Skocz do zawartości
Christoff

Kursantka prawa jazdy skazana za wypadek

Rekomendowane odpowiedzi

Weźcie koledzy pod uwagę inny obrót tej sprawy:

 

Kobieta jednak zdała ten egzamin i nie musiała odbywac tych godzin doszkalających i tego dnia już jechała swoim autem i spowodowała ten wypadek. Sprawa była by oczywista. Winna.

 

Po pierwsze moim zdaniem powinny byc toczone dwie oddzielne sprawy w sądzie. Kursantka jest po częsci winna bo nie zachowała należytej ostrożności i spowodowała wypadek. Owszem, można powiedziec że instruktor nie interweniował itd. Ale kierowanie pojazdem to nie zabawa i dobrze wiemy że jak już kolega pisał wczesniej nie zawsze instruktor może skutecznie zapobiec niebezpiecznemu manewrowi. Bo jak kursantka wcisnie pedał hamulca do oporu to instruktor ma nikłe szanse odblokowania kół z poslizgu (ręką?), chyba że walnie ją młotkiem żeby straciła przytomnoś i puściła ten ch....y hamulec :) Skoro wyjezdziła te podstawowe 30 czy 40 godzin to napewno coś pojęła i mimo że nie zdała egzaminu to nie zwalnia ją z myślenia i pewnej odpowiedzialności. Uniewinnienie w takim przypadku jest absolutnie niewłaściwe i zgadzam się z zasądzonym wyrokiem bo każdy powinien przed nacisnięciem pedału gazu zdawac sobie sprawę jakie może to nieśc konsekwencje za sobą.

Skoro kobieta nie zdaje sobie sprawy jak dużą odpowiedzialnością jest kierowanie autem? To niech więcej nie siada za kółko.

Bo gdyby wtedy zdała ten egzamin to może już na drugi dzien by miała wypadek skoro nie zdawała sobie sprawy co może się stac pędząc autem po śliskiej nawierzchni.

I co z tego że opony były do bani. Może i by pomogły zimówki, ale przy zbyt duzej prędkości i zimówki nie pomogą.

 

A po drugie sprawy powinny byc dwie bo druga powinna toczyc się w sprawie instruktora. Jego zakichanym obowiązkiem jest nauka i interweniowanie przy najmniejszym błędzie kursanta. Już przy zbliżaniu się do maksymalnej prędkości dozwolonej w danym obszarze powinien pilnowac aby kursant jej nieprzekroczył i powinien obserwowac czy kursant jedzie spokojnie, pewnie, bądz niepewnie itp itd, rozumiecie o co mi chodzi? A skoro warunki były złe to tym bardziej jego czujnośc powinna byc zdwojona. W końcu bierze kasę za uczenie i pilnowanie aby nic złego nie stało się podczas jazdy.

A szkoła to szczeże nie wiem czy za te zimówki to powinna jakoś specjalnie oberwac. Napewno jakoś tam odpowiadają za swojego pracownika ale w tej kwestii narazie wacham się z wypowiedzią.

 

Także w kwestii instruktora wina także dla mnie jest oczywista.

 

Inaczej sprawa wygląda gdy kursant dopiero zaczyna się uczyc, spowoduje drobny wypadek z braku wyrobionych umiejętności ale gdy ktoś po wyjeżdzeniu podstawowej liczby godzin nie zdaje egzaminu i doszkala się, to taka osoba ma już sporą garśc przynajmniej teoretycznej wiedzy o kierowaniu pojazdem i musi czuś odpowiedzialnośc jak ciąży na kierowcach wszelkich pojadów. A nie zapierdziela ci taka baba po śniegu itp... a potem tłumaczy się: bo instuktor nic nie mówił. A co? własnego rozumu nie miała? Nigdy nie słyszała że można wpaśc w poslizg? Powiecie "Bo czuła sie pewnie" tylko że jak kursant sie uczy to się wlecze powoli do puki nie zacznie nabierac pewności i wprawy a potem gdy poczuje się pewnie zaczyna jezdzic z normalnymi rozsądnymi prędkościami a nie że przekracza o X km. lub zapierdziela z prędkością nie stosowną do warunków. To samo tyczy się tych co dopier wsiadają za kółko. Co innego drobny błąd przy nauce a co innego zapierd.....e np. po śliskiej nawierzchni i powodowanie poważnych wypadów niejednokrotnie właśnie ze skutkiem smiertelnym, a że instruktor nie dopilnował to tak jak wyżej juz pisałem, owszem zawinił gośc ale gdyby tak kursanci byli bezkarni to jak byś miał wrogów to idz na "Prawko". Rozjedziesz ich i powiesz że instruktor nie dopilnował. ;)

 

 

Tak z grubsza przedstawia się mój pogląd na tę sprawę. Szkoła jest od uczenia a instruktor od pilnowania ale kursant nie może byc swiętą krową która robi co chce. Oboje sa winni i każde z nich powinno byc odpowiednio ukarane.

Nie raz słysze jak to Kozaki idą na prawko a intruktorzy żrą chleją i pisza smsy zamist skupic się na swiom uczniu. Moja żona takiego instruktora miała. Wiecznie pisał smsy. Sama się uczyła:D

No cóż, statystyki policyjne same mówią za siebie. ELki kształcą słabo a dodatkowo EGO młodego "polskiego" kierowcy sprawia że niestety przydrożnych krzyży jest z dnia na dzien coraz więcej...

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie rozwaliła jej wypowiedz w TV cos takiego powiedziała

,,to instruktor powinien za mnie myślec":eek:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość maslog
tym bardziej właśnie że auto nie było przygotowane do jazdy zimą.

Powiedz mi co znaczy auto przygotowane do sezonu zimowego? Bo na pewno nie są to opony. Nie ma zadnego przepisu który mówi że w zimie mają być zimówki a płyn do sprysków do -22 stopni.

Więc pojecie o przygotowaniu auta do zimy jest bardzo szerokie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności