czym grozi przejechanie 15km bez grama płynu chłodzącego? oto historia...jadę...przestało działać ogrzewanie kabiny....po ok 15km...zaczęła migać kontrolka oleju( pewnie z powodu temp ) by po chwili przestać i potem znowu po jakimś 1-2km zjechałem na CPN , otwieram maskę a tam troszkę kopci. Sprawdzam olej bagnetem jest ok, prawie górny poziom. Sprawdzam w zbiorniczku płynu chłodzącego pusto. Kupiłem nowy, poczekałem chwile na ostygnięcie silnika i dolałem, odpaliłem auto ale zaraz znowu dymek. Zgasiłem i patrzę leje się płyn pod samochodem. Okazało się ze odłączył się przewód płynu chłodzącego miedzy silnikiem a maską, zawleczki wyleciały. Na miejscu gość z CPN podłączył te przewodu ale powiedział ze te zawleczki słabe już są i bym do mechanika przy okazji pojechał wymienić na nowe. Dolałem płynu i w drogę.... po 500 metrach dalej nie grzało w kabinie zjechałem na parking i czeka na lawete...do domu zostało jakieś 25km. Znowu przewody się rozłączyły i płyn poszedł w glebę. Teraz pytanie czy mogło coś się stać z silnikiem? Temperaturę nie pokazywało więcej jak 90st. Co mogło być przyczyna ze węże się odłączyły?? ciśnienie płynu zbyt wysokie?? czy faktycznie zawleczki ze starości osłabły (takie druciki to są). Silnik 1.8T 20v 1999r passat kombi PB/LPG. Czy to prawda ze gaz troszkę działa chłodząco na silnik? Póki co nie ma problemu z odpalaniem...