Wymiana złączki, śmierdzi gazem przy hamowaniu.

[Polinik]

Cześć.

 

Mam Passata B3 z instalacja LPG.

Wszystko było ok, do momentu, w którym zaczęła zużywać się złączka elastyczna. Auto robiło się coraz głośniejsze, w miarę, jak dziura się powiększała, ale nie było problemów z zapachem LPG.

 

Do momentu. Potem smród zaczął narastać, czuć go było przy zatrzymywaniu na światłach, skrzyżowaniach, dodatkowo przy hamowaniu silnikiem, silnik wydawał specyficzny odgłos, najbliższe będzie określenie "bulgotał". Ale tylko podczas jazdy na LPG. Przy jeździe na benzynie nie było ani smrodu, ani bulgotania.

 

Zmuszony byłem, niestety, jeździć tak 3 tygodnie (praca, nie było czasu wybrać się do tłumikarza), przy czym pierwszy tydzień bez smrodu.

 

Uznałem, że winę ponosi głupiejący czujnik w katalizatorze -- dostawał jakąś ubogą mieszankę spalin (bo część wylatywała przez dziurę w złączce, nie dochodząc nigdy do katalizatora). Myślałem, że czujnik głupieje, podaje bogatą mieszankę, nie cały gaz się dopala - śmierdzi z wydechu. Tym bardziej, że spalanie wzrosło w tym czasie z 10 litrów do 17l, co mnie utwierdziło w mojej teorii.

 

No ale dziś wyrwałem się z pracy, wymieniłem złączkę, auto znów ciche, jak trzeba. Ale przy podjeździe do świateł z nawiewu ciągle wali gazem. Może nie tak mocno, jak wcześniej, ale mimo wszystko.

 

Liczę jeszcze, że komputer nie miał dość czasu, żeby readoptować się do normalnych odczytów i ciągle podaje za bogatą mieszankę, ale prawdę mówiąc, nie znam się na tych układach zbyt dobrze i nie wiem, czy komputer ma cokolwiek do gadania w sprawie LPG, więc nie wiem, czy nie gadam głupot.

 

Może ktoś poradzić, czy pojeździć jeszcze 2 dni i poczekać, może mu przejdzie, czy od razu lepiej jechać do gazownika?

No ale jechać i płacić tylko po to, żeby się dowiedzieć, że nie da rady nic zrobić i trzeba przeczekać to też nie ma sensu?

 

Proszę o poradę, bo to trochę uciążliwe, przełączać przed każdymi światłami zasilanie na benzynę, żeby nie dusić od smrodu.