Skocz do zawartości
Gość fatboyx

Rabat na Passata

Rekomendowane odpowiedzi

Oficjalna marża może wynosić 3-4%, ale jest jeszcze całe mnóstwo grantów i dodatków (funduszy "marketingowych" za sprzedaż) bez których istnienia nikt mający salon samochodowy nie wyrobiłby w tym biznesie

 

Masz rację ale tego typu rabaty dealer dostaje pewnie po tzw "wykonaniu planu". Czyli jak sprzeda określoną ilość aut np na kwartał to dostaje dodatkowy rabat. Jednak dealer nie może przełożyć takiego rabatu dla klienta jeśli nie ma pewności, że wykona założony plan. Chyba, że "idzie na całość" i zaryzykuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli podsumowując, jakiego rzędu upustów można się teraz spodziewać na B6? Na stronie VW jakoś ciężko znaleźć konkretne ceny przy kredycie 50/50? Bo np. sprawdziłem sobie promocje samochodów Mazda na ich stronie i w 50/50 Mazda 6 (2.0 155KM) jest za 91 300 a zastanawiam się właśnie między nią a B6. I czy myślicie, ze da radę wynegocjować jeszcze lepsze zniżki u poszczególnych dealerów? A jeśli tak, to właśnie jakiej wielkości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już chyba zależy tylko od Twoich zdolności negocjacyjnych i ilości aut na magazynie.Ale warto pogadać z kilkoma dealerami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że co? Mają gdzieś jeszcze B6 na magazynach? :zeco Dwa lata po zakończeniu produkcji? :hmm

 

Jeśli tak, to rabaty mogą być potężne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie mowa o B6 i 1/2... :hmm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi mówili, że to ja kupuje jedną z ostatnich b6tek w grudniu 2010 (nawet koloru nie dało się już wybrać)... Widać oszukali mnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście polecam zakup samochodu po demonstracyjnego w salonie. Pracowałem kilka lat z salonie samochodowym i wiem, że o flotę demówek dba się ze szczególną troską. Nic nie może skrzypieć, piszczeć. Auto musi być sprawne 101%. Auta są wymieniane co 6-8 miesięcy. I naprawdę bardzo rzadko zdarzają się auta po dzwonie (jeśli myślicie, że nówki fabryczne są nieskazitelne to się mylicie - wiele aut przychodzi z wieloma szkodami blach.-lak. i są naprawiane u nas zgodnie z "technologią producenta :[). Przebiegi w granicach 5-15 tyś km. W lipcu tego roku kupiłem w ten sposób swojego Passata B7. Cena którą uzyskałem za 9 miesięczne auto z przebiegiem 9 tyś km była o 40 tyś niższa od ceny katalogowej. Szukajcie , pytajcie - naprawdę warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja osobiście polecam zakup samochodu po demonstracyjnego w salonie. Pracowałem kilka lat z salonie samochodowym i wiem, że o flotę demówek dba się ze szczególną troską. Nic nie może skrzypieć, piszczeć. Auto musi być sprawne 101%. Auta są wymieniane co 6-8 miesięcy. I naprawdę bardzo rzadko zdarzają się auta po dzwonie (jeśli myślicie, że nówki fabryczne są nieskazitelne to się mylicie - wiele aut przychodzi z wieloma szkodami blach.-lak. i są naprawiane u nas zgodnie z "technologią producenta :[). Przebiegi w granicach 5-15 tyś km. W lipcu tego roku kupiłem w ten sposób swojego Passata B7. Cena którą uzyskałem za 9 miesięczne auto z przebiegiem 9 tyś km była o 40 tyś niższa od ceny katalogowej. Szukajcie , pytajcie - naprawdę warto.

 

a jest jakaś gwarancja, że jakiś pracownik/pracownicy nie dali mu w palnik i nie "potestowali" go jak jeździ, szczególnie w czerwonym polu? To chyba tylko zależy od dyscypliny salonu i samych pracowników? Jak to z tym wygląda? Sam spoglądam na takie auta, ale jak gadałem z jednym kolesiem z ASO to mi odradził i powiedział, aby brać nową sztukę bo nie wiadomo kto do tego wsiadał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
a jest jakaś gwarancja, że jakiś pracownik/pracownicy nie dali mu w palnik i nie "potestowali" go jak jeździ, szczególnie w czerwonym polu? To chyba tylko zależy od dyscypliny salonu i samych pracowników? Jak to z tym wygląda? Sam spoglądam na takie auta, ale jak gadałem z jednym kolesiem z ASO to mi odradził i powiedział, aby brać nową sztukę bo nie wiadomo kto do tego wsiadał.

 

Kolego czy ktoś nie dawał w palnik nowej sztuce też nie masz pewności. Wiesz fabryka, tor testowy, później kierowcy lor, handlowcy po placu itp. itd. Wiem coś o tym. Później klient przy odbiorze dziwi się, że przebieg nie jest zerowy. Zresztą w fabryce auto idzie na tor to licznik nie działa.

Jak pisałem trzeba być czujnym i nie brać byle czego co podsuną. Teraz zobacz. Ja kupiłem (wystarałem się, uruchomiłem wszelkie znajomości) egzemplarz, który jeździł w VW Polska jako auto służbowe jednego managera strefy. Mimo tego sprawdziłem wszystko co było można.

Teraz sedno sprawy. Auto jak to mówią "funkiel nówka nie śmigana" w specyfikacji którą ja wziełem: 125 000 zł. Moja cena za 9 miesięczny egzemplarz: 85 000 zł. Do tego opony 16" zima. Trudno było odmówić. Kilka razy w życiu przepłacałem za tzw."nowość" w salonie. Utrata wartości największa jest w pierwszym roku. Oczywiście jak ktoś woli to oczywiście brać nówkę - klient płaci, klient wymaga. Ja jestem zadowolony.

 

P.S. Koleś w ASO zawsze będzie cię namawiał na nówkę, bo za to mu płacą. On ma cele sprzedażowe. Nie opchnie kilkunastu samochodów w miesiącu to nie dostanie prowizji tylko gołą (głodową) pensyjkę. Uwierz, pracowałem w tym fachu 7 długich lat.

Edytowane przez Carconnect

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carconnect - no cóż... Ja jeszcze do wczoraj pracowałem w salonie samochodowym (już trzecim z kolei) i jeśli kiedykolwiek miałbym kupić demówkę, to tylko modelu, którym jest małe zainteresowanie (czyli mało jazd testowych) oraz broń Boże diesla...

 

Jak widziałem, co mechanicy od PDI potrafią robić z tymi samochodami jadąc nimi ze stocku do serwisu to włos się jeży. A jeszcze lepsi są klienci na jeździe testowej - "proszę Pana, ja jestem bardzo doświadczonym kierowcą, więc nie musi mi Pan objaśniać gdzie co jest w aucie i na co trzeba uważać". Po czym rusza z miejsca parkingowego (temperatura powietrza -8 stopni, auto stało przez całą noc pod chmurką) i od razu 6000 obrotów... Całym sobą czuję i słyszę jak w tym biednym turbodieslu części metalowe trą o siebie bez smarowania. Że nie wspomnę, jak po d...ie dostaje turbina.

 

Dlatego mam takie zdanie o demówkach. Poza tym 99% pracowników firmy uważa, że skoro nie jego, to można katować, obcierać, wjeżdżać na 30 cm krawężniki itp. Przecież demówki służą nie tylko do jazd testowych. Czasem trzeba pojechać po coś na miasto, przywieźć kebaba, który na zakręcie lubi się wypier...ić na siedzenie i zalać wszystko sosem o smaku mieszanym. :P

 

Generalnie - temat rzeka. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Carconnect - no cóż... Ja jeszcze do wczoraj pracowałem w salonie samochodowym (już trzecim z kolei) i jeśli kiedykolwiek miałbym kupić demówkę, to tylko modelu, którym jest małe zainteresowanie (czyli mało jazd testowych) oraz broń Boże diesla...

 

Jak widziałem, co mechanicy od PDI potrafią robić z tymi samochodami jadąc nimi ze stocku do serwisu to włos się jeży. A jeszcze lepsi są klienci na jeździe testowej - "proszę Pana, ja jestem bardzo doświadczonym kierowcą, więc nie musi mi Pan objaśniać gdzie co jest w aucie i na co trzeba uważać". Po czym rusza z miejsca parkingowego (temperatura powietrza -8 stopni, auto stało przez całą noc pod chmurką) i od razu 6000 obrotów... Całym sobą czuję i słyszę jak w tym biednym turbodieslu części metalowe trą o siebie bez smarowania. Że nie wspomnę, jak po d...ie dostaje turbina.

 

Dlatego mam takie zdanie o demówkach. Poza tym 99% pracowników firmy uważa, że skoro nie jego, to można katować, obcierać, wjeżdżać na 30 cm krawężniki itp. Przecież demówki służą nie tylko do jazd testowych. Czasem trzeba pojechać po coś na miasto, przywieźć kebaba, który na zakręcie lubi się wypier...ić na siedzenie i zalać wszystko sosem o smaku mieszanym. :P

 

Generalnie - temat rzeka. :P

 

No właśnie. Temat rzeka. Niestety w salonach są zatrudniani w większości młodzi, bardzo młodzi ludzie którzy w większości jeżdżą swoimi "trupami" a sluzbowka to jest do "przycinania Playboya" i katowania. Prawda. Nie chce się już dalej rozpisywać ani dywagować nad wyższoscią nocy nad dniem i odwrotnie. Zwróćcie uwagę, że w pierwszej swojej wypowiedzi na ten temat napisałem, ze przy zakupie trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i wybierać " z głową". Ja kupiłem auto uzywane po jednej osobie, a ex demowkę wziął bym tylko z tzw. polecenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
a sluzbowka to jest do "przycinania Playboya"

 

Chyba, że ma obciachowy napis na boku. :D I nie chodzi mi tutaj np. o "Jazda testowa". W ostatnim samochodzie mieliśmy napis "Idealnie nastrojona". :D Póki jechałem ja, to pół biedy. Ale jak prowadziła koleżanka.... :haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chyba, że ma obciachowy napis na boku. :D I nie chodzi mi tutaj np. o "Jazda testowa". W ostatnim samochodzie mieliśmy napis "Idealnie nastrojona". :D Póki jechałem ja, to pół biedy. Ale jak prowadziła koleżanka.... :haha

 

Dobre, dobre ;-))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
"Idealnie nastrojona"

 

...Ibiza? No to faktycznie nie do "przycinania Playboy'a" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się Witku - Ibiza. :) Ta akurat do "przycinania Playboya" się nadawała, gdyby nie ten obciachowy napis no i kolor (żarówiasto zielony :D ). A wersja fajna - FR TSI na felgach 17", bixenonie z LEDami z przodu i z tyłu... Wizualnie (poza kolorem) super bryka. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale niestety poszła już w inne ręce. Podobnie jak cała firma.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hasła typu "Zimny i but" dobrze znam :) jeździłem niejednym autem z jazd testowych czy zastępczych z ASO. No tak jakoś to jest, że jak ktoś wsiada do czegoś, co chce spróbować to daje mu w palnik zazwyczaj. Mieszkam niedaleko ASO VW, często widzę (szczególnie w lecie) siedząc na balkonie Panów z serwisu ubranych w ogrodniczki, ze od razu się ich poznaje jak wpadają na osiedle do spożywczaka autem klienta, które testują po przeglądzie czy innej naprawie. Butowanie w miejscu, start z piskiem opon, nawet na ograniczniku prędkości nie zwalniają, hamują... Porażka (dlatego swoje auto oddaje w zaufane ręce, nie do ASO) no i to samo wyprawiają z autami dla klientów salonu do testowania, własnie w celu "skocz po kebaba" jak wspomniał kolega wcześniej. Nie kupiłbym takiego auta, nie przekonuje mnie to. Mam znajomego, który z fabryki VW z Poznania załatwil sobie przez kumpla, który tam pracuje już 3 czy 4 autko, które jest pewne, zadbane, z pełną historią serwisową, oczywiście krajowe i wypasione jak na model Caddy :) Tez można powiedzieć, że jak służbowe to pewnie butowane na zimny itp., ale jak kupuje się z głową i od pewnej osoby, to raczej nie trafimy na szmelc.

 

PozdraVWiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności