lukas63 Zgłoś #41 Napisano 12 Lutego 2008 Chcecie powiedzieć, że polskie prawo jest tak skonstruowane, że np. nachleję się we własnym mieszkaniu i wypadnie mi butelka z ręki, potłucze się, ja spokojnie zasnę nie sprzątając tego bajzlu, a jakiś bandzior chcący splądrować mi chałupę, gdy pokaleczy sobie nogi czy łapska o tę butelkę, to może mnie oskarżyć W tym wypadku nie - przecież w ten sposób nie miałeś na celu ochronę jakiś wartości - twój czyn nie był nakierowany na obronę konieczną. Jednak jeżeli przykładowo zrobisz takie zabezpieczenie w domu, że złodziej zostanie porażony prądem przechodząc przez futrynę okna to wtedy nie będzie to obrona konieczna i odpowiesz za ten czyn normalnie z kodeksu karnego Bo mi się też w to nie chce wierzyć.Takie mamy prawo Zaraz postaram się znaleźć jakieś orzeczenia SN w lexie, które podejmują podobną problematykę To powinno trochę wyjaśnić: Dz.U.97.88.553: art. 25 Przewodniczący: sędzia SN A. Deptuła (sprawozdawca). Sędziowie: SN W. Kozielewicz, SA del. do SN J. Krośnicki. Prokurator Prokuratury Krajowej: J. Gemra. Sąd Najwyższy w sprawie Janusza C., oskarżonego z art. 157 § 1 k.k., po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie w dniu 4 lutego 2002 r. kasacji, wniesionej przez obrońcę skazanego od wyroku Sądu Okręgowego w Ś. z dnia 8 czerwca 1999 r., utrzymującego w mocy wyrok Sądu Rejonowego w K. z dnia 11 marca 1999 r. uchylił zaskarżony wyrok oraz utrzymany nim w mocy wyrok Sądu Rejonowego w K. i Janusza C. uniewinnił od popełnienia zarzucanego mu czynu (...). Sąd Najwyższy zważył, co następuje: Zacząć należy od stwierdzenia, że skarga kasacyjna opracowana została niestarannie, nie określa bowiem, czego domaga się jej autor, to zaś stanowi wymóg poprawnego ujęcia środka odwoławczego (art. 427 § 1 in fine w związku z art. 518 k.p.k.). Nie zmienia to w niczym faktu, że zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w Ś. i utrzymany nim w mocy wyrok Sądu Rejonowego w K. w żadnej mierze nie mogą być aprobowane, są bowiem całkowicie błędne (co zasadnie zarzucił skarżący) i podlegać muszą uchyleniu, a oskarżony Janusz C. powinien być uniewinniony (art. 537 § 1 zd. 2 k.p.k.). Stan faktyczny tej sprawy od początku wskazywał na potrzebę rozważenia, czy zachowanie oskarżonego Janusza C. było działaniem w obronie koniecznej, przewidzianej w art. 25 § 1 k.k. Sądy orzekające w tej sprawie na tak postawione, a przy tym kluczowe, pytanie udzieliły negatywnej odpowiedzi, przy czym Sąd Okręgowy w Ś. stanowisko swoje uzasadnił tym, że "działanie oskarżonego nastąpiło przed zadaniem ciosu nożem przez Antoniego S. ..." oraz że "działanie oskarżonego polegające na zadaniu pokrzywdzonemu silnego ciosu w okolice żuchwy, w sytuacji gdy nie miał on świadomości jaki przedmiot wyjął z kieszeni tenże pokrzywdzony, w szczególności czy jest to niebezpieczne narzędzie i przed podjęciem przez Antoniego S. jakiejkolwiek próby zadania ciosu tym narzędziem nie może być uznane za działanie w ramach obrony koniecznej, ani nawet przekroczenia jej granic". Trudno o większe nagromadzenie nieporozumień w takim - jak to przyjął Sąd Okręgowy - osądzie warunków, jakimi cechować się ma działanie podjęte w obronie koniecznej. Nieporozumienia te odnoszą się przy tym, do kluczowej wręcz kwestii, a mianowicie pojęcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu, do którego odparcia upoważnia obrona konieczna. Ustawodawca przy określeniu obrony koniecznej posługuje się pojęciem zamachu, a nie pojęciem niebezpieczeństwa, nie można więc tych pojęć utożsamiać ani też określać granic pojęcia zamachu za pomocą pojęcia niebezpieczeństwa. Bezpośredniość zamachu wchodzi w grę również wtedy, gdy istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że zagrożone atakiem dobro zostanie zaatakowane w najbliższej chwili. Zamach taki rozpoczyna się już w chwili, gdy zachowanie sprawcy ukierunkowane na naruszenie dobra prawnego jest tak zaawansowane, że brak przeciwdziałania doprowadzi do istotnego niebezpieczeństwa dla dobra prawnego. Słusznie przeto podkreśla się w doktrynie, że obrona konieczna dopuszczalna jest także wtedy, gdy zagrożenie dla dobra prawnego wprawdzie jeszcze nie nastąpiło, ale jest nieuchronne, a zwłoka w podjęciu akcji obronnej może mieć ujemne następstwa dla skuteczności obrony (A. Spotowski: Funkcja niebezpieczeństwa w prawie karnym, Warszawa 1990, s. 254 i nast.; także A. Wąsek: Glosa do wyroku Sądu Najwyższego z dnia 8 lutego 1986 r., IV KR 18/85, NP 1988, z. 1, s. 119 i nast.). Również w orzecznictwie Sądu Najwyższego można z łatwością odnaleźć wiele wypowiedzi, że zamach jest bezpośredni także wtedy, gdy obiektywna sytuacja prowadzi do niewątpliwego wniosku, że napastnik niezwłocznie przystąpi do ataku na dobro chronione prawem, bądź też, że o bezpośrednim i bezprawnym zamachu decyduje zachowanie się osoby atakującej w całym przebiegu zdarzenia, a nie tylko ten fragment, który odnosi się do momentu podjęcia akcji obronnej przez osobę zaatakowaną. Przykładem może być tu wyrok Sądu Najwyższego z 31 marca 1988 r., I KR 60/88, OSNKW 1988, z. 9-10, poz. 64. Zdarzenie faktyczne będące przedmiotem osądu w tej sprawie przybrało postać konfliktu między oskarżonym Januszem C. a Antonim S. W pierwszej jego fazie obie strony nie szczędziły sobie wzajemnych obelg. W pewnym momencie - jak pisze Sąd Rejonowy w K. w uzasadnieniu wyroku - Antoni S. wyciągnął z kieszeni jakiś przedmiot, w tej chwili oskarżony uderzył pokrzywdzonego ręką w twarz trafiając w szczękę, ten z kolei zadał oskarżonemu cios nożem sprężynowym w okolice klatki piersiowej. Oskarżony od początku tłumaczył swoje zachowanie (owo uderzenie Antoniego S.) - obawą przed owym narzędziem, które wyciągnął on z kieszeni i trzymał w ręku. Sąd Okręgowy w Ś. brak podstaw do oceny działania oskarżonego jako podjętego w obronie koniecznej (czy choćby nawet z przekroczeniem granic obrony) upatruje w tym, że "oskarżony nie miał świadomości jaki przedmiot wyjął z kieszeni pokrzywdzony, w szczególności czy jest to niebezpieczne narzędzie i przed podjęciem przez Antoniego S. jakiejkolwiek próby zadania ciosu...". Stwierdzenia takie dowodzą, że sąd ten z gruntu błędnie ocenia elementy będące wyznacznikami bezpośredniości zamachu, a także rzeczywistości tego zamachu (...). W rzeczywistości bowiem działanie oskarżonego miało wszelkie cechy działania w obronie koniecznej i nie stanowiło tym samym przestępstwa (art. 25 § 1 k.k.). Tak więc zaskarżony kasacją wyrok oraz utrzymany nim w mocy wyrok sądu pierwszej instancji są oczywiście niesłuszne i uzasadniają wydanie przez Sąd Najwyższy orzeczenia w sposób wyznaczony w art. 537 § 2 in fine k.p.k. A więc głownie chodzi o obronę konieczną przy bezpośrednich zamachach - a obrony koniecznej w tym wypadku (czytaj: kolce czy igły na siedzeniu w samochodzie) nie ma - bo nie chroni przed bezpośrednim zamachem tylko niebezpieczeństwem Fragment orzeczenia: Ustawodawca przy określeniu obrony koniecznej posługuje się pojęciem zamachu, a nie pojęciem niebezpieczeństwa, Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
The_Saint Zgłoś #42 Napisano 12 Lutego 2008 Dziwny kraj ale pewnie nic nie jest bez przyczyny... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
J@ceq Zgłoś #43 Napisano 14 Lutego 2008 Dobra lukas63 rzuciłes przykładem pełnym paragrafów itp. Ja jestem prostym człowiekiem nie znam się na w/w paragrafach. Po prostu ponawiam pytanie co na to prawo; Jestem wolnym człowiekiem i najnowsze prawo drogowe stanowi o tym aby pojazdy poruszające się po polskich drogach jeździły na włączonych światłach, a w/w sposób przypomina mi o tym że mam włączyć światła ,ktoś powie zamontuj sobie brzęczyk, dajmy na to dopiero sie zepsuł. W/w sposób może mi i domownikom oraz osobom korzystającym z mojego auta o np nie zapiętych pasach. Każde tłumaczenie z mojej strony jest na moją niekorzyść? Musi byc jakiś sposób na oskarżenia ze strony złodzieja. Dodam że zabezpieczenia z mojej strony nie mają zamiaru ani atakować ani dybać na dobra rowu hermana ewentualnego złodzieja, tylko mają przypominać o nie zapiętych pasach albo nie włączonych światłach. Czyli krótko mówiąc o przestrzeganiu prawa. Bo czyż nie zapięcie pasów bądź nie wlączenie świateł nie jest łamaniem prawa? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
sebam Zgłoś #44 Napisano 16 Lutego 2008 A kto mi zabroni we własnym aucie na własnym fotelu trzymać se deske i gwoździe? A może lubie w ramach zdrowotności sadzać swoje wielmożne sranie na sterczących gwoździach w dalekiej podróży? Jeden woli mate z koralikami drewnianymi, a ja wole gwoździe w życi. Ja bym kładł deche z gwoździmi i całkiem świadom konsekwencji prawnych, jakbym takiego skur...na jeszcze zastał siedzącego w moim aucie, to bym mu te deche przeszczepił prosto z dupy do łeba. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
J@ceq Zgłoś #45 Napisano 16 Lutego 2008 A kto mi zabroni we własnym aucie na własnym fotelu trzymać se deske i gwoździe? A może lubie w ramach zdrowotności sadzać swoje wielmożne sranie na sterczących gwoździach w dalekiej podróży? Jeden woli mate z koralikami drewnianymi, a ja wole gwoździe w życi. Ja bym kładł deche z gwoździmi i całkiem świadom konsekwencji prawnych, jakbym takiego skur...na jeszcze zastał siedzącego w moim aucie, to bym mu te deche przeszczepił prosto z dupy do łeba. Ja z pełną odpowiedzialnością zrobiłbym to samo. Nie nawidzę chamstwa i zlodziejstwa. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
artmin Zgłoś #46 Napisano 16 Lutego 2008 A jakby dać nalepkę na auto że bezprawne wejście do auta grozi trwałym uszczerbkiem? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach