Danek75 Zgłoś #41 Napisano 29 Marca 2011 (edytowane) I oto kolejny artykuł o DIESLACH Radzę dokładnie przeczytać końcową teść artykułu, którą zaznaczyłem na niebiesko ŹRÓDŁO: interia.pl - link: http://motoryzacja.interia.pl/wydarzenie/uzywane/porady-ekspertow/news/chcesz-kupic-diesla-lepiej-to-przemysl,1616263,5906 Ostatnimi czasy sytuacja odnośnie diesli zaczęła się zmieniać. Auta na olej napędowy spędzają na giełdach i w komisach coraz więcej czasu, nabywcy wyraźnie odwracają się od wynalazku Rudolfa Diesla. Dlaczego tak się dzieje? Winne recesji są głównie ceny paliw. Jeszcze kilka lat temu różnica w cenie litra benzyny i oleju napędowego wynosiła niemal 1/4. Diesle zużywały więc nie tylko mniej paliwa, ale było ono również tańsze. W zeszłym tygodniu, po raz pierwszy w historii, ceny oleju napędowego i benzyny PB95 na polskich stacjach zrównały się. Niezależnie od regionu, za litr każdego z paliw zapłacić trzeba ponad 5 zł. Jedna z największych zalet diesla - niska cena ropy - została więc pogrzebana. Używany diesel to duże ryzyko Obecnie mocnymi stronami turbodiesli pozostają już tylko: niewielkie zużycie paliwa i duży moment obrotowy zapewniający całkiem niezłe przyspieszenia. Polacy, jak rzadko który naród, potrafią jednak liczyć. Nowoczesna technologia sprawia, że dieslowskie jednostki napędowe są bardzo wrażliwe na jakość paliwa i warunki eksploatacji. W razie awarii koszt naprawy nierzadko osiągnąć może połowę wartości auta! W przypadku silników benzynowych sprawa jest prosta. W większości pozbawione są one takich wynalazków jak turbosprężarka czy dwumasowe koło zamachowe, większych problemów nie sprawia wielopunktowy czy bezpośredni wtrysk paliwa. Po zakupie używanego auta z takim silnikiem wystarczy jedynie niewielki przegląd - wymiana rozrządu, oleju i świec sprawi, że można będzie liczyć na wiele tysięcy kilometrów bezproblemowej jazdy. Auta z jednostkami o zapłonie iskrowym rzadziej wybierane są też przez firmy - w przypadku "benzyny" łatwiej więc o egzemplarz z wiarygodnym, łatwym do zaakceptowania przebiegiem. Z używanymi dieslami jest inaczej. Najczęściej mają one za sobą duże przebiegi (średnio ok. 30 tys. km rocznie), co odbija się na ich kondycji technicznej. Nawet jeśli sam silnik, z racji swojej konstrukcji, nie wykazuje większego zużycia, awaryjny i bardzo kosztowny w naprawach może okazać się jego osprzęt. Kupowanie używanego auta z silnikiem wysokoprężnym niesie więc za sobą zdecydowanie większe ryzyko "wpadki". By zapewnić jednostkom wysokoprężnym odpowiednią, porównywalną z silnikami benzynowymi, dynamikę, konstruktorzy wyposażają je w turbosprężarki. Chociaż prawidłowo eksploatowany mechanizm wytrzymać powinien podobny przebieg, co sam silnik, jego usterki, głownie z powodu złej eksploatacji, zdarzają się bardzo często. Problemy stwarzać może nie tylko samo turbo, ale i jego osprzęt. Koszt regeneracji większości sprężarek to wydatek od 1 do 2 tys. zł. Usterki z powodu złej eksploatacji, zdarzają się bardzo często Kolejną typową bolączką nowoczesnych diesli jest dwumasowe koło zamachowe. Element, który tłumić ma drgania poprawiając kulturę pracy jednostki napędowej i trwałość skrzyni biegów sprawdza się świetnie, ale jego żywotność jest ograniczona. W większości przypadków po 150-180 tys. km koło zamachowe, jako część eksploatacyjna, kwalifikuje się do wymiany. Niestety, operacja taka pochłania dużo czasu i środków. Część wymienia się razem ze sprzęgłem, co dodatkowo potęguje koszty. Zazwyczaj, cena naprawy waha się w przedziale od 2 do 3 tys. zł. Niestety, typowe bolączki większości nowoczesnych diesli na tym się nie kończą. Spopularyzowanie wysokociśnieniowego wtrysku typu common rail poprawiło osiągi, ale wpłynęło również na wzrost awaryjności. Precyzyjne wtryskiwacze stały się bardzo wrażliwe na jakość oleju napędowego. O ile np. w Niemczech usterki wtryskiwaczy to rzadkość, w Polsce, gdzie jakość paliw często pozostawia dużo do życzenia, tego typu awarie to prawdziwa plaga. Naprawa jednego uszkodzonego wtryskiwacza, w zależności od marki i modelu, to koszt od ok. 500 do 2 tys. zł. Bycie "eko" kosztuje sporo Ostatnią dokuczliwą dolegliwością trapiącą nowoczesne silniki z zapłonem samoczynnym jest awaria filtra cząstek stałych. Stosowanie takiego elementu jest konieczne - o ile toksyczność spalin silników benzynowych od połowy lat dziewięćdziesiątych jest bardzo niewielka, o tyle spaliny emitowane przez diesle są bardzo szkodliwe. Największym zagrożeniem jest widoczna gołym okiem sadza, czyli tzw. cząstki stałe - które "wyłapują" dodatkowe zanieczyszczenia (siarczany, metale ciężkie) i wnikają do organizmu. By temu zaradzić stosuje się wynaleziony przez Francuzów FAP, czyli filtr cząstek stałych. Jego zadaniem jest wyłapanie wytwarzanej w procesie spalania sadzy a następnie dokładnie jej wypalenie, w wyniku którego powstaje CO2 i woda. Problem w tym, że do wypalenia odłożonej w filtrze sadzy potrzebna jest bardzo wysoka temperatura (rzędu 550 stopni Celsjusza), co w przypadku diesla jest bardzo trudne do uzyskania (spaliny w silniku wysokoprężnym mają temperaturę ok. 200 stopni Celsjusza). W tym celu - w zależności od producenta - stosuje się różne rozwiązania, począwszy od zwiększonej dawki wtrysku, przez dodatkowy wtryskiwacz montowany w układzie wydechowym, a na specjalnym obniżającym temperaturę zapłonu sadzy płynie kończąc. Posiadacza auta z silnikiem Diesla bycie "eko" kosztuje jednak sporo. Niektóre filtry wymagają okresowej wymiany, co niesie za sobą ogromne koszty (nawet 4 tys. zł). W innych przypadkach uzupełniać trzeba specjalny płyn (koszt ok. 500 zł). Nawet oferowane przez niektóre firmy, nieekologiczne, usunięcie filtra to koszt ponad 1500 zł. Dieslem po mieście? To raczej zły pomysł Trzeba też pamiętać, że na częstotliwość i prawdopodobieństwo usterki auta z silnikiem wysokoprężnym duży wpływ ma sposób jego eksploatacji. Tego typu jednostki projektowane były zawsze pod kątem osiągania dużych przebiegów, głównie w warunkach jazdy w trasie. To waśnie przy stałych prędkościach obrotowych diesle pokazują swoje zalety - pracują płynnie i zadowalają się bardzo niewielkimi ilościami paliwa. W pogoni za tym ostatnim, na silnik Diesla często decydują się ludzie użytkujący swój pojazd głównie w warunkach miejskich, a taka jazda to dla silnika wysokoprężnego prawdziwa męczarnia. Sprawne poruszanie się po mieście zmusza kierowcę do częstego korzystania z dużych przyspieszeń, co oznacza ogromne obciążenie dla dwumasowego koła zamachowego, układu napędowego czy turbosprężarki. Trzeba też pamiętać, że ciężki silnik potrzebuje też stosunkowo dużo czasu by się rozgrzać, więc często pracuje w temperaturze dalekiej od optymalnej. Jazda na krótkich odcinkach wróży również szybkie problemy z filtrem FAP, który do wypalenia sadzy potrzebuje dłuższego podróżowania ze stałą prędkością obrotową. Wszystko to sprawia, że na rynku wtórnym diesle nie cieszą się już takim powodzeniem, jak jeszcze dwa-trzy lata temu. Nie dość, że auta z tego typu jednostką napędową są droższe od benzynowych i mają zazwyczaj zdecydowanie wyższe przebiegi, ich serwisowanie może pochłonąć ogromne pieniądze. Przy założeniu, że samochód z silnikiem wysokoprężnym zużywa średnio o 2l paliwa mniej niż jego odpowiednik z jednostką benzynową, na przejechaniu 100 km oszczędzamy obecnie około 10 złotych. Przy przebiegach rzędu 15-20 tys. km rocznie, przez 12 miesięcy eksploatacji zaoszczędzimy więc od 1,5 do 2 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę wyższe ceny aut z silnikiem Diesla na rynku wtórnym można więc zaryzykować twierdzenie, że zakup zwróci się po roku. Na realne oszczędności rządu 2 tys. zł rocznie można więc liczyć dopiero w kolejnych latach eksploatacji, oczywiście zakładając (dość naiwnie), że w tym czasie naszego auta nie dotknie żadna z typowych usterek, co - prawdę mówiąc - jest raczej mało prawdopodobne. Edytowane 29 Marca 2011 przez Danek75 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
zielonysmok Zgłoś #42 Napisano 29 Marca 2011 dwumasowe koło zapasowe I poplułem monitor.... ---------- Post added at 09:16 ---------- Previous post was at 09:11 ---------- prędkościach oborowych Post pod postem, ale poplułem po raz kolejny.... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Danek75 Zgłoś #43 Napisano 29 Marca 2011 To jest żywcem skopiowany artykuł, więc nie do mnie te dąsy :fajny Ja tego nie wymyśliłem Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Charakterek Zgłoś #44 Napisano 29 Marca 2011 To weź Danku popraw na zamachowe zamiast zapasowe... Bi nie wiem po co komu wozić dwumasowy zapas. No, chyba, że wie, że mu padnie i liczy się z wymianą to może sobie w bagażniku wozić... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Danek75 Zgłoś #45 Napisano 29 Marca 2011 Nie powinienem ingerować w artykuł, ale skoro nalegacie to.... poprawione Tak myślałem, ze ktoś się przyczepi do oryginalnej wersji :fajny Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
zielonysmok Zgłoś #46 Napisano 29 Marca 2011 Danek wiem, że nie Ty pisałeś... Pochwal się gdzie znalazłeś takie kwiatki??? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Danek75 Zgłoś #47 Napisano 29 Marca 2011 Na interii Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Danek75 Zgłoś #48 Napisano 8 Czerwca 2011 Znalazłem kolejny "kwiatek" na Interii. Artykuł porównawczy trzech aut tgo samego typu z różnymi silnikami. Czyli benzyna, diesel i przeróbka na LPG. I co najtaniej wychodzi po okresie 3 letniego użytkowania. Źródło: http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ceny/news/sposob-na-tania-jazde,1648291,415 Sposób na tanią jazdę "Gaz nadaje się do kuchenek - nawet porządne zapalniczki zasilane są benzyną" - takie komentarze jeszcze do niedawna były dość powszechne. Sytuacja na rynku paliw sprawiła jednak, że nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy stosowania LPG do napędu samochodów musieli zweryfikować swoje poglądy. Postanowiliśmy sprawdzić, czy i kiedy montaż instalacji gazowej naprawdę się opłaca. Różne podatki, różne ceny Tendencja wzrostowa cen paliw nikogo chyba nie dziwi. Powszechnie wiadomo również, że wysokie ceny przy dystrybutorach to w dużej mierze wynik bardzo wysokich obciążeń podatkowych. Niemal 50 proc. ceny litra benzyny stanowią: akcyza, podatek VAT i opłata paliwowa. Marża stacji benzynowej często nie przekracza nawet 5 proc. Rosnącą popularność LPG zawdzięcza właśnie różnicom w wysokości podatku akcyzowego. Polski ustawodawca nie traktuje bowiem w równy sposób benzyny, oleju napędowego i gazu. Najwyższą stawką podatku akcyzowego - 1565 zł za 1000 litrów - obłożone są najpopularniejsze benzyny. Niższa stawka podatku, co przekłada się na poziom cen, dotyczy oleju napędowego. Za każde 1000 litrów tego paliwa zapłacić trzeba 1048 zł akcyzy. Budżet państwa najmniej zarabia jednak na LPG. 1000 litrów tego paliwa obłożone jest podatkiem akcyzowym w wysokości zaledwie 695 zł. Akcyza w górę i czar pryska Ponaddwukrotna różnica w wysokości podatku (w stosunku do benzyn) sprawia, że ceny LPG na stacjach są dla kierowców bardzo kuszące. Gdyby jednak rząd zdecydował się wyrównać stawki akcyzy na wszystkie paliwa, okazałoby się, że za litr gazu trzeba by zapłacić więcej niż za PB 95! Groźba takiego właśnie scenariusza sprawiła, że w 2008 roku, gdy pojawiły się spekulacje dotyczące możliwości podniesienia akcyzy na LPG, zainteresowanie kierowców tym paliwem wyraźnie spadło. W Polsce było wówczas zarejestrowanych 2 mln 80 tys. aut z instalacjami gazowymi. W kolejnym roku, gdy stało się jasne, że władze - zapewne w obawie o elektorat - nie zdecydują się na taki krok, po naszych drogach jeździło 2 mln 170 tys. aut z instalacją LPG Obecnie - jak wynika z raportu Polskiej Organizacji Gazu Płynnego - w Polsce zarejestrowanych jest już 2 mln 325 tys. samochodów na gaz. W porównaniu z minionym rokiem oznacza to wzrost aż o 150 tys. Dla przykładu, to niemal 1/4 używanych aut, jakie trafiły do nas w zeszłym roku w ramach prywatnego importu i prawie dokładnie tyle, ile nowych aut kupili w minionych 12 miesiącach polscy klienci indywidualni! Oznacza to, że w zeszłym roku każdego dnia roboczego na LPG przerabiano w Polsce niemal 600 samochodów. Przyjmując ośmiogodzinny czas pracy, daje to wynik... średnio 1,25 auta na minutę Na LPG oszczędzili najwięcej Patrząc z perspektywy czasu, trzeba przyznać, że przeszło dwa miliony kierowców, którzy w ostatnich 10 latach zdecydowali się zamontować w swoim aucie instalację gazową, zrobiło dobry interes. Warto przypomnieć, że jeszcze dekadę temu za litr najpopularniejszej benzyny PB 95 zapłacić trzeba było ok. 3 zł 40 gr. Dziś średnia cena tego paliwa waha się w okolicach 5 zł 20 groszy. Podwyżki na stacjach najbardziej odczuli jednak właściciele aut z silnikami wysokoprężnymi, które przez wielu traktowane były jako najefektywniejsze rozwiązanie z punktu widzenia kosztów eksploatacji. W roku 2000 litr oleju napędowego kosztował mniej niż 3 złote. Dziś zapłacić trzeba za niego ok. 5 zł. Właściciele aut z instalacjami LPG nie uniknęli oczywiście podwyżek - procentowo były one zbliżone do cen innych paliw. W 2000 roku litr LPG kosztował ok. 1 zł 70 gr. Obecnie ceny na dystrybutorach oscylują w granicach 2 zł 40 gr. Wypada jednak zauważyć, że niezależnie od wysokości podwyżek, za litr PB 95 wciąż kupić można dwa litry LPG. Biorąc pod uwagę obecne ceny paliw oraz cenniki samochodów używanych, postanowiliśmy sprawdzić, jak wiele uda się zaoszczędzić przerabiając auto na gaz. W naszych obliczeniach posłużyliśmy się jednym z popularniejszych samochodów rodzinnych na rynku wtórnym - fordem mondeo III generacji. Do naszych wyliczeń wybraliśmy trzy pojazdy z tego samego rocznika (2005) różniące się sposobem zasilania. Oto jak kształtują się całkowite koszty eksploatacji w okresie 3 lat przy średnim przebiegu rocznym 20 tys. km. Diesel czy benzyna? To prawie bez różnicy! By nasze wyliczenia były jak najbardziej rzetelne, uwzględniliśmy w nich różne ceny pojazdów, przebiegi, prawdopodobieństwo wystąpienia typowych usterek czy utratę wartości. Co ciekawe, zwrot wszelkich kosztów związanych z zamontowaniem oraz dodatkową obsługą pojazdu napędzanego gazem następuje już po niecałych 14 miesiącach eksploatacji. Oznacza to, że z każdym kolejnym dniem używania auta wyraźnie zyskuje nasz portfel. Samochód z instalacją LPG okazał się zdecydowanie najtańszy w utrzymaniu, z kretesem pokonując pojazd wyposażony w silnik wysokoprężny. Co więcej, przy obecnych cenach paliwa auta z silnikami Diesla nie są w stanie konkurować nie tylko z samochodami na gaz. Coraz trudniej przychodzi im również konkurowanie z autami benzynowymi. Całkowity koszt przejechania 1 km w przypadku auta z silnikiem wysokoprężnym był jedynie o 3 gr niższy niż dla samochodu z silnikiem benzynowym. Na dystansie 100 km właściciele diesli oszczędzają więc ok. 3 zł. Przy przejechaniu 20 tys. km rocznie w kieszeni właściciela pojazdu wysokoprężnego pozostanie więc ok. 600 zł. Biorąc pod uwagę to, że oprócz uwzględnionej w naszych wyliczeniach awarii dwumasowego koła zamachowego, przydarzyć się też może usterka wtryskiwacza, turbosprężarki czy filtra cząstek stałych (w każdym przypadku koszt naprawy przekroczy tysiąc złotych), gra wydaje się być niewarta świeczki. W naszych wyliczeniach optymistycznie założyliśmy również, że wszystkie auta w okresie 3 najbliższych lat wymagać będą takiego samego "doinwestowania" często psującego się na naszych drogach zawieszenia. W rzeczywistości auto z silnikiem Diesla - z uwagi na wyraźnie wyższy przebieg - może wymagać większych nakładów finansowych. �ródło informacji: INTERIA.PL Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kat825 Zgłoś #49 Napisano 16 Października 2011 Hejka, jestem przed zakupem auta w PL, zarejestrowanego w kraju. Czy muszę coś płacić US? Aha i jeszcze jedno, auto mam okazje tanio kupić (po wujaszku co kupił nowe a te mu zawadza), chcę go przerejestrować i sprzedać z zyskiem. Czy przy sprzedaży wystarczy napisać cenę taką jak przy zakupie i w tedy nic się nie płaci w US? Aha jest jakaś dolna granica w której się nie płaci podatku? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mielke Zgłoś #50 Napisano 16 Października 2011 Hejka, jestem przed zakupem auta w PL, zarejestrowanego w kraju. Czy muszę coś płacić US? Aha i jeszcze jedno, auto mam okazje tanio kupić (po wujaszku co kupił nowe a te mu zawadza), chcę go przerejestrować i sprzedać z zyskiem. Czy przy sprzedaży wystarczy napisać cenę taką jak przy zakupie i w tedy nic się nie płaci w US? Aha jest jakaś dolna granica w której się nie płaci podatku?kupując auto już zarejestrowane w PL idziesz z umową K/S do US i wypisujesz wniosek o opodatkowanie ile zapłacisz to już od US zależy nie od sumy na umowie, potem idziesz do WK i piszesz wniosek o zmianę dowodu (jeśli auto na twoich tablicach"z twoich stron")jeśli auto z innego regionu to wniosek o nowe tablice na podstawie K/S, potem do swojego ubezpieczyciela (po ubezpieczenie) lub ubezpieczyciela gdzie jest auto już o aneks do umowy ze zmianą danych i przeliczeniem składek na ciebie. To chyba wszystko co musisz zrobić Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kat825 Zgłoś #51 Napisano 16 Października 2011 aha dzieki Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Krawcol82 Zgłoś #52 Napisano 16 Października 2011 Hejka, jestem przed zakupem auta w PL, zarejestrowanego w kraju. Czy muszę coś płacić US? Aha i jeszcze jedno, auto mam okazje tanio kupić (po wujaszku co kupił nowe a te mu zawadza), chcę go przerejestrować i sprzedać z zyskiem. Czy przy sprzedaży wystarczy napisać cenę taką jak przy zakupie i w tedy nic się nie płaci w US? Aha jest jakaś dolna granica w której się nie płaci podatku? Idziesz do US, tam wypełniasz druk i płacisz 2% od wartości samochodu. Jest to opłata od czynności cywilno-prawnej, dawniej tzw. opłata skarbowa. Dodatkowo wypełniasz druk PCC-1. http://www.wk.pl/portal/motoryzacja/kupno.html Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
cysiokysio Zgłoś #53 Napisano 17 Października 2011 Idziesz do US, tam wypełniasz druk i płacisz 2% od wartości samochodu. Jest to opłata od czynności cywilno-prawnej, dawniej tzw. opłata skarbowa.Dodatkowo wypełniasz druk PCC-1. http://www.wk.pl/portal/motoryzacja/kupno.html coś to chyba nieaktualne. Teraz przy kupnie auta wypelnia się pcc-3. Jeżeli kwota za którą kupiliśmy auto jest niższa niż w ich śmiesznym cenniku to lepiej wysłać ten formularz pocztą wtedy nikt się nie burzy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Krawcol82 Zgłoś #54 Napisano 17 Października 2011 coś to chyba nieaktualne.Teraz przy kupnie auta wypelnia się pcc-3 Nie pamiętam dokładnych kodów tych druków-jak kupowałem auto w ubiegłym roku, to płaciłem 2% opłaty od czynności cywilno-prawnej... To było 2% od kwoty wpisanej na umowie, ale panie w US były bardzo dociekliwe, czy to prawdziwa kwota, za którą rzeczywiście auto kupiłem, bo jeśli jest zaniżona, to mogą być problemy Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
cysiokysio Zgłoś #55 Napisano 18 Października 2011 panie w US były bardzo dociekliwe, czy to prawdziwa kwota, za którą rzeczywiście auto kupiłem, bo jeśli jest zaniżona, to mogą być problemy właśnie mnie to wkurza. Kupiłem paska B4 96r za 2500 w opłakanym stanie, a pani w us 2% ale od 7000 (50zł vs.140) bo tak jest napisane w jej cenniku, ja mówię że na umowie napisane jest że auto po kolizji a ona że faktury za naprawę a ja że sam naprawiam na używkach a ta znowu że rzeczoznawce muszę wziąć, na to ja że za rzeczoznawcę zapłacę więcej niż za ten podatek, Staneło na tym że zapłaciłem podatek od 5400. Jak kupiłem golfa III za 1700 pln do jeszcze większego remontu to już nie jechałem US tylko wysłałem pcc-3 pocztą. I tu nikt już nie protestował. I teraz żeby US chciał podważyć moją deklarację musi wynająć rzeczoznawcę co mu się nie opłaca. A poza tym co ten rzeczoznawca może teraz stwierdzić, kiedy już wszystko naprawione (sprzęgło, pompa wspom, blachara, parownik zamki itd) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
slawekm65 Zgłoś #56 Napisano 25 Października 2011 właśnie mnie to wkurza. Kupiłem paska B4 96r za 2500 w opłakanym stanie, a pani w us 2% ale od 7000 (50zł vs.140) bo tak jest napisane w jej cenniku, ja mówię że na umowie napisane jest że auto po kolizji a ona że faktury za naprawę a ja że sam naprawiam na używkach a ta znowu że rzeczoznawce muszę wziąć, na to ja że za rzeczoznawcę zapłacę więcej niż za ten podatek, Staneło na tym że zapłaciłem podatek od 5400. Jak kupiłem golfa III za 1700 pln do jeszcze większego remontu to już nie jechałem US tylko wysłałem pcc-3 pocztą. I tu nikt już nie protestował. I teraz żeby US chciał podważyć moją deklarację musi wynająć rzeczoznawcę co mu się nie opłaca. A poza tym co ten rzeczoznawca może teraz stwierdzić, kiedy już wszystko naprawione (sprzęgło, pompa wspom, blachara, parownik zamki itd) Przesłanie PCC pocztą nic nie zmienia. Też tak robię, ale raz US mnie wezwał do sprostowania. Co do podważania kwoty na umowie to jak ktoś ma czas to może się odwoływać od niesłusznie nałożonego podatku. Ostatecznie jest to podatek od czynności cywilo-prawnych, a nie od wartości zakupionego samochodu. Na dobrą sprawę można wpisać 1 złoty i US nie ma prawa nic zarzucić. Ale to tylko dla osób o mocnych nerwach lubiących się kłócić z US. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Pasat Zgłoś #57 Napisano 27 Grudnia 2011 Trzeba mieć trochę szczęścia. US kontroluje deklaracje wyrywkowo nie idą po całości. W zakupie tez trzeba mię trochę farta, ale trzeba mieć też trochę elementarnej wiedzy na temat śladów eksploatacji i zużycia używanego pojazdu. Temat potrzebny. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
pikopiko Zgłoś #58 Napisano 27 Grudnia 2011 Na dobrą sprawę można wpisać 1 złoty i US nie ma prawa nic zarzucić. Ale to tylko dla osób o mocnych nerwach lubiących się kłócić z US. Większość moich wizyt w us kończy się dyskusją i poniżeniem pani w okienku z zakresu braku znajomości podstawowych przepisów. Jak za dużo dyskutuje to mówię, że ona ma tylko przyjąć druk, formularz, pismo, a nie narzucać mi co mam w nim napisać. Także nie taki us straszny jak się wydaje... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Patryk_ Zgłoś #59 Napisano 27 Grudnia 2011 Większość moich wizyt w us kończy się dyskusją i poniżeniem pani w okienku z zakresu braku znajomości podstawowych przepisów.Jak za dużo dyskutuje to mówię, że ona ma tylko przyjąć druk, formularz, pismo, a nie narzucać mi co mam w nim napisać. Także nie taki us straszny jak się wydaje... Skądś to znam Trzeba umieć swoje powiedzieć,a nie płaszczyć się przed tymi matołkami.Myślą że im wszystko wolno,a tak nie jest.Ostatnio w ogóle nic nie płaciłem,a nawet zostałem o tym poinformowany przez US że nie musze Coś się jednak zmieniło w PL Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mariuszby Zgłoś #60 Napisano 31 Grudnia 2011 http://twojeporady.onet.pl/porady/zobacz/2700/pechowy-zakup-samochodu-w-komisie Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach