Skocz do zawartości
arriva

brzeczace ssanie w 1.9td aaz

Rekomendowane odpowiedzi

witam. a wiec od dłuższego czasu mam problem właśnie z tym ssaniem. im wyższe obroty tym bardziej brzęczy. jak pociągnę za nie i je usztywnię to jest błoga cisza ale przecież nie będę go trzymał ciągle naciagnietego. strasznie przenosi drgania z komory silnika do wnętrza. jest na to jakiś sposób?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zobacz czy pod maską linka od tego "ssania" jak to nazywasz nie opiera się o coś, np. rurkę idącą do serwa. Możesz też wyjąć obudowę cięgna z deski (na wcisk) i owinąć z tyłu taśmą izolacyjną... no i możesz też sprawdzić nakrętkę która trzyma cięgno (jest od strony kabiny, taka z wycięciem) czy jest dokręcona.

 

urządzenie do startu na zimno, przestawiacz kąta wtrysku (ssanie jest w benzyniakach)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ormowiec widzę, że ładnie się orientujesz w tym silniku w związku z tym mam pytanie.

Przy jakich temp powinno się używać tego przestawiacza kąta wtrysku. Ja go używam gdy mamy ok. -10 mrozu, auto na nim odpala od ręki, a gdy przy większym mrozie odpalam bez niego to potrafi zatrząść delikatnie budą, miałem tak nawet po wymianie wszystkich świec, dodam, że jak odpale auto na przestawionym kącie to trzymam go tak max 20-30 s i wyłanczam i auto już normalnie chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie używasz go wedle potrzeby :) jak silnik chodzi równo to wyłączasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja używam przyspieszacza za każdym razem, o każdej porze roku, przy każdym rozruchu nawet gorącym. Mój silnik pali na dotyk, ale zauważyłem, że użycie przyspieszacza w każdym przypadku skraca (ułatwia) rozruch o ułamek sekundy. Wyłączam go dopiero po przejechaniu kilkuset metrów, jak silnik osiągnie właściwe obroty biegu jałowego 980 obr/min. Przez tak częste używanie złamałem już jego rączkę podczas wysiadania, kolanem, bo jak się to cięgło wyciągnie, to mocno wystaje.

To ssanie, to w moim przypadku cała historia....

Rok temu był mróz jak sku...syn. Wracałem od kolegi późnym wieczorem. Wyszedłem z domu, uruchomiłem silnik na ssaniu i postanowiłem wysiąść, aby trochę odśnieżyć wyjazd, bo leniwy kolega tego nie zrobił. Energicznie wysiadłem zza kierownicy i ... trach. Zahaczyłem kolanem. Trudno, co robić. Plastik zimny i kruchy i miał prawo się złamać. Z wyłączeniem ssania nie było problemów, bo wsadziłem złamaną rączkę i wcisnąłem wyłączając ssanie.

Następnego dnia rozebrałem napęd tego cięgna, skleiłem cyjanoakrylem, przewierciłem otworki i przeszyłem nicią i ponownie zalałem, co dało super spoinę. Po złożeniu wszystko działa i ja się cieszę jak Murzyn blaszką.

Tak spokojnie przejeździłem do wiosny zapominając o zimowym incydencie.

Któregoś kwietniowego poranka, chyba na skutek przesilenia wiosennego, ponownie nieświadomie postanowiłem wysiąść z uruchomionego wozu, przy wyciągniętym ssaniu.

Ponowny trzask łamanego plastiku i obolałego kolana, w ułamku sekundy przypomniał mi zimową wizytę u kolegi. Kurrrrrr....aaaaaaa...

Dobra! spokojnie! Postanowiłem się wyluzować i od razu wiedziałem, że drugi taki przypadek zaistniał nie bez powodu. Po prostu, dzięki niemu zapamiętam go do końca życia i jeżeli dokonam ponownej (ostatniej) naprawy, to już nigdy więcej nie będę musiał kleić tego zasranego ssania.

Ale nie! Tak nie było jak się za chwilę przekonacie.

Załamanie nerwowe jednak tak szybko nie odpuściło i postanowiłem przejeździć wiosenne chłodne poranki bez urządzenia rozruchowego. W końcu robiło się coraz cieplej, świece żarowe wszystkie działają, silnik pali na dotyk, to te kilka dodatkowych obrotów wału korbowego mu na pewno nie zaszkodzi.

Pewnego dnia, przeglądając swoje modelarskie zasoby zauważyłem kawałki maty węglowej które dawno temu przytargałem z Krosna, bo lubię zajmować się zbieractwem. Zbieractwo, to taka cecha osobowości, która pozwala nam w ułamku sekundy, w momencie spojrzenia na dowolny przedmiot znaleźć dla niego niebanalne zastosowanie.

Postanowiłem ponownie skleić ssanie, które pękło w innym niż poprzednio miejscu ( co przekonało mnie o mojej fachowości i rzetelnie wykonanej pierwszej naprawie) ale tym razem wzmacniając włóknem węglowym na całej długości. Nie ma szans aby teraz pękło!!!! Pokazałem synowi. Popatrzał i tylko pokiwał głową w geście niedowierzania. Wydawało mi się, że pomyślał: "tata, to mógłby być doradcą inżynierów VW i wyroby fabryczne poprawiać". Ja byłem dumny z syna a on ze mnie. Pofrunąłem do klekota podłączyć pancerną dźwignię. Poszło jak z płatka bo to już drugi raz i robotę się zna.

I od tamtej pory szczęśliwie sobie jeździłem z ponownie zrobionym ssaniem.

Kiedyś tylko, kilka tygodni później spieszyliśmy się z żoną do lekarza. Otworzyłem jej drzwi pasażera z tyłu i wsiadłem za kierownicę uruchamiając samochód oczywiście na ssaniu. Żona wsiadła ale nie do tyłu, tylko do przodu i nie domknęła tylnych drzwi, bo nie zauważyła. Ja zawsze jestem dżentelmenem i nie pozwolę aby kobieta ponownie wysiadała i domykała drzwi. Wyjście z samochodu w celu dokonania tej czynności zajęło mi ułamek sekundy, bo jestem wysportowany i ważę 120 kg. O dźwigience pamiętałem, ale czas dostępu do tej informacji w moim mózgu był minimalnie dłuższy od czasu wysiadania. Tym razem kolano nadało rączce taka prędkość, że wyleciała przez otwarte drzwi, doleciała do przeciwległego krawężnika, odbiła się od niego i wpadła do studzienki kanalizacyjnej. Tylu jobów z moich ust, to nawet w Psach Pasikowskiego nie było. Żonie ze śmiechu, to prawie szwy po cesarskim cięciu się porozchodziły a rodziła za głębokiej komuny. Wracając od lekarza podjechaliśmy po syna wracającego z pracy. Całą drogę leżał na tylnym siedzeniu i się śmiał. Wróciłem do domu, wziąłem latarkę i podszedłem do tej studzienki, do której wpadła rączka. Zaświeciłem, patrzę a tam pod kratą nie ma tej siatki na liście, tylko bezkresna zakrzywiona czeluść kanału. Ktoś ukradł albo nie założył. Prysły marzenia o ponownym klejeniu. Po demontażu okazało się, że pękło na gwincie samego uchwytu, który jest wkręcany w plastikowe cięgno które kleiłem.

Na szrocie udało mi się znaleźć za 10 zł. Tak byłem zadowolony, że w pośpiechu złamałem metalową sprężynkę z trzpieniem, zabezpieczającą rączkę przed wykręceniem ale jakoś wszystko udało mi się połatać i hulało do momentu następnego wypadku z kolanem. Wiem, że to już przestało być śmieszne i dlatego w domu nikomu nie powiedziałem i kleiłem potajemnie. W tej chwili jest ok. Myślałem o zrezygnowaniu z tej dźwigni i o pozostawieniu tylko kikuta, którego nie dało by się złamać, ale poradziłem sobie w inny sposób. Po prostu uznałem naprawę tej rączki jako czynność okresową, taką samą jak wymiana filtrów i oleju. Czekam do następnego razu. Każdą wizytę na szrocie, zaczynam od przeszukiwania kokpitu z lewej strony pod kierownicą.

 

Odnośnie brzęczenia ssania, to zauważyłem, że może to powodować sprężynująca blaszka mosiężna wewnątrz tego mechanizmu. Po włączeniu przyspieszacza jeden jej koniec jest luźny i brzęczy. Wygięcie jej w większy łuk i posmarowanie smarem dało pozytywne efekty. Trzeba tylko pamiętać przy demontażu mechanizmu o tym: ściągając plastikową pokrywkę z łapkami, wyciągamy ssanie i doginamy łapki bliżej silnika, następnie podważamy klapkę właśnie z tej strony i dopiero potem chowamy dźwignię ssania i doginamy łapki te znajdujące się bliżej kabiny. Zgrubienie dźwigni plastikowej powoduje trudność w wyjęciu pokrywki i trzeba ją kolejno przesuwać. Ja za pierwszym razem poniszczyłem te łapki (zapadki pokrywki)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki. jak znajdę chwile to wezmę się za to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tym razem kolano nadało rączce taka prędkość, że wyleciała przez otwarte drzwi, doleciała do przeciwległego krawężnika, odbiła się od niego i wpadła do studzienki kanalizacyjnej.

 

Padam ze śmiechu :haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

... prawie z krzesła spadłem... :) a tak na poważnie to zobacz w serwisie bo może być taniej niż na szrocie.

 

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a daje cos to ssanie ? ja nie widze zadnej roznicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
a daje cos to ssanie ? ja nie widze zadnej roznicy
nie zauwazasz podwyzszonych obrotów? sprawdz czy masz podczepiona ta linke. jest ona na pompie od strony silnika tam gdzie pierwsza swieca zarowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem ze sie podwyzszaja obroty,ale to nic nie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

daje w zimę. przyspiesza zapłon. zobaczysz wraz z pierwszymi mrozami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak Ty chłopie użytkujesz tą wspaniałą maszynę jeżeli twierdzisz, że to nic nie daje? Ktoś to wymyślił, my to stosujemy, ja to ssanie uważam za niezbędne, a Ty wyskakujesz jak Filip z konopiiiii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No spróbuj odpalić auto nawet po potrójnym grzaniu świec przy -20 i nie wyciagniętym przyśpieszaczu kąta wtrysku, będzie ci telepać nim jak dzikusem, chyba, że gazujesz odrazu go... ale na zimno to nie polecam takich zabiegów. A przy włączonym przyśpieszaczu autko pali od ręki, aby tylko prądu starczyło na zakręcenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale historia.

A ja jestem leniwy, zamiast rączki nakręciłem nakrętkę stalową i tak już 2 lata tak codziennie wyciągam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość filip19771

historia świetna

idę zobaczyć dlaczego u mnie brzęczy chociaż działa bez zarzutu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też bym sobie nakręcił nakrętkę, ale mi się łamie ten trzpień na który Ty nakręcasz. Właśnie jestem po kolejnym sklejaniu. Spieszyłem się do bankomatu i zostawiłem samochód na chodzie, na ssaniu. Zostałem kolejny raz ukarany przez los, tym razem słusznie, za nieprzestrzeganie przepisów i opuszczanie samochodu z pracującym silnikiem. Chciałem zaoszczędzić na rozruszniku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności