Skocz do zawartości
robertgreenford

najdurniejsza rzecz jaką zrobiliście ze swoim autem?

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz jak pale w aucie i prowadzę żeby nie wiem co to wzroku nie spuszczam z jezdni....

 

Rzuć to świństwo bo cię kiedyś zabije na śmierć !!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako, że jest sobota, piwko smakuje, temat fajny, trochę czasu w oczekiwaniu na mecz Polska-Belgia, to nachodzą wspomnienia. Swego czasu miałem 15 letnia Hondę Accord. Sprawa się działa w Teksasie w 1999 roku. Honda była trochę mułowata więc przeczyściłem jej gaznik. Po tym zabiegu jak to określałem, rwała asfalt. Ale nie wymieniłem węży paliwowych, które zdejmowałem i były sparciałe w środku i po pewnym czasie kawałki gumy zatkały gażnik, tak, że był on całkowicie zalany. Samochód z rodzinką stanął w szczerym polu. Udało mi się zatrzymać jakiegoś kierowcę, który podwiózł nas do najblizszej stacji benzynowej. Myślałem, że nie ma benzyny, w gażniku było okienko, a jak się pózniej okazało był całkowicie zalany. Wracaliśmy z zakupów, gdzie wydaliśmy wszystkie pieniądze i pożyczył nam na paliwo, zaholował do stacji i odjechał . Zatankowałem, a samochód nic. Zacząłem dochodzić , co jest nie tak i wtedy doszedłem do tego, że trzeba przeczyścić gażnik. Przy stacji był bar, gdzie siedzieli ludzie, w większości murzyni, a ja latałem z tym gaznikiem czyszcząc go, przedmuchując itd. Notabene przestawiłem na popych samochód w miejsce, gdzie miały mrowisko mrówki ogniste, nazwa mówi sama za siebie, po wszystkim byłem cały pogryziony. Ludziska z przeszklonego baru obserwowali z niedowierzaniem, z nudów, każdy mój ruch, i wreszcie nastąpił wielki moment, pierwszego odpalenia. Odpalił za pierwszym razem. Część ludzi wyszła z baru i .....zaczęła bić brawo. Wiem, że się chwalę, ale zdarzenie jest autentyczne. Chwilę przedtem powrócił kierowca, który mnie podwiózł. Wysłała go żona, aby sprawdził co jest z nami, no bo ja z żoną i przede wszystkim z dzieckiem. Oferował pomoc, a ja mu na to, że wiem co jest nie tak i na pewniaka odpalam. Zapytał się co robię w Teksasie, a ja mu z miną niewiniątka, że pracuję na uniwersytecie. Oglądaliście pewnie amerykańskie filmy z geniuszami w roli głównej. Ten facet popatrzył się na mnie jak na taką osobę. Znów się chwalę, ale miałem dużą radochę. Nie powiedziałem mu, że u nas w Polsce to normalna rzecz, że ludzie potrafią naprawiać swoje samochody. Pieniądze chciałem pózniej oddać, ale przez telefon powiedział, że nie ma sprawy. Właśnie zaczyna się mecz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
cię kiedyś zabije na śmierć
a zabic może na co jeszcze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to teraz ja :wstyd:

 

1. 25grudnia 98, jakieś -20 poniżej zera... zbliża się wieczór przed ważną uroczystością (później napiszę jaką) próbuję odpalić mercedesa 123- 240D ale oczywiście aku odmawia posłuszeństwa... szybka akcja, telefon do kuzyna, podjeżdża starym zdezelowanym tarpanem pod mesia, przez uchyloną szybę pada zdanie "u mnie akumulator jest jak brzytwa bo mam zje...ny alternator i cały czas na maxa go doładowuje !" :przestraszony: niewiele myśląc podnoszę maskę tarpanika, kable już na akumulatorze mercedesa są, podpinam kabel - na aku tarpana, następnie +... ZAISKRZYŁO !!

Naładowany, rozgrzany do granic wytrzymałości akumulator tarpana wybuchł mi prosto w twarz z odległości 20-30 cm !! pamiętam tylko że pobiegłem (nie bardzo wiem jak bo z zamkniętymi oczami) z podwórka do domu rodziców a kuzyn wezwał pogotowie. Pani doktor na okulistyce pięknie opatrzyła popodbijane oczy, popękane łuki brwiowe i wypuściła do domu... bo troszkę spieszyłem się na swój ŚLUB :hyhy:

na szczęście nie jestem zwolennikiem hucznych imprez więc ślub miał być cichy i tylko dla najbliższych więc strasznego obciachu nie było ale i tak nie zapomnę miny kościelnego który powiedział "w różnym stanie widziałem młodych po "kawalerskim" ale takiego to jeszcze nie..." :rotfl:

 

rano oglądałem resztki akumulatora-bomby... został tylko spód i część cel... reszta po prostu rozleciała się ... miałem niewiarygodne szczęście że skończyło się tak jak się skończyło i nie straciłem wzroku... :padam:

 

2. grzebiąc kiedyś z nudów przy mercedesie 124 wsiadłem, a właściwie posadziłem tyłek na fotelu nie wsiadając całkiem i zakręciłem rozrusznikiem... myślałem że był na luzie... nie był ... kilka metrów z przodu skalniak z duuużym głazem... :mur: mietek wskoczył na niego jak kozica górska łamiąc zderzak i dolny spoiler... do tej pory ciarki mnie przechodzą jak przypomnę sobie że dosłownie chwilę przedtem przy tym skalniaku bawiły się moje córki ! :krzeslem:

 

3. ten sam mercedes, kilka dni później odebrany z zaprzyjaźnionego warsztatu (po klejeniu i malowaniu wyżej opisanego zderzaka), kolega mechanik prosi coby szybciutko podskoczyć do centrum motoryzacji po jakąś tam część o której zapomniał... sam nie miałem zbyt wiele czasu więc się spieszę... duży parking, znajduję miejsce, parkuję przed jakimś autem, biegnę do wskazanego sklepu, kupuję część, biegiem do samochodu, wsiadam... samochodu przed którym parkowałem już niema więc nie muszę cofać :hurra: więc jedynka i but ... :mur: mercedes znów jak kozica górska przepięknie wskakuje na betonową niską donicę które dzieliły parking na pasy... jak wróciłem do warsztatu to chłopaki płakali ze śmiechu oglądając połamany zderzak i spojler... :wstyd:

 

 

się rozpisałem...

mam coś jeszcze ale nie będę przynudzał... przynajmniej na razie :cwaniak:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salus, no normalnie padłem ze śmiechu choć nie powinienem :D

Masz szczęście po wybuchu akumulatora. Masz fotki ze ślubu :hyhy: wklej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
"w różnym stanie widziałem młodych po "kawalerskim" ale takiego to jeszcze nie..."

 

przepiękny tekst :rotfl::padam: ale to musiało wyglądać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy akurat zimę na Śląsku, więc przypomina mi się moje zdarzenie z lutego 2006r.

Paska (pierwsze auto prawdziwie na własność) miałem wtedy od 2 tygodni, zima -20stC w dzień, więc wybrałem się do dentysty. Postawiłem samochód koło mało uczęszczanej drogi, na nieznaczniej pochyliźnie (ale znacznie oblodzonej).

Jakież było moje zdziwienie, gdy po pół godzinie, ze znieczuloną gębą ujrzałem Paska postawionego w poprzek drogi i kilka samochodów obok niego, próbujących wydostać się (jedyną) drogą z okolicznych bloków.

Dopiero jak odjechałem kilka metrów dalej i przyjrzałem się dokładniej, zobaczyłem ślady zostawiane na ośnieżonym lodzie spod kół zsuwającej się, Paskowej dupy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
salus, no normalnie padłem ze śmiechu choć nie powinienem :D

Masz szczęście po wybuchu akumulatora. Masz fotki ze ślubu :hyhy: wklej :D

 

po pierwsze primo był ZAKAZ fotografowania z przyczyn wiadomych :wstyd:

po drugie primo ... widziałeś jak wyglądał Michalczewski po swojej ostatniej walce ? no !

po trzecie ładnie sie wszystko pogoiło i zostały tylko niewielkie, takie ala "pobójkowe" blizny pod i nad okiem i głęboko schowane w szufladzie kilka zdjęć "pamiątkowych" :ok:

 

aaa jeszcze zapomniałem dodać że jak wróciłem po jakiś dwóch, trzech godzinach czyli na chwilę przed tym jak mieliśmy jechać do kościoła, to moja przyszła żona o niczym nie wiedziała (mieszkaliśmy od dłuższego czasu razem) i spokojnie szykowała się do ślubu... to na dzień dobry dostałem opierdziel że "nawet w takim dniu, jak zwykle wychodzę na chwilę i przepadam na parę godzin" ! :wpale:

dopiero jak spojrzała to nogi się jej ugięły... nikt wcześniej nie miał odwagi powiedzieć jej co się stało... zresztą nie było wiadomo jak to się skończy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość piotreksuzuki1

A ja sobie poszedłem do sklepu i za słabo podciągnąłem ręczny. Po chwili wpada jakaś kobieta "Auto panu pojechało!!!" Na szczęście zatrzymało się na drzewie :):567: Zderzak klapa do wymiany. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
nie nie, za duży obciach :hyhy: - powiem jedno - nigdy nie cofajcie kilku metrów, by "przesunąć" odrobinę autko z: jedną nogą wewnątrz auta na sprzęgle (prawą) a drugą na zewnątrz auta i otwartymi drzwiami i z ręką na ręcznym by zatrzymać ruchome autko na półsprzęgle :wstyd:

Efekty nie do pozazdroszczenia.

 

nigdy tak nie róbcie, nawet jadąc do przodu... :wstyd:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pojechałem z kolegą na yby nad taki stawik. w okół stawiku taka wielgaśna łąka prawie po horyzont a do okoła jakies zboża. i jak sobie wracaliśmy (już było ciemno) nie mogliśmy znaleźć taj dogi między zbożami. Złapała mnie newa. Wyciągamy giepsa wyznaczyliśmy sobie azymut do drogi i atakujemy przez zboże... atakujemy... ciemno troszke, mało widać ale powoli atakujemy... i tak sobie atakujemy aż passacik zawiesił się na takim rowie w środku żyta głęboki na metr i szeroki na pół. no to dzwonimy bo znajomych i tu zonk - telefon rozładowany. Czekała nas wycieczka na 4 km i budzenia gospodarzy około północy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czekała nas wycieczka na 4 km i budzenia gospodarzy około północy :P

 

... i wpi..dol za zniszczone zboże??? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

We wrześniu pojechałem z żonką do Chorwacji, zmęczony w okolicach Primostenu szukaliśmy taniego noclegu, przy drodze stał Chorwat z tabliczką zimmer frei zatrzymuje się pytam co i jak mówił że wsiądzie do Paska i nam pokarze gdzie mieszka ( na marginesie zamknął 20-sto lstniego Golfa I - był pierwszym jego właścicielem normalnie Vw maniak hehe) ale co pojechaliśmu na wioskę pokazał dom a że ciasno było mówił żeby wjechać do ogrodu, spoko wjeżdzam i ..... zawiesiłem Pasia na podłodze o jakąś rurkę wystającą na wjeździe do bramy ( a Pasio był już -40mm zaglebiony) rura wbita ja zły i zmęczony i zdesperowany powyrywałem mu deski z ziemi którymi podpierał sobie gałązki pełne owoców co poskutkowało tym że pare mu się złamało on coś mamrotał i gestykulował ale ja z uporem maniaka ratowałem Pasia i po 10 min. wyjechałem z cholerego ogrodu.... w milczeniu podrzuciłem go po golfa jakieś 8km i szukałem dalej noclegu cóż skończyło sie na obdartej konserwacji, flustracji Chorwata i mojej złości o uszkodzone moje maleństo ale i tak wakacje były rewelacyjne a rany na Pasku się zagoiły ( zarzuciłem konserwnta :) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim poprzednim aucie, tez passacie, ale B3 z 1989r w zimie mialem problemy z zamkami. Zamarzaly mi tak zamki ze dalo sie otworzyc, ale juz nie zamknac. Wiec wkurzony po kilku takich razach, ze musze zagrzac auto zanim rusze aby zamknac drzwi postanowilem nosic przy sobie zapalniczke/zapalki. i jak mialem taka sytuacje no to ta zapalniczka, zapalkami podgrzewalem sobie zamek. Na poczatku bylo OK, ale ktoregos razu grzalem i grzalem i nic. Wiec dlugo nie myslac wzialem odmrazacz do szyb (duuuzo alkoholu ;) ) psiknalem na zamek i ... i podpalilem, alkohol sie ladnie palil skutecznie podgrzewajac zamek :) Wiec uznalem ten sposob za rewelacyjny. Ktoregos razu stoimy sobie z kolegami w zimie w nocy na parkingu, gadamy przy samochodach no i juz mielismy sie zbierac, ale koles wsiadajac do VW Corrado nie mogl zamknac drzwi. Wiec Lesiu widzac kolege meczacego sie z zamkiem zaproponowal mu swoj sposob z odmrazaczem. Kolega na to przystal, psiknalem w zamek podpalilem, wszyscy stali i podziwiali mnie za pomyslowosc bo drzwi momentalnie i skutecznie sie zamknely. No i tak stoimy gadamy, a koles zaglada w strone drzwi i krzyczy "KUR..A, PALI SIE !!!" odrazu lekka panika, ja szybciorem do auta po gasnice juz mialem pryskac, ale koles wyprzedzil mnie Coca Cola. Wlal w drzwi 1,5 litra Coli gaszac ogien. Po tym incydencie okazalo sie, ze nie mozna zamknac auta z pilota (a auto bez zamkow w klamkach). no to o 2 w nocy pojechalismy do kolegi do garazu sprawdzic co sie stalo. Okazalo sie, ze ciegna w VW sa mocowane taka plastikowa spinka, i ta spinka sie stopila, wiec te ciegna nie dzialaly. Walczylismy do 4 w nocy zeby koledze jakimis sposobami to naprawic, udalo sie. nastepnego dnia kupilem kumplowi ta spinke, a drugiemu kolesiowi ta Cole ktora wylal. Cale szczescie ze w miare szybko sie skapnal. Od tamtej pory sie smieje troche ze mnie, ze nie mozna sposobow z Passata zastosowac w Korku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zostawiłem seata ibize na parkingu przy głównej ulicy w Gdańsku i poszedłem do urzędu. Nie było nie pół godziny. Jak wróciłem to niemal nie narobiłem w gacie bo auta nie było. Szukałem szukałem i klikałem pilota. nagle usłyszałem dźwięk mojego alarmu. No i znalazłen - na środku ulicy. Zapomniałem zostawić go na biegu lub ręcznym. :P dziw że przez taki długi czas mikt go ani nie wepchną i że pały się nim nie zajęły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W gdansku na zakupach wtedy jeszcze szczyl bylem :PP mialem isć do w123 zostawić zakupy a to byl sklep co mial 2 parkingi identyczne wygladajace przed zamknięciem sklepu to bylo wychodzę niemozliwe mesia takiego grata buchnęli idę po ojca szukamy a sie okazalo ze z drugiej strony go zostawilismy :(

 

A najlepsze jak odwalilem z pasiem :( pierwszym autem jak dostalem na 18 :D ojciec mi dal namiary ze typ wache dawal zawsze ok dawal ale jakis taki dziwny byl i raz mialem jechać do Trójmiasta leje z 20 wache byl lekki mroz mowie kasza sie robi oj cos mi sie nie podoba a to jak zima ciemno jak w du**** jakies nie pewne paliwo mysle wiecej nei wezme i wiecej nie wzielem wyjechalem do mostu unii i juz calkowicie zgasl rano patrze do drugiej 20 a tam czysta woda jakbym zlapal ***** to bym mu bez zastanowienia wyje**** w ryj :/ i wszystko do czyszczenia zbiornik itp. a oprócz tego pompa+ wtryski na ulicy Grunwaldzkiej i od tego czasu mi ssie powietrze i 3 raz muszę pompę naprawiać bo do nich już nie oddam bo nie umieja wogle robić a wogle tak ja spasowali ze sie zatarla ale niweazne

 

Zima rok temu swierzo po prawku pozyczylem od ojca b5 swierzo sprowadzonego wracam z Nowakowa zakret bu jakis lód byl czy czy co nie pamiętam i w rowie leże xD jedzie akurat ktoś ciągnikiem i mnie wyciągnol bylem w szoku ulamek sekundy to trwalo reczny bym zaciągnol i drifta sprobowal zrobic gdyby nie ta gruszka od cb :/ jak wyciagnelem to bylem taki happy ze nic sie nie stalo nic doslownie mowie ale ma mocne zderzaki ale jak sie umylo to lekko wgnieciony prob byl ;p ale ojciec myslal ze taki kupil noca :D wiecej dopiszę jak mi sięprzypomni

 

Interpunkcja, pisownia - koszmar!!!:eek:/Duży

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W gdansku na zakupach wtedy jeszcze szczyl bylem :PP mialem isć do w123 zostawić zakupy a to byl sklep co mial 2 parkingi identyczne wygladajace przed zamknięciem sklepu to bylo wychodzę niemozliwe mesia takiego grata buchnęli idę po ojca szukamy a sie okazalo ze z drugiej strony go zostawilismy :(

 

A najlepsze jak odwalilem z pasiem :( pierwszym autem jak dostalem na 18 :D ojciec mi dal namiary ze typ wache dawal zawsze ok dawal ale jakis taki dziwny byl i raz mialem jechać do Trójmiasta leje z 20 wache byl lekki mroz mowie kasza sie robi oj cos mi sie nie podoba a to jak zima ciemno jak w du**** jakies nie pewne paliwo mysle wiecej nei wezme i wiecej nie wzielem wyjechalem do mostu unii i juz calkowicie zgasl rano patrze do drugiej 20 a tam czysta woda jakbym zlapal ***** to bym mu bez zastanowienia wyje**** w ryj :/ i wszystko do czyszczenia zbiornik itp. a oprócz tego pompa+ wtryski na ulicy Grunwaldzkiej i od tego czasu mi ssie powietrze i 3 raz muszę pompę naprawiać bo do nich już nie oddam bo nie umieja wogle robić a wogle tak ja spasowali ze sie zatarla ale niweazne

 

Zima rok temu swierzo po prawku pozyczylem od ojca b5 swierzo sprowadzonego wracam z Nowakowa zakret bu jakis lód byl czy czy co nie pamiętam i w rowie leże xD jedzie akurat ktoś ciągnikiem i mnie wyciągnol bylem w szoku ulamek sekundy to trwalo reczny bym zaciągnol i drifta sprobowal zrobic gdyby nie ta gruszka od cb :/ jak wyciagnelem to bylem taki happy ze nic sie nie stalo nic doslownie mowie ale ma mocne zderzaki ale jak sie umylo to lekko wgnieciony prob byl ;p ale ojciec myslal ze taki kupil noca :D wiecej dopiszę jak mi sięprzypomni

 

Interpunkcja, pisownia - koszmar!!!:eek:/Duży

 

 

 

o ja pi.. ojej... nic z tego nie rozumiem chociaż sie bardzo staram :eek::eek::eek::eek:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość chodi
o ja pi.. ojej... nic z tego nie rozumiem chociaż sie bardzo staram :eek::eek::eek::eek:

 

 

bo to po arabsku trzeba od tyłu czytać :592:

 

Wspominam stare ,dobre czasy posiadania elMalacziego .

I tak pewnego pięknego wiczoru ok godz 23 z groszami wychodzę od mojej dziewczyny( teraz już żony) , a była piękna , mroźna i śnieżna zima.

W okolicy ani żywej duszy i na parkingu tylko mój RED ARROW zasypany po nadkola , ja jako wzór kierowcy do naśladowania , odpalam fabryke mocy i łapie za miotłe .

Jako że w furaku już jest "stsunkowo ciepło " ( jak na malczana ) a furka pożądnie odśnieżona , nadszedł więc czas dać po zaworach i w drogę .

 

Mimo że kaszlak obuty w zimówki jest jak Tommy lee Jones w Ściganym , to i tak ni chu chu nawet nie pierdnie .

 

Spokojnie - jako że jest się posiadaczem takiej furki już jakiś czas to soposoby nie takie się zna .

 

Tak więc pełne ssanie i wsteczny bieg zapięty ,więc pora łapać za maskę i samemu się wyciągnąć - jakież było moje zdziwienie jak jeżdżątko nagle złapało przyczepność a ja na samym środku parkingu leże gębą w śniegu .

 

I tak oto malaczi pojechał zostawiając mnie na pastwę losu i dziadka mroza . :583:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ile najwięcej maluchem przewieźliście osób? Ja 11 :) 1 os.-kierowca, 2 os.-siedzenie pasażera, 3 os.-tylne siedzenie+1 os. w poprzek leżąca pod dachem, 2 os.-na masce, 2 os.-na dachu. Dystans 10 km po mazurek o 3 w nocy. Do tej pory nie wiem jak malec z miejsca ruszył. Co najciekwasze blacharka nie była strasznie pokiereszowana. Maska w miarę, a dach po strzale z ręki od wewnątrz też wskoczył na swoje miejsce. Potem, nie wiedzieć dlaczego, powyżej 60 km/h nie trzymał kursu i woziło go od lewej do prawej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiozłem 14 osób escortem ale co najlepsze nie kombi i tylko jedna osoba siedziała w bagażniku :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności