Otóż nie mam już siły do tej mojej bryki! Mam Paska 1.9 Tdi, 110KM, 99r., sedan. Mój samochód chodził jak należy póki nie przyszły mrozy. Przez dwa dni nie odpalałem auta. Po dwóch dniach gdy rano odpaliłem go, a było to wtedy gdy mrozy sięgały do - 25 w nocy silnik mało co nie wyskoczył spod maski, wskoczył na 2000 tys. obrotów, wszystko huczało i stukało. Po jakiejś chwili ustało to wszystko. Pochodził jakieś 10 min. i nagle sam zgasł. Próbowałem go odpalić, ale nic z tego. Więc pierwsze co zrobiłem to wymieniłem filtr paliwa co pomogło mi przejechać 150 km od teściów do domu. Znów po jednej przestanej bardzo zimnej nocy odpalił tak jak wyżej. Pozostawiłem go by się zagrzał, ale nie osiągnął nawet 90 stopni. Wyjechałem na miasto i po jakiejś chwili zgasł. Pozostało mi już niestety tylko holowanie bo mimo, iż silnik kręcił to auto nie chciało odpalić. Dzisiaj pierwszy raz od kilku dni odpalił po dłuższym kręceniu, ale zauważyłem, że obroty mu pływają, a jak tylko zaczął dochodzić do temperatury 90 stopni to obroty już tak mu pływały 750-1000 że szok i nagle zgasł po czym już nie można było go odpalić. Co może być przyczyną?
Zaobserwowałem nowy objaw! Dziś przy długim jednostajnym chełtaniu odpalił. Wyjechałem się przejechać i wszystko było ok. dopóki nie zaczął dochodzić do 90 stopni. W tym momencie gdy deptałem mu gaz zaczęło go mulić i szarpać po czym zgasł. Nie chciał po tym wszystkim odpalić nawet gdy długo kręciłem. Wystarczyło bym poczekał, aż zejdzie mu temperatura do 50 stopni i po długim kręceniu odpalił i dokładnie powtórzył się ten sam schemat.