Skocz do zawartości
navik

Trojmiasto - urlopowa historia z Passatem

Rekomendowane odpowiedzi

Chcecie powiedzieć, że polskie prawo jest tak skonstruowane, że np. nachleję się we własnym mieszkaniu i wypadnie mi butelka z ręki, potłucze się, ja spokojnie zasnę nie sprzątając tego bajzlu, a jakiś bandzior chcący splądrować mi chałupę, gdy pokaleczy sobie nogi czy łapska o tę butelkę, to może mnie oskarżyć:eek::confused:

 

W tym wypadku nie - przecież w ten sposób nie miałeś na celu ochronę jakiś wartości - twój czyn nie był nakierowany na obronę konieczną.

 

Jednak jeżeli przykładowo zrobisz takie zabezpieczenie w domu, że złodziej zostanie porażony prądem przechodząc przez futrynę okna to wtedy nie będzie to obrona konieczna i odpowiesz za ten czyn normalnie z kodeksu karnego

 

Bo mi się też w to nie chce wierzyć.
Takie mamy prawo

 

Zaraz postaram się znaleźć jakieś orzeczenia SN w lexie, które podejmują podobną problematykę

 

To powinno trochę wyjaśnić:

 

Dz.U.97.88.553: art. 25

 

Przewodniczący: sędzia SN A. Deptuła (sprawozdawca).

Sędziowie: SN W. Kozielewicz, SA del. do SN J. Krośnicki.

Prokurator Prokuratury Krajowej: J. Gemra.

 

Sąd Najwyższy w sprawie Janusza C., oskarżonego z art. 157 § 1 k.k., po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie w dniu 4 lutego 2002 r. kasacji, wniesionej przez obrońcę skazanego od wyroku Sądu Okręgowego w Ś. z dnia 8 czerwca 1999 r., utrzymującego w mocy wyrok Sądu Rejonowego w K. z dnia 11 marca 1999 r.

uchylił zaskarżony wyrok oraz utrzymany nim w mocy wyrok Sądu Rejonowego w K. i Janusza C. uniewinnił od popełnienia zarzucanego mu czynu (...).

 

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Zacząć należy od stwierdzenia, że skarga kasacyjna opracowana została niestarannie, nie określa bowiem, czego domaga się jej autor, to zaś stanowi wymóg poprawnego ujęcia środka odwoławczego (art. 427 § 1 in fine w związku z art. 518 k.p.k.). Nie zmienia to w niczym faktu, że zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w Ś. i utrzymany nim w mocy wyrok Sądu Rejonowego w K. w żadnej mierze nie mogą być aprobowane, są bowiem całkowicie błędne (co zasadnie zarzucił skarżący) i podlegać muszą uchyleniu, a oskarżony Janusz C. powinien być uniewinniony (art. 537 § 1 zd. 2 k.p.k.).

Stan faktyczny tej sprawy od początku wskazywał na potrzebę rozważenia, czy zachowanie oskarżonego Janusza C. było działaniem w obronie koniecznej, przewidzianej w art. 25 § 1 k.k.

Sądy orzekające w tej sprawie na tak postawione, a przy tym kluczowe, pytanie udzieliły negatywnej odpowiedzi, przy czym Sąd Okręgowy w Ś. stanowisko swoje uzasadnił tym, że "działanie oskarżonego nastąpiło przed zadaniem ciosu nożem przez Antoniego S. ..." oraz że "działanie oskarżonego polegające na zadaniu pokrzywdzonemu silnego ciosu w okolice żuchwy, w sytuacji gdy nie miał on świadomości jaki przedmiot wyjął z kieszeni tenże pokrzywdzony, w szczególności czy jest to niebezpieczne narzędzie i przed podjęciem przez Antoniego S. jakiejkolwiek próby zadania ciosu tym narzędziem nie może być uznane za działanie w ramach obrony koniecznej, ani nawet przekroczenia jej granic".

Trudno o większe nagromadzenie nieporozumień w takim - jak to przyjął Sąd Okręgowy - osądzie warunków, jakimi cechować się ma działanie podjęte w obronie koniecznej. Nieporozumienia te odnoszą się przy tym, do kluczowej wręcz kwestii, a mianowicie pojęcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu, do którego odparcia upoważnia obrona konieczna.

Ustawodawca przy określeniu obrony koniecznej posługuje się pojęciem zamachu, a nie pojęciem niebezpieczeństwa, nie można więc tych pojęć utożsamiać ani też określać granic pojęcia zamachu za pomocą pojęcia niebezpieczeństwa. Bezpośredniość zamachu wchodzi w grę również wtedy, gdy istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zagrożone atakiem dobro zostanie zaatakowane w najbliższej chwili. Zamach taki rozpoczyna się już w chwili, gdy zachowanie sprawcy ukierunkowane na naruszenie dobra prawnego jest tak zaawansowane, że brak przeciwdziałania doprowadzi do istotnego niebezpieczeństwa dla dobra prawnego. Słusznie przeto podkreśla się w doktrynie, że obrona konieczna dopuszczalna jest także wtedy, gdy zagrożenie dla dobra prawnego wprawdzie jeszcze nie nastąpiło, ale jest nieuchronne, a zwłoka w podjęciu akcji obronnej może mieć ujemne następstwa dla skuteczności obrony (A. Spotowski: Funkcja niebezpieczeństwa w prawie karnym, Warszawa 1990, s. 254 i nast.; także A. Wąsek: Glosa do wyroku Sądu Najwyższego z dnia 8 lutego 1986 r., IV KR 18/85, NP 1988, z. 1, s. 119 i nast.). Również w orzecznictwie Sądu Najwyższego można z łatwością odnaleźć wiele wypowiedzi, że zamach jest bezpośredni także wtedy, gdy obiektywna sytuacja prowadzi do niewątpliwego wniosku, że napastnik niezwłocznie przystąpi do ataku na dobro chronione prawem, bądź też, że o bezpośrednim i bezprawnym zamachu decyduje zachowanie się osoby atakującej w całym przebiegu zdarzenia, a nie tylko ten fragment, który odnosi się do momentu podjęcia akcji obronnej przez osobę zaatakowaną. Przykładem może być tu wyrok Sądu Najwyższego z 31 marca 1988 r., I KR 60/88, OSNKW 1988, z. 9-10, poz. 64.

Zdarzenie faktyczne będące przedmiotem osądu w tej sprawie przybrało postać konfliktu między oskarżonym Januszem C. a Antonim S. W pierwszej jego fazie obie strony nie szczędziły sobie wzajemnych obelg. W pewnym momencie - jak pisze Sąd Rejonowy w K. w uzasadnieniu wyroku - Antoni S. wyciągnął z kieszeni jakiś przedmiot, w tej chwili oskarżony uderzył pokrzywdzonego ręką w twarz trafiając w szczękę, ten z kolei zadał oskarżonemu cios nożem sprężynowym w okolice klatki piersiowej. Oskarżony od początku tłumaczył swoje zachowanie (owo uderzenie Antoniego S.) - obawą przed owym narzędziem, które wyciągnął on z kieszeni i trzymał w ręku. Sąd Okręgowy w Ś. brak podstaw do oceny działania oskarżonego jako podjętego w obronie koniecznej (czy choćby nawet z przekroczeniem granic obrony) upatruje w tym, że "oskarżony nie miał świadomości jaki przedmiot wyjął z kieszeni pokrzywdzony, w szczególności czy jest to niebezpieczne narzędzie i przed podjęciem przez Antoniego S. jakiejkolwiek próby zadania ciosu...". Stwierdzenia takie dowodzą, że sąd ten z gruntu błędnie ocenia elementy będące wyznacznikami bezpośredniości zamachu, a także rzeczywistości tego zamachu (...).

W rzeczywistości bowiem działanie oskarżonego miało wszelkie cechy działania w obronie koniecznej i nie stanowiło tym samym przestępstwa (art. 25 § 1 k.k.).

Tak więc zaskarżony kasacją wyrok oraz utrzymany nim w mocy wyrok sądu pierwszej instancji są oczywiście niesłuszne i uzasadniają wydanie przez Sąd Najwyższy orzeczenia w sposób wyznaczony w art. 537 § 2 in fine k.p.k.

A więc głownie chodzi o obronę konieczną przy bezpośrednich zamachach - a obrony koniecznej w tym wypadku (czytaj: kolce czy igły na siedzeniu w samochodzie) nie ma - bo nie chroni przed bezpośrednim zamachem tylko niebezpieczeństwem

 

Fragment orzeczenia:

Ustawodawca przy określeniu obrony koniecznej posługuje się pojęciem zamachu, a nie pojęciem niebezpieczeństwa,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra lukas63 rzuciłes przykładem pełnym paragrafów itp. Ja jestem prostym człowiekiem nie znam się na w/w paragrafach. Po prostu ponawiam pytanie co na to prawo; Jestem wolnym człowiekiem i najnowsze prawo drogowe stanowi o tym aby pojazdy poruszające się po polskich drogach jeździły na włączonych światłach, a w/w sposób przypomina mi o tym że mam włączyć światła ,ktoś powie zamontuj sobie brzęczyk, dajmy na to dopiero sie zepsuł. W/w sposób może mi i domownikom oraz osobom korzystającym z mojego auta o np nie zapiętych pasach. Każde tłumaczenie z mojej strony jest na moją niekorzyść? Musi byc jakiś sposób na oskarżenia ze strony złodzieja. Dodam że zabezpieczenia z mojej strony nie mają zamiaru ani atakować ani dybać na dobra rowu hermana ewentualnego złodzieja, tylko mają przypominać o nie zapiętych pasach albo nie włączonych światłach. Czyli krótko mówiąc o przestrzeganiu prawa. Bo czyż nie zapięcie pasów bądź nie wlączenie świateł nie jest łamaniem prawa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto mi zabroni we własnym aucie na własnym fotelu trzymać se deske i gwoździe? A może lubie w ramach zdrowotności sadzać swoje wielmożne sranie na sterczących gwoździach w dalekiej podróży? Jeden woli mate z koralikami drewnianymi, a ja wole gwoździe w życi. Ja bym kładł deche z gwoździmi i całkiem świadom konsekwencji prawnych, jakbym takiego skur...na jeszcze zastał siedzącego w moim aucie, to bym mu te deche przeszczepił prosto z dupy do łeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A kto mi zabroni we własnym aucie na własnym fotelu trzymać se deske i gwoździe? A może lubie w ramach zdrowotności sadzać swoje wielmożne sranie na sterczących gwoździach w dalekiej podróży? Jeden woli mate z koralikami drewnianymi, a ja wole gwoździe w życi. Ja bym kładł deche z gwoździmi i całkiem świadom konsekwencji prawnych, jakbym takiego skur...na jeszcze zastał siedzącego w moim aucie, to bym mu te deche przeszczepił prosto z dupy do łeba.

Ja z pełną odpowiedzialnością zrobiłbym to samo. Nie nawidzę chamstwa i zlodziejstwa. :mad:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakby dać nalepkę na auto że bezprawne wejście do auta grozi trwałym uszczerbkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności