Skocz do zawartości
Łysy

Ucieczka z miejsca kolizji

Rekomendowane odpowiedzi

Dybecki, mandat, a odszkodowanie to są dwie całkowicie odrębne sprawy. Hipotetycznie: sprawca ociera komuś auto i odjeżdża. Pokrzywdzony zgłasza to na policji i w ubezpieczalni, bo takie jego prawo. Policja ustala sprawcę i karze go mandatem(albo kieruje sprawę do sądu) za spowodowanie kolizji. Policji nie interesuje odszkodowanie, a jedynie to czy sprawca w ogóle posiada OC(jest obowiązkowe). Ubezpieczalnia zwraca się do policji o podanie danych sprawcy i je otrzymuje i następnie wypłaca pokrzywdzonemu odszkodowanie, a następnie zwraca się do sprawcy o zwrot poniesionych kosztów gdyż sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia czego w myśl przepisów ubezpieczeniowych robić mu nie wolno. Dodatkowo za spowodowanie kolizji traci się zniżki(bodaj na rok). Dlatego nie opłaca się uciekać nawet po najmniejszej obcierce, bo utrata zniżek zawsze będzie tańsza niż pokrycie kosztów naprawy.

 

a co w przypadku, poszkodowany ma szczatkowe dane takie jak imie i nazwisko sprawcy
Dokładnie tak jak pisze Tomek. Problem zacznie się wtedy gdy dogadaliście się "na gębę", a sprawca "znajdzie" 15 świadków, albo po rodzinnych konsultacjach uzna, że było inaczej. Dlatego na miejscu stłuczki najlepszym rozwiązaniem(poza wzywaniem policji) jest napisanie oświadczenia przez sprawcę i to najlepiej osobiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Problem zacznie się wtedy gdy dogadaliście się "na gębę"

 

Miałem taka sytuacje....Wąską droga obcierka lusterkami. Niby dogadani a wieczorem puka policja,że oddaliłem się z miejsca kolizji...On 50 ja 50 plus mandat za oddalenie razem 250..Jak powiedzieli mi na komendzie gęba gęba ale spisać to na papierze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Miałem taka sytuacje....Wąską droga obcierka lusterkami. Niby dogadani a wieczorem puka policja,że oddaliłem się z miejsca kolizji...On 50 ja 50 plus mandat za oddalenie razem 250..Jak powiedzieli mi na komendzie gęba gęba ale spisać to na papierze

 

nigdy w życiu nie przyjąłbym mandatu?

1 na 1 przy wymijaniu...??? jeszcze niby dogadani?

chyba że wiesz sam że przegiąłeś....

a za oddalenie te +200 to z jakiego art dostałeś?????

bo coś nie kumam w taryfikatorze te +200?

 

- - - - - aktualizacja - - - - -

 

Kolego jak czegoś nie jesteś na 100% pewny to nie pisz bzdur

moja gorąca prośba,

nie zarzucaj nikomu czegoś czego nie jesteś sam pewien (bo takie masz wrażenie)

jestem pewien tego co pisze, na 100% a nawet na więcej :D

policjant nie jest od tego aby opowiadać, czy rozmawiać na temat postępowania szkodowego firm ubezpieczeniowych, sposobu ich postępowania i możliwym lub nie uzyskaniu odszkodowania

nie jest od opowiadania czy będzie regres czy nie....

nie ma uprawnień do kwalifikacji szkody i oceny jej wartości....

 

i to chyba jest jasne....

 

jego rolą jest określenie (ustalenie), kto naruszył przepisy prawa i ukaranie (rozliczenie) tej osoby zgodnie z prawem (taryfikatorem) jeśli to możliwe w postępowaniu mandatowym...

 

coś jeszcze?.........

 

 

 

dokładnie potwierdzam u mnie w jednostce tak jest i to jest normalne wręcz naturalne że informujesz strony jak wyżej.

 

normalne, naturalne?

o czym informuje policjant w Twojej jednostce strony?

o sposobie uzyskania odszkodowania?

o regresie z którym występuje f-ma ubezpieczeniowa?

o tym czy błotnik mu powinni wymienić, czy wyklepać i polakierować?

o czym jeszcze ciekawym informuje? bo chyba to jednak wykracza poza jego kompetencje..

 

a jeśli się mylę, bo mylić się każdy może, to sprostuj moje myślenie i napisz jakie kompetencje (odszkodowawcze i ubezpieczeniowe) ma funkcjonariusz....

 

zakładam że w tym co piszesz nie ma także naruszenia kwestii danych osobowych chronionych ustawą.....

 

ps: poproszę tylko bez spinki....temat nie jest błachy ;)

no i przypominam że topic dotyczy regresu......

 

ps2: zawsze jeszcze możesz napisać do mnie na PW, kontynuując dyskusję na argumenty prawne

 

- - - - - aktualizacja - - - - -

 

Hipotetycznie: sprawca ociera komuś auto i odjeżdża. Pokrzywdzony zgłasza to na policji i w ubezpieczalni, bo takie jego prawo. Policja ustala sprawcę i karze go mandatem(albo kieruje sprawę do sądu) za spowodowanie kolizji.

 

chyba że.....

czyn nie nosił znamion wykroczenia....

przykład: teren parkingu (poza drogą publiczną, nie jest to strefa ruchu ani strefa zamieszkania) - sprawca sam w samochodzie - nie ma innych osób - uszkodzony tylko inny pojazd

 

przypadek dość częsty w większych miastach...

a Policja bezsilna.....nie ma PRAWA wykonywać czynności, gdy nie zostały naruszone przepisy prawa...

Edytowane przez jackdob

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Cytat Zamieszczone przez arkady375 Zobacz posta

Kolego jak czegoś nie jesteś na 100% pewny to nie pisz bzdur

moja gorąca prośba,

nie zarzucaj nikomu czegoś czego nie jesteś sam pewien (bo takie masz wrażenie)

jestem pewien tego co pisze, na 100% a nawet na więcej

policjant nie jest od tego aby opowiadać, czy rozmawiać na temat postępowania szkodowego firm ubezpieczeniowych, sposobu ich postępowania i możliwym lub nie uzyskaniu odszkodowania

nie jest od opowiadania czy będzie regres czy nie....

Jacek, chyba się zagalopowałeś. Policjant właśnie od tego jest aby stronom(najczęściej pokrzywdzonemu) wyjaśnić co będzie się dalej działo w jego sprawie. Najczęściej taki pokrzywdzony po kolizji nie ma bladego pojęcia co dalej robić. I psim obowiązkiem policjanta jest takiemu wytłumaczyć co dalej. Jak sobie np. wyobrażasz odpowiedź policjanta gdy taki bezradny pokrzywdzony zapyta "co dalej z moim autem i odszkodowaniem?" Policjant wg Ciebie ma takiemu odpowiedzieć żeby się od niego odczepił bo to nie jego broszka? Uwierz mi, gdyby policjant nie udzielił odpowiedzi to następnego dnia taki pokrzywdzony jest u jego komendanta, a taki policjant gęsto się tłumaczy(w najlepszym razie). Oczywiście zgodzę się z Tobą, że policjant nie jest od ustalania wysokości odszkodowania i decydowania w sytuacji gdy nie ma pewności co do zakończenia sprawy i winy sprawcy, ale od ustalenia szkód jak najbardziej, a policjant ruchu drogowego w szczególności. To właśnie na podstawie opisu w dokumentacji będącego na miejscu policjanta firmy ubezpieczeniowe ustalają i porównują szkody i decydują czy wystąpić z regresem w stosunku do sprawcy. To właśnie od tego policjanta w dużej mierze zależy to, jak dalej potoczą się losy sprawcy zdarzenia. A cała dyskusja toczy się w zasadzie o sytuację gdzie sprawca jest znany, a jedynie zwiał z miejsca zdarzenia. I również zgodzę się z Tobą, że zdarzenia drogowe mogą mieć różne zakończenia i to czasami bardzo zaskakujące. Jak np. w sytuacji, którą sam opisałeś tzn. stłuczka poza drogą publiczną(nie mylić z miejscem publicznym), gdzie nikt inny poza sprawcą nie uczestniczył w zdarzeniu.

 

przypadek dość częsty w większych miastach...

a Policja bezsilna.....nie ma PRAWA wykonywać czynności, gdy nie zostały naruszone przepisy prawa...

Tutaj też poszedłeś po bandzie. Policja nie ma prawa wykonywać czynności wyjaśniających w sprawie zdarzenia drogowego?????????????????? A niby skąd ta policja ma wiedzieć czy było naruszenie prawa czy nie, jeżeli nie wykona czynności, do których wg Ciebie nie ma prawa? Skąd ubezpieczyciel ma wiedzieć czy w ogóle było zdarzenie skoro policja nie ma prawa wykonywać czynności? W w/w przypadku jedynie nie ma prawa ukarać sprawcy, ale nigdy olać sprawy i nic nie robić. Bo gdyby policjant będący na miejscu takiego zdarzenia nic nie zrobił(wg Ciebie nie ma prawa) to prokurator stawia mu zarzuty z art. 231

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jacek, chyba się zagalopowałeś. Policjant właśnie od tego jest aby stronom(najczęściej pokrzywdzonemu) wyjaśnić co będzie się dalej działo w jego sprawie.

Myślę, że nie. Owszem udzielenie pewnych informacji i owszem, ale informowanie o tym czy będzie regres, czy nie, czy będzie szkoda całkowita bo ma mocno rozbity samochód czy nie to nie kompetencje policjanta.

 

Jak sobie np. wyobrażasz odpowiedź policjanta gdy taki bezradny pokrzywdzony zapyta "co dalej z moim autem i odszkodowaniem?" Policjant wg Ciebie ma takiemu odpowiedzieć żeby się od niego odczepił bo to nie jego broszka? Uwierz mi, gdyby policjant nie udzielił odpowiedzi to następnego dnia taki pokrzywdzony jest u jego komendanta, a taki policjant gęsto się tłumaczy(w najlepszym razie).

 

Policjant ma mu wskazać do jakiej firmy ubezpieczeniowej ma się udać i tylko tyle. Nie powinien pozwalać sobie na jakiekolwiek rady i komentarze związane z odszkodowaniem i jego wypłatą. Bo właśnie jak nagada głupot obywatelowi, o których często nie ma pojęcia, to dużo szybciej przed komendantem będzie się tłumaczył.

 

Oczywiście zgodzę się z Tobą, że policjant nie jest od ustalania wysokości odszkodowania i decydowania w sytuacji gdy nie ma pewności co do zakończenia sprawy i winy sprawcy, ale od ustalenia szkód jak najbardziej, a policjant ruchu drogowego w szczególności. To właśnie na podstawie opisu w dokumentacji będącego na miejscu policjanta firmy ubezpieczeniowe ustalają i porównują szkody i decydują czy wystąpić z regresem w stosunku do sprawcy.

 

Absolutnie nie masz racji. Firma ubezpieczeniowa zgodnie z ustawą ma przeprowadzić postępowanie szkodowe, często korzysta z notatek policjantów, ale tylko po to aby mieć potwierdzenie sytuacji i ukarania sprawcy za naruszenie przepisów.

Notatka policyjna nie jest podstawą do wypłaty odszkodowania. A co do ustalania szkód, to odbywa się na podstawie oględzin wykonywanych przez pracowników TU lub firm współpracujących. Opis policjanta służy czasami ewentualnie porównawczo co do stref uszkodzeń, ale nie ma żadnej wagi. Policjant nie jest znawcą, ani rzeczoznawcą.

 

 

Tutaj też poszedłeś po bandzie. Policja nie ma prawa wykonywać czynności wyjaśniających w sprawie zdarzenia drogowego?????????????????? A niby skąd ta policja ma wiedzieć czy było naruszenie prawa czy nie, jeżeli nie wykona czynności, do których wg Ciebie nie ma prawa? Skąd ubezpieczyciel ma wiedzieć czy w ogóle było zdarzenie skoro policja nie ma prawa wykonywać czynności?

 

Wybacz ale nie zrozumiałeś do końca mojego przekazu. Mam nadzieję, że wiesz co to są czynności procesowe i w jaki sposób się je dokumentuje, oraz na czym polegają czynności wyjaśniające. Rozpatrujemy tu cały czas stłuczki - czyli naruszenia przepisów związane z KW. Nie napisałem, że policjant nie ma prawa robić nic, lecz, że w sytuacji którą podawałem, jeśli ustali, że nie zostały naruszone przepisy prawa, nie może wykonywać żadnych czynności dodatkowych, czy dalszych ustaleń. Tak jest nie tylko z ruchem drogowym. Jeśli nie zostały naruszone przepisy prawa, policjant nie wykona żadnych czynności procesowych, może jedynie poinformować strony, że do naruszenia prawa nie doszło i ewentualnie o drodze cywilno-prawnej. Oczywiście do tego czasu niczym to ustali wykonuje czynności.

Oczywiście takie przypadki zdarzają się najczęściej tam gdzie pisałem.

A co do firm ubezpieczeniowych, to dostają oczywiście informacje, również o tym że nie zostały naruszone przepisy prawa, co nie ma żadnego związku z kwestiami odszkodowania.

 

 

 

Na zakończenie - przecież rozważamy tu temat bardzo ogólnie, więc nie można wszystkiego generalizować. Policjanci mają swoje zadania do wykonania i są od tego aby ścigać sprawców przestępstw i wykroczeń, ale też pamiętajmy, że czasem prawo wiąże im ręce, a nie mogą pozwolić sobie na samowolne działania ponad prawem.

Edytowane przez jackdob

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Absolutnie nie masz racji. Firma ubezpieczeniowa zgodnie z ustawą ma przeprowadzić postępowanie szkodowe, często korzysta z notatek policjantów, ale tylko po to aby mieć potwierdzenie sytuacji i ukarania sprawcy za naruszenie przepisów.
Nie gniewaj się, ale Ty nie masz racji. Cały czas rozpatrujemy ucieczkę z miejsca zdarzenia. Jak wg Ciebie firma ubezpieczeniowa ma w takiej sytuacji przeprowadzić postępowanie szkodowe skoro nie zna sprawcy i nie ma możliwości prawnych aby go ustalić. To właśnie policja ma takie uprawnienia i możliwości, choćby dostęp do CEPiK. Żaden ubezpieczyciel nie jest w stanie sam ustalić właściciela na podstawie tylko nr rejestracyjnego sprawcy, który uciekł.

I zgodzę się z Tobą, że policjant może nagadać głupot, ale tego mu w żadnym wypadku robić nie wolno. Jeżeli naopowiada bajek z mchu i paproci to jak wspomniałem wcześniej odpowie z art. 231. Zgodzę się również z Tobą, że w momencie gdy policja ustali, że nie nastąpiło złamanie prawa takie akta idą do archiwum. Ale najpierw policja przecież musi to ustalić(czy kierowca był trzeźwy, czy posiada uprawnienia, czy auto posiada OC oraz wiele innych aspektów związanych ze zdarzeniem). A informacja o regresie nie jest żadną tajną informacją. Jest to informacja ogólnie dostępna i wynika czysto z przepisów prawa(w tym ubezpieczeniowego i cywilnego), więc nie rozumiem Twojego uporu, że policjantowi nie wolno przekazać tej wiedzy pokrzywdzonemu. To jest tak samo gdyby zabronić policjantowi powiedzieć, która jest godzina bo to też nie leży w jego kompetencjach, a pytającego odesłać do zegarynki. Nie wszyscy przecież są biegli w prawie, a wręcz przeciwnie. Zdecydowana większość kierowców nie ma seledynowego pojęcia co ze sobą począć po kolizji i co dalej będzie się działo w jego sprawie. I tu jest właśnie zadanie policjanta aby rzeczowo i wyczerpująco wytłumaczyć pokrzywdzonemu jak sprawa może się zakończyć lub zakończy.

I jak najbardziej zgodzę się z Tobą, że policjant nie tylko nie powinien, ale nawet nie może sobie pozwalać na komentarze, bo z radami bym się nie zgodził. Przecież policjant(ruchu drogowego) jest specjalistą w swojej dziedzinie(a przynajmniej powinien być) i to jego notatka(cały czas rozmawiamy o ucieczce z miejsca zdarzenia) jest m. in. podstawą do wypłacenia odszkodowania. Bo jak sobie wyobrażasz sytuację gdy pokrzywdzony zgłasza tylko w ubezpieczalni, że auto "X" uszkodziło jego auto i odjechało? Czy Ty byż uwierzył takiemu gościowi, że ktoś w niego trzepnął, a nie sam wjechał do rowu? Powtarzam, w jaki sposób ubezpieczalnia ma zweryfikować takie zgłoszenie skoro nawet nie ma możliwości prawnych ustalenia właściciela. No chyba, że już wcześniej takie auto uczestniczyło w zdarzeniu i figuruje w bazie danych ubezpieczalni-tylko co dalej jeżeli auto zmieniło już kilka razy właściciela?

Notatka policyjna nie jest podstawą do wypłaty odszkodowania. A co do ustalania szkód, to odbywa się na podstawie oględzin wykonywanych przez pracowników TU lub firm współpracujących. Opis policjanta służy czasami ewentualnie porównawczo co do stref uszkodzeń, ale nie ma żadnej wagi.
Sam sobie przeczysz. Skoro notatka policyjna nie ma żadnej wagi, a podczas oględzin przez ubezpieczyciela okaże się, że uszkodzenia nie odpowiadają tym z notatki to jak myślisz co dalej się będzie działo? Dla przykładu(trochę przesadzonego) pokrzywdzony do oględzin podstawi auto całe pogniecione, a z dokumentacji policyjnej będzie wynikało, że rozbita była tylko lampa. Wtedy dokumentacja policyjna(w tym fotograficzna) będzie stanowić dowód w sprawie o wyłudzenie nienależnego odszkodowania i wtedy jak najbardziej będzie podstawą do wypłaty, albo nie odszkodowania.

I podsumowując. Masz całkowitą rację, że policjantowi nie wolno opowiadać bzdur, komentować, wprowadzać w błąd strony postępowania. Ale z drugiej strony jeżeli policjant przekaże niektóre dane i poinformuje strony zgodnie z rzeczywistością i stanem faktycznym to przynajmniej ja nie widzę problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Cały czas rozpatrujemy ucieczkę z miejsca zdarzenia. Jak wg Ciebie firma ubezpieczeniowa ma w takiej sytuacji przeprowadzić postępowanie szkodowe skoro nie zna sprawcy i nie ma możliwości prawnych aby go ustalić. To właśnie policja ma takie uprawnienia i możliwości, choćby dostęp do CEPiK. Żaden ubezpieczyciel nie jest w stanie sam ustalić właściciela na podstawie tylko nr rejestracyjnego sprawcy, który uciekł.

 

Zgadzamy się w większości poruszonych kwestii. To rozpatrzmy teraz tę ucieczkę na konkretnym, hipotetycznym przykładzie.

 

Na terenie podwórka kierowca samochodu X cofając uderzył w zaparkowany samochód Y, a następnie wyjechał z terenu i odjechał w siną dal nie pozostawiając żadnych danych. Poszkodowanego powiadomił sąsiad, który z okna widział, że do samochodu X wsiadła kobieta, była sama w pojeździe i jak cofała to uderzyła w samochód Y. Podał mu nr rej. pojazdu. Właściciel pojazdu Y powiadomił policję.

Policja po przyjeździe porozmawiała ze świadkiem i już na tej podstawie ustaliła, że nie zostały naruszone przepisy. Ustaliła właściciela po nr rej i okazało się że pojazd jest zarejestrowany w innym województwie.

 

1 Co zrobi dalej policja?

2. Co powinna zrobić?

3. Jeśli działać dalej to na jakich podstawach prawnych?

- pomijam że sporządza z faktu odpowiednią dokumentację i podkreślam jeszcze raz że na podstawie relacji świadka i terenu na jakim doszło do zdarzenia stwierdza brak znamion wykroczenia.

 

 

 

Sam sobie przeczysz. Skoro notatka policyjna nie ma żadnej wagi, a podczas oględzin przez ubezpieczyciela okaże się, że uszkodzenia nie odpowiadają tym z notatki to jak myślisz co dalej się będzie działo?

 

Znowu mnie nie zrozumiałeś. Pisząc o podstawie do wypłaty odszkodowania mam na myśli dokumenty jakie są do tego wymagane w postępowaniu szkodowym. Takim dokumentem nie jest notatka z policji.

 

A oto i przykład, policjanci na miejscu stwierdzili winę jednego z uczestników i go ukarali mandatem. Ale okazuje się, że podczas postępowania szkodowego w TU, ktoś zauważył, że policjanci się pomylili i ukarali poszkodowanego zamiast sprawcy. Idąc Twoim tokiem myślenia powinni nadal tamtemu wypłacić odszkodowanie, bo tak napisali policjanci w notatce. Tak właśnie nie jest, bo ustawodawca dał towarzystwom ubezpieczeniowym pole do działania i prowadzą one własne postępowanie.

 

Widziałem wiele takich spraw, gdzie notatka policyjna nie miała żadnego znaczenia przy wypłacie odszkodowania. Ale jak już napisałem, TU korzystają bardzo chętnie z dokumentacji policji, choćby w takich przypadkach jak sam opisałeś, ale też z wygodnictwa.

 

A co do naszego sporu o policjantów, to on właściwie nie istnieje. Bo każdy z nas będzie miał od nich inne oczekiwania, Ale ja stoję na stanowisku, że policjant aby zabrać głos i doradzić w jakiejkolwiek sprawie nie związanej bezpośrednio ze zdarzeniem drogowym (a za takie coś uważam już kwestie odszkodowawcze) powinien bardzo dobrze poznać ścieżkę od kolizji poprzez zgłoszenie szkody, oględziny aż do wypłaty odszkodowania. Bo rzeczy zasłyszane od innych nie zawsze mają miejsce w rzeczywistości.

 

Wystarczy popatrzeć na to co czasem policjanci wygadują w TV.

Edytowane przez jackdob

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
pomijam że sporządza z faktu odpowiednią dokumentację i podkreślam jeszcze raz że na podstawie relacji świadka i terenu na jakim doszło do zdarzenia stwierdza brak znamion wykroczenia.
A na jakiej podstawie tak stwierdza? Przecież nie sprawdził dokumentów pojazdu i stanu trzeźwości kierującego. Nawet poza drogą publiczną nie wolno poruszać się pojazdem będąc w stanie promilowym, jak również KAŻDY zarejestrowany pojazd musi mieć OC niezależnie czy porusza się po drodze publicznej czy po prywatnym placu. A tego nawet por. Borewicz z Sherlockiem Holmesem nie są w stanie sprawdzić bez ustalenia osoby kierującego i bezpośredniej z nim rozmowy. Dopiero gdy to ustalą, że wszystko jest OK kierują sprawę do archiwum. Po Twoim wieku wnioskuję, że masz już jakiś bagaż doświadczenia życiowego i wiesz, że życie pisze tak nieprawdopodobne scenariusze, że nawet "fizjologom się nie śniło", jak mawiał pewien bohater serialowy.

Co do ukarania mandatem pokrzywdzonego zamiast sprawcy to... nie wiem co mam Ci powiedzieć. Po pierwsze każdy ma prawo odmowy przyjęcia mandatu i sprawę rozstrzyga sąd. Po drugie przyjęcie mandatu kończy sprawę, z pewnymi wyjątkami i żaden sąd nie uniewinni pacjenta, który przyjął mandat, a ten się uprawomocnił. Po trzecie gdyby nawet doszło do takiej sytuacji(niewiedza, działanie z premedytacją, bądź po prostu ludzki błąd) to masz rację, że w ewidentnie sprzecznej sytuacji ubezpieczyciel nie powinien, a nawet nie ma prawa brać pod uwagę takiej notatki, a gdy już się takim dokumentem posłuży to sąd cywilny, mimo uznania winy pokrzywdzonego(zamiast sprawcy) "odkręci" sprawę odszkodowania ale nie winy kozła ofiarnego jakim stał się pokrzywdzony. I na koniec, nigdzie nie stwierdziłem, że notatka policjanta jest jedynym dokumentem przesądzającym o wypłacie odszkodowania i tym bardziej o jego wysokości. Takim drastycznym przykładem jest ukaranie pokrzywdzonego.

A co do TVN i wypowiedzi niektórych policjantów, to pozwól, że się nie wypowiem bo musiałbym użyć wulgaryzmów określając stan ich wiedzy. Bo ja oczekuję od policjanta rzeczowej i wyczerpującej odpowiedzi na moje wątpliwości, a policjant ma mi je wyjaśnić. Jak to wygląda w rzeczywistości to właśnie takie programy jak m.in. "Drogówka" pokazują. Nawet jak słucham wypowiedzi niektórych rzeczników policji to zastanawiam się skąd czerpali wiedzę.

A co do naszego sporu o policjantów, to on właściwie nie istnieje. Bo każdy z nas będzie miał od nich inne oczekiwania
Tu masz 100% racji i generalnie zgadzam się, że policjant w kontaktach ze stronami postępowania nie powinien wychodzić przed szereg, a już niedopuszczalna jest stronniczość.

Nie mniej jednak wywiązała się całkiem ciekawa dyskusja i pomijam, że nieco zeszliśmy z tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozna kontyunowac. Temat jest luźny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A na jakiej podstawie tak stwierdza? Przecież nie sprawdził dokumentów pojazdu i stanu trzeźwości kierującego. Nawet poza drogą publiczną nie wolno poruszać się pojazdem będąc w stanie promilowym, jak również KAŻDY zarejestrowany pojazd musi mieć OC niezależnie czy porusza się po drodze publicznej czy po prywatnym placu. A tego nawet por. Borewicz z Sherlockiem Holmesem nie są w stanie sprawdzić bez ustalenia osoby kierującego i bezpośredniej z nim rozmowy. Dopiero gdy to ustalą, że wszystko jest OK kierują sprawę do archiwum.

 

Nie do końca...

Tak jak napisałem, odnośnie przebiegu zdarzenia, wiedzę mają, odnośnie kierującej nie są w stanie zweryfikować pewnych rzeczy (auto z innego województwa). Oczywiście są bazy danych itd.... gdzie pewne informacje będą zawarte, choćby OC, ale.....

 

jak widzisz prowadzenie dalszych czynności?

stan trzeźwości - nie do ustalenia (oczywiście zakładam, ze jakiś inny patrol nie wyłapie tej pani na mieście)

uprawnienia - nie mają znaczenia

zagrożenie bezpieczeństwa innych osób - nie było

ustalenie kierującego = czynności wykonywane przez inna jednostkę, a jak się okaże że auto jeszcze 3 właścicieli zmieniło po drodze?

 

tylko trzeźwość miałaby jakiekolwiek znaczenie dla sprawy...

 

 

 

pytanie jest proste, na podstawie jakiego przepisu prawnego, mają być prowadzone następne czynności i ustalenia?

 

 

jak widzę masz pojęcie o tej tematyce, więc mam nadzieję, że rozumiesz do czego zmierzam :)

a jak znam życie, to pewnie przy przysłowiowej "ćwiartce" temat byśmy szybciutko ogarnęli :D:D

 

ps:

faktycznie troszkę się z tematu topic'ku śliznęliśmy :)

 

pozdrawiam

 

- - - - - aktualizacja - - - - -

 

Mozna kontyunowac. Temat jest luźny ;)

 

dzięki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uprawnienia

pytanie jest proste, na podstawie jakiego przepisu prawnego, mają być prowadzone następne czynności i ustalenia?
Na podstawie kodeksu wykroczeń, a właściwie kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. A wynika to bezpośrednio z tego, że w wykroczeniach(przestępstwach zresztą też) jedne przewinienia są ścigane "z urzędu", inne "na wniosek". Wszystkie wykroczenia drogowe(przestępstwa zresztą też) są ścigane "z urzędu", a więc policja(prokuratura i parę innych instytucji w zakresie swoich obowiązków) mają OBOWIĄZEK ścigać sprawców i podejrzanych. A że w przypadku kolizji, nawet tych gdzie samo zdarzenie nie jest wykroczeniem(poza drogą publiczną) policja ma obowiązek ustalić wszystkie okoliczności. Czyli również np. to czy samochód ma obowiązkowe OC, bo jego brak jest ścigany z urzędu. Jeżeli chodzi o zdarzenie poza drogą publiczną(cały czas nie mylić z miejscem publicznym), to sprawa jest o tyle prostsza(a może bardziej zagmatwana), że sprawca nie ponosi odpowiedzialności, ale tylko za samo spowodowanie stłuczki. A za wszystkie inne wykroczenia jak najbardziej i tu jest pies pogrzebany, że policjant będący na miejscu MUSI ustalić wszystkie te okoliczności, a jeżeli nie jest w stanie tego zrobić na miejscu to sporządza stosowną dokumentację i najczęściej jego koledzy prowadzą dalsze czynności wyjaśniające(czasami dalsze czynności wykonuje ten sam policjant i jest to uzależnione od organizacji w danej komendzie), aż do rozstrzygnięcia czy nie nastąpiło złamanie prawa. Nazywa się to "zbieg wykroczeń" czyli jednym czynem wyczerpuje znamiona kilku naruszeń prawa. Np. kierujący(nie mylić z kierowcą) jedzie samochodem X nie posiadając uprawnień, nie opłacił obowiązkowego OC, a przy tym jest po alkoholu i na dodatek przekracza prędkość. tak więc jednym czynem może się załapać na kilka przepisów. Poza drogą publiczną kilka zapewne odpadnie, a w omawianym przypadku odpadnie brak uprawnień, gdyż poza drogą publiczną nie jest wymagane i prędkość. Ale za brak OC i jazdę z promilami, o ile uda się to udowodnić już ponosi odpowiedzialność. I po to właśnie prowadzi się dalsze czynności wyjaśniające(w przypadku przestępstwa prowadzi się dochodzenie), które najczęściej trwają jeszcze długo po zdarzeniu.

A co do baz danych to nie wszystko można w nich sprawdzić. Np takiego OC nie można być pewnym, bo wystarczy, że ktoś zmienił ubezpieczyciela, albo po prostu rozwiązał umowę i nie zawarł nowej. W bazie danych tego nie będzie do czasu aktualizacji. Nawet CEPiK jest aktualizowany z pewnym poślizgiem.

Dla Twojej ciekawości sprawdź pod tym linkiem https://www.historiapojazdu.gov.pl/historia-pojazdu-web/index.xhtml który jest oparty m.in. na CEPiK, swoje auto czy wszystko pasuje. U mnie jedno auto się zgadzało(za wyjątkiem kilometrów), a w aucie syna były przekłamania.

Jeszcze jeden aspekt sprawy w przypadku ucieczki z miejsca zdarzenia jest istotny, a mianowicie kto faktycznie kierował samochodem i dlaczego uciekł. Najczęściej przyczyną jest strach przed konsekwencjami, ale bardzo często właśnie alkohol lub osoba taka ma coś do ukrycia np. jest poszukiwana, a to jak najbardziej jest w zainteresowaniu policji. Tak więc jak widzisz prosta parkingowa blaszanka w skrajnym przypadku może zamienić się w poważną sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

ale ja to wszystko wiem :)

przy wykroczeniach - dział VII kpow, art 54-56 kpow

przestępstwa - kpk

 

celowo zadałem to pytanie i celowo wybrałem ten przykład, bo.....

wierz mi, że nie upierałbym się tak gdybym nie widział stanowiska prawnego w podobnej sprawie

co ciekawe pochodziło z KGP, a co ciekawsze zostało potwierdzone przez inne biuro prawne

 

i tak jak napisałem, że do pewnego momentu wszystkie czynności są ok, ale przychodzi taki moment, ze działania policji nie mają już umocowania prawnego (cały czas mówię o tym przypadku), bo dalsze postępowanie nie prowadzi do sporządzenia wniosku o ukaranie (nie ma wykroczenia = nie prowadzi się czynności wyjaśniających)

 

podobnie jest z wszczęciem dochodzenia i umorzeniem wszczętego, gdy czyn nie nosi znamion przestępstwa

 

co do OC w takim przypadku, nikt nie będzie go ustalał bo dla policjanta liczy się to co jest w systemie informatycznym, na pewno nie będzie potwierdzał w jakikolwiek sposób tej informacji (brak OC - to tylko powiadomienie UFG i nałożona przez UFG kara)

co do osoby kierującej pojazdem i przyczyn jej oddalenia się - to już problem TU, ale nie taki trudny :), bo TU ma właśnie coś takiego w rękach jak regres

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
i tak jak napisałem, że do pewnego momentu wszystkie czynności są ok
No przecież cały czas o tym piszę. I zakichanym obowiązkiem policji jest wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia, a nie tylko jego część.

 

przychodzi taki moment, ze działania policji nie mają już umocowania prawnego (cały czas mówię o tym przypadku)
I zgadza się. Takim momentem jest zakończenie (wszystkich możliwych)czynności wyjaśniających w wyniku których nie znaleziono znamion wykroczenia czy przestępstwa.

 

 

(nie ma wykroczenia = nie prowadzi się czynności wyjaśniających)
Zgadza się, najpierw trzeba przeprowadzić stosowne czynności aby stwierdzić, że wykroczenia nie było. A jeżeli nie ustali się(skontaktuje) ze sprawcą(uciekinierem) nie ma takiej możliwości wyjaśnić wszystkich okoliczności zdarzenia.

A policja gdyby poprzestała tylko na stwierdzeniu, że nie ma wykroczenia bo to poza drogą publiczną naraża się ewidentnie na zaniechanie. Przecież podstawą działań policji jest tzw. "7 złotych pytań(Co? Gdzie? Kiedy? Jak? Czym? Dlaczego? Kto?)" gdzie jednym z nich jest "kto" i dopiero na podstawie tych 7 pytań można formułować wnioski. A jak policjant ustali kto skoro go nie ma? No chyba musi podjąć jakieś kroki w tym kierunku-inaczej sobie tego nie wyobrażam.

 

co do OC w takim przypadku, nikt nie będzie go ustalał bo dla policjanta liczy się to co jest w systemie informatycznym, na pewno nie będzie potwierdzał w jakikolwiek sposób tej informacji (brak OC - to tylko powiadomienie UFG i nałożona przez UFG kara)
Jeżeli będzie to policjant idący na łatwiznę to tak, ale co gdy okaże się, że dane w systemie informatycznym nie zgadzają się? Bo póki co baza danych pojazdów ubezpieczonych jest dziurawa jak dobry ser.

 

 

co do osoby kierującej pojazdem i przyczyn jej oddalenia się - to już problem TU, ale nie taki trudny , bo TU ma właśnie coś takiego w rękach jak regres
Ale najpierw trzeba tą osobę ustalić, a to dla TU nie jest takie oczywiste, chyba że mają już w swoich bazach takie auto bo do CEPiKu dostępu nie mają. A co jeżeli auto zostało kilka razy sprzedane i każdy nowy właściciel olał obowiązek rejestracji(co jest dość częstym zjawiskiem). I wtedy to już nie tylko problem TU ale również pokrzywdzonego bo policjantowi nie chciało się do końca przeprowadzić czynności wyjaśniających. W konsekwencji taki policjant również może mieć problemy gdyż TU czy Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny z całą pewnością zwróci się do policji o dane sprawcy, których wg Twojej teorii policja nie ma obowiązku ustalać gdyż zdarzenie było poza drogą publiczną.

Uważam, że temat udziału policji w kolizji poza obszarem zabudowanym został wyjaśniony i rozebrany na atomy. Jeżeli wg Ciebie jest inaczej to trudno. Ja już nie mam siły na dalszą dyskusję i kolejne wyjaśnianie dziury w całym. I życzę aby nikt z tego forum nie trafił na policjanta, który uzna tak jak Ty, że policja nie ma obowiązku ustalania m.in. ani sprawcy, ani rzeczywistego ubezpieczenia, a swoje czynności kończy tylko na zobaczeniu miejsca zdarzenia i odesłanie pokrzywdzonego z kwitkiem, bo wg Ciebie policjant nawet nie ma prawa informować pokrzywdzonego co dalej w jego sprawie. Ja takiego policjanta bez krzty empatii nie chciałbym spotkać na swojej drodze, a gdyby to wiązało się z kłopotami dla mnie to taki policjant odczułby co to znaczy olać obywatela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak widzisz każdy z nas ma odmienne zdanie na ten temat, ale tylko w pewnym niewielkim (a może i wielkim ) zakresie

w pozostałych kwestiach jesteśmy zgodni :)

oczywiście nie mam zamiaru Cię dalej przekonywać i też myślę, że temat możemy zakończyć

jednak IMO oczekujesz zbyt wiele od policjanta i chciałbyś aby zrobił więcej niż powinien,

to pewnie byłoby dobre, gdyby życie i zapisy prawne, a szczególnie ich interpretacje nie wywoływały kontrowersji oraz czasem nie "wiązały" rąk policjantom.

 

zresztą ten cały topic, dla nie znających tematyki będzie budził różne odczucia, więc osobiście radziłbym jednak czytającym forum troszkę powściągliwości w ocenach tematu....bo wyrażane tu opinie są tylko naszymi ocenami rzeczywistości :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności