w Polsce kosztowała grosze. W Niemczech to jakaś masakra. Poduszki, czujniki itd. Wszystko kupę kasy kosztuje. U nas kupujesz w necie zaślepki, przepinasz kontrolki poduszek i spokój. Klepie się takie złomy po stodołach i jest git. Ważne żeby się ładnie świecił i miał dużo chromu. Dajmy na to taka "a-czwórka", ładna listwa przyciąga wzrok, nie widzisz, że przód od innego auta, jak się świeci. Zawsze się znajdzie jakiś wariat co będzie go pukał jakimś czujnikiem, jakby to jakaś laska była, ale ja nie musze wiedzieć, że był bity. Będzie się stawiał to powiem, że może Niemiec coś robił i niech się goni.

No tak, życie jest brutalne..

-Ale powiem szczerze, że w tłuczki to ja się nie bawiłem. Więcej pieprzenia, niż to warte. Jak już, to szukało się uszkodzonych mechanicznie. Niemcy to mają fioła na punkcie środowiska. Tam, jak w furze padnie turbina to oni spuszczają cenę o 2 tys. euro. Bo wie pan, oni po takiej usterce to katalizator wymieniają, że niby zalany olejem. Turbina tysiąc, katalizator - drugi tysiąc i cena idzie w dół. A na ch** komu jakiś katalizator? Bierzesz kloca na lawetę i do kraju. Potem wstawiasz zrobione turbo, katalizator weck i robisz "przelot". Mechanicy za darmo Ci to zrobią, bo wydłubują z katalizatorów jakieś tam metale, czy coś.

Tylko trzeba uważać co się kupuje, bo niektóre auta to jakieś dziwactwa mają. Kiedyś kompresora do jednego merca to trzy miesiące nie mogłem znaleźć.

Merc, BMW, Audi? jak na handel, to tylko niemieckie?

-To różnie. Wcześniej - wiadomo. Polak zawsze chciał mieć przecież mercedesa. Teraz to ludzie już trochę mądrzejsi - naczytają się w internecie opinii i zmieniają zdanie. W124 to były auta, te nowsze E klasy to jeden wielki chłam. Rdzewieje to, mechanika się sypie. Coraz trudniej sprzedać. Peugeociki się woziło, fiaty, ople itd. Ważne, żeby w dieslu. To podstawa.

Dalej handluje Pan samochodami?

-Wie pan, od czasu do czasu pogoni się jeszcze do Reichu, żeby coś przytaszczyć, w końcu ma się jeszcze trochę kontaktów. Tylko dzisiaj to euro drogie. Przy takim kursie, to ja ...

Od redakcji:

W zeszłym roku padł rekord. Przez dwanaście miesięcy do Polski sprowadzono przeszło milion używanych samochodów. Najliczniejszą grupę stanowiły pojazdy w wieku od 5 do 10 lat. Niewiele mniej (niemal połowa!) to auta starsze niż dziesięcioletnie.

*Na krótką, anonimową, rozmowę o samochodach używanych udało nam się namówić pewnego byłego handlarza z Warszawy. Wywiad przeprowadzony w lutym 2009 roku.

Edytowane przez pakafoto

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako, że jst to forum samochodowe, spodziewam się, że polecą wielkie k... na tego pana. Ja tam się mu nie dziwię, potrafi kombinować i robić w jajo "nieświadomych" kupców, tak zarabia.

Ja jak potrzebuje kupić samochód to mam ludzi którzy mi go prześwietlą na wylot i w balona zrobić się nie dam. Do MediaMarkt jak wejdziesz to też ci chcą wcisnąć nówkę do tego wypasiony telewizor po niskiej cenie, w rzeczywistości okazuje się, że to leżak powystawowy już dość mocno zużyty.

Tak więc kupno auta w Polsce, jest jak sklep MediaMarkt - Nie dla idiotów!

Edytowane przez John

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja jak potrzebuje kupić samochód to mam ludzi którzy mi go prześwietlą na wylot i w balona zrobić się nie dam. Do MediaMarkt jak wejdziesz to też ci chcą wcisnąć nówkę do tego wypasiony telewizor po niskiej cenie, w rzeczywistości okazuje się, że to leżak powystawowy już dość mocno zużyty.

Tak więc kupno auta w Polsce, jest jak sklep MediaMarkt - Nie dla idiotów!

 

nie takich cwaniaków przerabiają :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic nowego tu nie wyczytałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja tam się mu nie dziwię, potrafi kombinować i robić w jajo "nieświadomych" kupców, tak zarabia.

Niestety, ja również się nie dziwie - to jest czysty biznes a w biznesie nie ma mejsca na etykę.

Zachownie etyczne wygląda tak: "Proszę Pana to jest dobry samochód jednak kolega z drugiego komisu ma zdecydowanie lepsze auto, więc proszę kupić od Niego". Poprostu: biznes niemoże być etyczny!

Edytowane przez pawelfre

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypomina mi się taki wierszyk rodem z PRLu gdzie próbowano dzieciom wytłumaczyć co to jest komunizm a brzmiał on tak mniej więcej; " Murarz domy muruje, piekarz chleby piecze....." a potem jest takie pytanie; " Co by było gdyby murarz nie wybudował domu piekarzowi?". Otóż panowie tu mamy przykład nie biznesu tylko cwaniactwa, czyli jak wykręcić rodaka polaka (np. lekarza). Pan "biznesmen" (wasza opinia) sprzedaje panu doktorowi (człowiek wykształcony- po studiach) mercedesa składanego z trzech sztuk, świeci się ma dużo chromów. Powiecie;

Poprostu: biznes niemoże być etyczny!
albo
Ja tam się mu nie dziwię, potrafi kombinować i robić w jajo "nieświadomych" kupców, tak zarabia.
. I tu błąd panowie, bo któryś z nas pójdzie do doktora, który akurat jest po 4 remoncie swojego wypasionego auta albo jego żonie jadącej na zakupy rozpada się to "cudo" na leżącym policjancie i pan doktor, źle opłacany (jego zdaniem) nie chce być dymanym na każdym kroku. Bierze się za "biznes" i zamiast śrub z platyny wkręca wam w połamaną nogę śruby ze stali nierdzewnej zakupione w castoramie czy innym OBI, a śruby z platyny sprzedaje i kupuje w salonie nowego mercedesa. I co wtedy powiecie biznes jest brutalny, kiedy idąc ulicą zardzewiałe śruby się rozpadną a wasze nogi odmówią posłuszeństwa?

Ja uważam odwrotnie takie coś powinno się tępić a kolesi tzw. "biznesmenów" przekręcających liczniki stawiać pod pręgierzem i chłostać publicznie. Specjalnie przejaskrawiłem ten problem aby co niektórym forumowiczom uświadomić o co chodzi.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zgadzam sie z *John*

co do *J@ceq* masz w 100% racje, dla mnie najgorsze co może być to cwaniactwo....

mi "kolega" chciał kiedys sprzedać vectre - 170tys przebiegu, okazało sie ze drugi nasz kolega sie wygadal bo razem po ten samochód byli (370tys).

i teraz żygać mi sie chce jak patrze na sąsiada, On chyba wstydu nie miał że cos takiego proponowal (i uważacie ze to biznesman?) moim zdaniem szmaciarz, którego nie stać na uczciwą pracę.....!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam odwrotnie takie coś powinno się tępić a kolesi tzw. "biznesmenów" przekręcających liczniki stawiać pod pręgierzem i chłostać publicznie.

Ależ zgadzam się z tobą Jacek calkowicie w tej kwestii, tylko rozpatrzyłem sprawe z innego punktu widzenia. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja tam uważam, że polak po prostu chce i lubi być oszukiwany... mnożą się artykuły w gazetach opisujących przypadki, w których nie da się miesiącami znaleźć kupca na auto z przebiegiem 250kkm, a po przekręceniu na 130kkm sprzedaje się w ciągu tygodnia... :rotfl: ciekawe ile to jeszcze potrwa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość chelmi

tak dlugo, az ludzie skumaja, ze przebieg nie odzwierciedla zuzycia (bo mozna miec auto z 300k na blacie i druga juz ksiazka serwisowa, pierwsza cala zabazgrana, jak powyzej, w o niebo lepszym stanie niz te wirtualne 160/180k) i nie jest wyznacznikiem jakosci ..

ja kupowalem benzyniaka, kupionego i jezdzonego w Polsce, przy 146k, ksiazka serwisowa i wpisy w ASO konczyly sie pol roku wczesniej na 125k, po roku uzywania przeze mnie - zuczka auto ma nacykane 50k wiecej, nabralem watpliwosci, bo moze wlasciel mial uklad w ASO, a moze jezdzil co drugi przeglad do pana Mietka do garazu i cofal licznik a co drugi do aso po wpis do ksiazki (albo dzialo sie to w samym ASO, facet mial kilka aut z grupy VAG, co to w polskich realiach za problem zakombinowac dla stalego klienta), poznalem faceta osobiscie, wlasciciel sporej firmy instalatorskiej z Sopotu, nie wydaje mi sie, zeby powyzsze watpliwosci sie potwierdzaly, ale w koncu nie wazne co nam sie wydaje, a jak jest ...

znajomy elektronik i elektromechanik, sam jezdzacy 3BG 2.5v6 traktorem zdekodowal eeprom z kompa u siebie i wyszlo 2xwiecej niz na blacie, u mnie (uparl sie i dla sportu, bo ja na prawde nie przywiazuje do tego wagi ...) przebieg sie potwierdzil, ale znajac polskie sk^%^%^synstwo nie nastwaiam sie na zadna opcje, jezdze, serwisuje i smieje sie w twarz tym wszystkim fanom 160k przebiegow swoich traktorow ....

 

 

p.s.

a jak chcesz miec realny przebieg i gwarancje,ze absolutnie nic nie dzialo sie z Twoim autem, to kupuj nowe, ale nie w polskim salonie ... ;)

Edytowane przez chelmi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wg. mnie (wiem, nie odkrylem nic nowego) polacy sami sa sobie winni tego stanu rzeczy - kazdy chce miec 160kkm w nastoletnim aucie... a prawda taka ze to jest prawie niemozliwe ;) ja jestem szczesliwym uzytkownikiem venta tdi, kupionego z realnym przelotem 250kkm - ale to zalatwial zaufany znajomy od swojego kolegi - aktualnie auto ma 300kkm i nie dzieje sie nic totalnie :) inna sprawa ze w komplecie dostalem wielką teczke faktur itd za wszelkie naprawy, zeszyt z wypisanymi wszystkimi naprawami, przy kazdej data, stan licznika i koszty :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masakra ... cuda sie dzieja ... :/ z 470kkm na 70kkm - w glowie sie nie miesci ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
I tu błąd...

Proponuje przeczytać:

http://pl.wikisource.org/wiki/Wieża_paryska

 

Zwróccie uwagę na to że ten felieton jest z 1887 roku!!!

 

Jacku, ja również popieram i podpisuję się pod tym co napisałeś, ale jak historia pokazuje po 122 latach w kwestii mentalności Polaków nie zmieniło się NIC.

Uwierz mi tak samo jak ty tępił bym takich z rozkoszą, ale jakoś Judymem nie jestem i wiem, że u nas w kraju takich jak my jest garstka, przez co niewiele jesteśmy w stanie zrobić. Jak dla mnie, życie jest za krótkie bym się angażować w zmianę świata, mam na głowie inne priorytety i ich zmieniał nie będę.

Napisałem, że rozumiem tego handlarza, bo on idywiduum żadnym nie jest. Postępuje tak jak większość w tym kraju i wcale się mu dziwie, zapewne ma na utrzymaniu rodzinę i kombinuje jak najwięcej by jej zapewnić dobrobyt. Przecież nie robi tego bo jest hu..em, tylko dostosował się do reszty.

 

Pozdrawiam wszystkich tych co starają się być uczciwi :), resztę również.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
masakra ... cuda sie dzieja ... :/ z 470kkm na 70kkm - w glowie sie nie miesci ...

 

Hmmm... znam przypadek golfa4 TDI z firmy kurierskiej.

Przebieg ponad milion km, skręcony w Polsce na 200 tyś.

Silnik praktycznie nie stygł, więc chodził ładnie.

Szybko znalazł nowego właściciela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawe ile nowy wlasciciel nim pojezdzil ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
kazdy chce miec 160kkm w nastoletnim aucie...

Nie każdy. Rok temu szukałem woła roboczego dla brata, czyli B3. Oglądliśmy te passaty które miały minimum 300 tys. na blacie. Kupiliśmy z przebiegiem 315 tys. km. Silnik super, buda w miarę, a reszta została dopracowana już przez nas. W wakacje szukałem taniego wozidła dla siebie, za namową brata też kupiłem B3 z przebiegiem 320 tys., buda super, silnik taki sobie, ale już doprowadzony do porządku. Obydwa benzyniaki 1,8 (mój z gazem). Ogłoszeń z przebiegami poniżej 250 tys. w ogóle nie braliśmy pod uwagę.

 

Przecież nie robi tego bo jest hu..em

Niech mi wybaczą ci uczciwi, ale większość handlarzy z którymi miałem do czynienia to h..e, którzy mają cię gdzieś jak tylko wyjedziesz zakupionym autem za bramę. Im tańszy i starszy samochód kupiłeś, tym bardziej mają cię w d...e. Wiem co piszę, bo wszystkie 4 samochody stojące u mnie pod domem zostały zakupione za pośrednictwem handlarzy, komisantów itp. Najlepiej wspominam autokomis w Koszwałach pod Gdańskiem (brat kupił tam mazdę xedos). Nie wiem czy to właściciel, czy pracownik, ale bardzo miły i (chyba) uczciwy człowiek. Reszta, to szkoda gadać, szroty wychwalaja pod niebiosa, a cena do negocjacji (w ogłoszeniu) oznacza opuszczenie 100, max 200 zł. I te gadki typu "nie wiem co jest, 20 telefonów dziś było z pytaniami o to auto" albo "nie checie to nie kupujcie, jutro klient po niego przyjeżdża".

Pozdrawiam tych uczciwych, bo tacy też są na szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jest popyt na auta z przebiegiem ok 180 tysi to będzie i podaż....proste

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem wywiad jest ustawiony pod publikę. Tendencyjne pytania i w zasadzie zero wartościowych wiadomości. Tak samo wyglądałby wywiad ze złodziejem samochodów co "odpala silnik 5 sekund po podejściu do auta".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem dziś ciekawy artykuł:

http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-handlarz-szczerze-o-autach-z-niemiec,nId,64454

 

Handlarz szczerze o autach z Niemiec

 

W odpowiedzi na artykuły, odsądzające handlarzy samochodów od czci i wiary, chciałbym zwrócić uwagę, że głównym zadaniem sprzedawcy jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom klienta, i to właśnie te oczekiwania w głównej mierze determinują większość podejmowanych przez nas kroków.

 

Mogę to wykazać na przykładach z życia wziętych. A mianowicie...

 

Jak sprzedajesz w Polsce auto ponad 10-letnie, musisz zrobić przebieg 180 tys km. Przy mniejszym ludziska będą się zastanawiać, czy to możliwe. Chyba, że zrobisz stan dziewiczy (zespawasz auto z dwóch, dasz świeży lakier) i kupisz książkę serwisową na Allegro; wtedy musisz wynająć firmę ochroniarską, bo klienci pobiją się o ten samochód. Sprawdzone. A jak masz na liczniku ponad 200 tys. km to wszyscy mówią: "ładne auto, ale wymęczone"; mimo, że stan salonowy.

 

Praktycznie każde auto liczące więcej niż 10 lat, sprowadzone z Niemiec, ma ponad 300 tys. km, na ogół standard to 400-600 tys. Tam w sześć godzin można zrobić 1000 km. U nas ludzie przyzwyczaili się do nierealnych przebiegów i sami mówią, żebym skręcił licznik, bo z takim przebiegiem to nikt nie kupi. No to pokazuję auto, które ma mniej na liczniku (co mam powiedzieć, że już skręcony?), ten się podoba, mimo że przed skręceniem miał o połowę większy przebieg od poprzedniego. No ale cóż, uśmiech na twarzy klienta - bezcenne.

 

Osobiście przywiozłem w 2000 r. mercedesa 124 kombi po taksówce, pięciolatka, który miał 1,8 mln km. Śmigał aż miło, więc zostawiłem go sobie jako auto użytkowe. Przez siedem lat katowałem dzień w dzień, ciągając przyczepy, wożąc w nim co tylko weszło. I nic się nie psuło. Zrobiłem przez ten czas dodatkowe 500 tys. km, czyli miał 2,3 mln km. W końcu w 2007 r. pomalowałem, odstawiłem, zrobiłem na liczniku 180 tys. km i poszedł z pocałowaniem ręki.

 

Prawda jest taka, że w Polsce nie ma klientów na dobre samochody. Sprowadzisz takie auto, wybulisz w Niemczech, najeździsz się, dasz u nas ogłoszenie po kosztach i nawet nikt nie zadzwoni. Kolega przywiózł z Niemiec rarytas, mercedesa dziesięciolatka, 80 tys. na liczniku, full opcja, od dziadka pierwszego właściciela, auto w pełni serwisowane, chodziło na najdroższych olejach, na fotelach trzy pokrowce. Dziadek sprzedawał, bo policjanci zgarnęli go, jak jechał 50 km/h po autobanie, zawieźli na badania i zabrali prawo jazdy. Auto jak nówka, i co? Kumpel dał ogłoszenie i zero zainteresowania. Przejechał się zaoferować po znajomych mechanikach, ci zaczęli się między sobą licytować i wziął o 5 tys. zł więcej niż wystawił w ogłoszeniu.

 

Obecnie opłaca się handlować tylko autami spawanymi z kilku, zrobionymi na ideał. Inaczej nie osiągniesz ceny i stanu, jaki życzy sobie klient. W klepanie już prawie nikt się nie bawi, bo klient się pozna, a jak wytniesz ćwiartkę, ładnie wspawasz albo zespawasz auto z trzech innych, nawet fachowcy mają problem by się połapać. A i klient zadowolony, bo ma piękne auto za psie pieniądze, ma czym zaszpanować i czym się pochwalić. No i zrobił "interes życia".

 

Im droższe auto, tym prawdopodobieństwo, że jest złożone z kilku, wzrasta. Wiadomo, większe pieniądze, to i więcej pracy opłaca się włożyć. Na Allegro można dzisiaj znaleźć praktycznie każdą ćwiartkę do każdego auta.

 

Moja rada: jeśli ktoś chce naprawdę kupić dobre używane auto, to przeglądając ogłoszenia, niech zaczyna od najdroższych albo niech przygotuje się na wielomiesięczne poszukiwania i zabiera na oględziny mechanika, blacharza i elektronika.

 

Ale nie, u nas klient patrzy tylko na te ogłoszenia z najniższą ceną, a żąda salonowego stanu, potem ma pretensje; mimo że handlarz, żeby go uszczęśliwić, musiał zrobić tak, by jego marzenie niemożliwe i nieosiągalne stało się nie tylko możliwe, ale i namacalne. Jeśli przychodzi nawiedzony klient z nierealistycznymi marzeniami, no to co ja mu mam powiedzieć? To się tak nie da? A on mówi: ale ja tak chcę . I takich klientów jest w Polsce 99 proc. Jeśli odeślę ich z kwitkiem albo do psychiatry, to komu będę sprzedawał?

 

Więc biedny handlarz, by uszczęśliwić klienta, musi być czarodziejem, świętym Mikołajem, no i musi umieć bajki opowiadać. Jak jeszcze będziecie chcieli, żebym wam śpiewał kołysanki i tańczył na rurze, to pasuję...

 

List od niezalogowanego czytelnika Maxgrot

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Baju Baju bede w raju , nie realne prawie 2 miliony w 5 lat..

ps to wychodzi 400 tys rocznie czyli ponad tysiac dziennie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności