Skocz do zawartości
Christoff

Kursantka prawa jazdy skazana za wypadek

Rekomendowane odpowiedzi

No niestety Jacku - ale z tym porównaniem śmigłowca do samochodu raczej zupełnie nie trafiłeś

Poza tym - powiem ci, że po 20 godzinach szkolenia - byłbym w stanie wystartować i lecieć Zapytaj kucziego - to wcale nie jest trudne wbrew pozorom.

Nie próbowałem trafić tylko próbowałem ci uzmysłowić o co mi chodzi. A znając twoją profesję najbliżej mi było w ten sposób przedstawić. Nawiasem mówiąc to kto odpowiadałby jak by cię wsadził za stery śmigłowca po 20 godzinach kursu a ty byś pier,,..ął w osiedle domków jednorodzinnych. Coś na temat latania wiem bo byłem kiedyś na kursie szybowcowym, i pierwszy mój lot odbywał się na miejscu pasażera a było to po półrocznej teorii. I instruktor nie dał mi wolantu do ręki ;) No właśnie odszedłem od tematu, a w temacie to co ja chciałem ująć odbijając się od ziemi ładnie ujął Krzysztof. Ale cóż każdy ma swoje zdanie, również chore przepisy którymi podpierał się sędzia wydając wyrok. A przepisy i paragrafy w sądownictwie można naginać do swojego widzimisię, wiemy o tym wszyscy. :D Jeszcze raz podkreślam takie jest moje zdanie.

 

Edytowane przez J@ceq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuje ninejszym zamknac wątek :) - Ewentualnie dać jakąś sondę ,gdzie będzie mozna sie okreslic po naszej debacie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga
Tak więc poczatkująca nie była przygotowana do egzaminu

 

była już dostatecznie wyszkolona

 

nie trzyma sie to kupy.

 

Chyba wszyscy wiemy jak wyglada nauka jazdy, ktora ogranicza sie do tego by kursant zdal egzamin czyli wiekszosc lekcji na placu bo on jest najczesciej przyczyna oblewania i kilka rundek trasami najczesciej wybieranymi przez egzaminatorow.

Skoro musiala wykupic dodatkowe godziny znaczy ze nie bardzo szla jej ta nauka i chyba niedokonca wiedziala co to znaczy dostosowac predkosc jazdy do warunkow atmosferycznych, szczegolnie gdy polowa ludzi tnie 90 a my 50 wydaje sie nam jakbysmy stali. Zreszta na poczatku to nawet nie umie sie wyczuc predkosci.Niewinna.Takie moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja nawiążę do tego co już pisałem. Sąd orzeka na podstawie przepisów karnych, w Polsce nie ma tak, że sąd sam sobie decyduje o "winności" czy niewinności osoby oskarżonej. Nie mamy systemu Common Law (takiego jak w stanach czy Wielkiej Brytanii, gdzie sędzia stanowi prawo, on wydaje wyrok (ława przysięgłych) według ich przekonania). U nas obowiązują ustawy karne (z materialnych to Kodeks karny, kodeks wykroczeń itp.) i według ustawy sąd orzeka. Jeżeli w ustawie karnej nie ma takiego przypadku, który by przewidywał za takie przewinienie (jazda eLką i spowodowanie wypadku śmiertelnego) braku kary (braku popełnienia przestępstwa) to sąd nie może sobie z "czapki" takiego przepisu wyciągnąć. Ma obowiązek stosować ustawę karną. Sięgnąłem pamięcią do czasów nauki prawa karnego i do obecnych przepisów. Nie ma w ustawie karnej możliwości uznania tej pani za niewinną, lub też odstąpienia od wymierzenia kary za to zdarzenie. Po prostu nie ma tego w ustawie karnej, zatem sąd musiał orzec o winie i o karze. Nie wiem z jakiego art. wymierzono jej karę, ale przyjmijmy że czyn ten popełniła nieumyślnie. Następstwem tego jest śmierć dwóch osób. Są zatem trzy możliwości, z czego jedną od razu odrzucam. Pierwszą, którą właśnie odrzucam to odpowiedzialność z art. 155 Kk - kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka podlega karze pozbawienia wolności od 3 mies do 5 lat. Drugą to tzw. katastrofa w ruchu lądowym art. 173, za nieumyślne jej spowodowanie, której następstwem jest śmierć dwóch osób przewidziana jest kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Trzecią to odpowiedzialność z art. 177 nieumyślne naruszanie zasad bezpieczeństwa, spowodowanie wypadku, którego następstwem jest śmierć dwóch osób podlega karze także od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Art. 173 i 177 są wg. mnie szczególnymi artykułami względem art. 155, dlatego 155 odrzucam od razu. Kara za oba pozostałe jest taka sama (6mieś-8lat), oznacza iż jest to występek. Zgodnie z przepisami ogólnymi Kodeksu karnego, a dokładnie art. 31 § 2 jeżeli kierowanie postępowaniem było w znacznym stopniu ograniczone, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. W przypadku tego występku, zgodnie z art. 60 Kk byłoby to zastąpienie kary pozbawienia wolności, karą ograniczenia wolności lub grzywny. Jak widać sąd wdał wyrok 1.5 roku pozbawienia wolności. Oznacza to, iż ani nie zastosował nadzwyczajnego złagodzenia kary, ani nie wymierzył kary w dolnej przewidzianej ustawą granicy (6 miesięcy). Sędzia musiał dojść do wniosku, że nie było okoliczności całkowicie łagodzących, jak również okoliczności, które uzasadniałyby zastosowanie minimalnej kary (6 miesięcy). Nie wiem czym kierował się sędzia bo nie czytałem uzasadnienia wyroku. Sędzia natomiast miał praktyczne doświadczenie w orzekaniu kar, zatem miał możliwość zweryfikowania swojego zamiaru. Podjął decyzję o 1.5 roku uzasadniając to prawdopodobnie, brakiem sprawdzenia opon - to uczą na kursie, tym iż kursantka przeszła szkolenie, zatem nie była świeża i jeździła już coś i na pewno umiała obchodzić się z gazem, świadomie wiedziała że jechała za szybko. Nie uwierzę i sędzia też pewnie nie uwierzył, że gaz się sam naciskał i że nie wiedziała z jaką prędkością jechała. Po odbytym szkoleniu powinna to umieć. A że instruktor nie reagował, to nie znaczy że instruktor jest "ponad prawem" i jeżeli znaki mówią max 50 a instruktor nie reaguje na jazdę z prędkością np. 70 km/h to nie oznacza, że kursanta nie obowiązują ograniczenia drogowe. Instruktor nie stoi ponad prawem. Kursantka miała szkolenie teoretyczne, ponoć je zdała, to wie że 50 oznacza 50 a nie 70 jeżeli instruktor pozwala. Prędkościomierz jest w każdym aucie. Nie czytałem uzasadnienia, tylko przypuszczam ale być może takie rozumowanie przyjął sędzia także, dlatego nawet nie zastosował się do dolnej granicy kary 6 miesięcy a wymierzył trochę większą.

Jak już napisałem wcześniej ustawa karna nie przewiduje możliwości nieukarania tej pani za czyn, który popełniła. Sędzia musiał wymierzyć jej karę, nie mógł od niej odstąpić. Można było ją skazać na mniejszą karę i myślę, że dyskusja powinna odbywać się jedynie na ten temat - na temat wysokości kary. Ja swoje stanowisko uzasadniające więcej niż minimalne 6 miesięcy przedstawiłem.

Edytowane przez Nuttie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Danek75 nie piernicz głupot :P. Zapomniał byk, jak cielęciem był. Ja wiem, że póki człowiek sam nie przejeździ pierwszy raz prawdziewej zimy nie będzie wiedział jaka jest bezpieczna szybkość przy jakich warunkach pogodowych ani nie będzie wiedział co potrafi zrobić "gołoledź", ba nawet nie będzie wiedział że na nią właśnie wjechał czego człowiek uczy się z czasem, złapie kilka poślizgów na gołoledzi, utwardzonym sniegu itp. itd.. W tym wypadku tylko i wyłącznie instruktor jest winny; powienien od razu kazać jej zwolnić .. Jakby była tak sytuacja z np. twoją córką, to założę się że byś temu instruktorowi łeb urwał a tu na forum krzyczał że jak mogli ją o cokolwiek oskarżyć ;) jakby było ibnaczej to po h... płacić ciężkie pieniądze instruktorowi ? Jeździć jak np. w USA pod opieką kogoś kto ma prawo jazdy i faktycznie wtedy niech ponosi winę i kierujący bez prawka i osoba pod opieką której była... ich ryzyko. Ale jak jest pie... obowiązek jeździć za grubą kasę z instruktorem to za coś się w końcu płaci. Mnie np. ten diota niczego nie nauczył, jeździć umiałem już dużo wcześniej, a jeszcze mieliśmy zawsze ok. 20 min. postoju u jego kolegów... a potem się dowiedziałem dlaczego - raz się zatrzymaliśmy na postoju TAXI i opchnął kanister paliwa taxowkarzowi mój zajebisty instruktor :D

 

 

Reasumując, skoro twierdzicie,że ktoś przeszedł już teorię i inne bzdety to już wszystko powienien wiedzieć i ma za siebie odpowiedać to dać możliwośćpowieszenia sobie L-ki na swoim samochodzie i jeździć samemu do egzaminu.. Tak wychodzi na zdrowy rozum po co instruktor ? A co chcciałem dodać, w kilku-kilkunastu procentach mogę przyznać winę tej kobitce i kara w zawiasach ma jakiś sens tylkko moim zdaniem za duż w tym wypadku, ano da ona innym kursantom jednak trochę przestrogi że oni też powinni bardzo uważać i czuć się odpowiedzialni za swoje czyny podczas kursu. Ale jak pisałem odpowiedzialność karna powinna być znikoma, zwłaszcza że ona ma już swoją karę w postaci zszrganego zdrowia po tym zdarzeniu, biegania po sądach i oglądania rodzin ofiar na rozprawach..

Edytowane przez two_pac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Danek75 nie piernicz głupot :P. Zapomniał byk, jak cielęciem był.

Przypominam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Ja mam takie a nie inne, więc..... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Danek75 nie piernicz głupot . Zapomniał byk, jak cielęciem był.

 

Przypominam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Ja mam takie a nie inne, więc.....

 

Nie chcę ciągnąć OT, ale skoro piszesz, że każdy ma prawo do swojego zdania to ja też mam prawo twierdzić że pierniczysz głupoty - takie jest moje zdanie.. Błędna analiza twojej wypowiedzi ? ;)

 

Bez urazy ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Bez urazy ;]

Spoko :ok:

Tylko odnośnie mojej wypowiedzi, zwróc uwage na fakt, ze kobieta była juz po kursie i miała jeszcze jazdy doszkalające, czyli praktycznie była gotowa do egzaminu. Tak więc nie wierzę, że w poczatkowej fazie szkolenia nie miała do czynienia z jazdą po śniegu i na pewno zdawała sobie sprawę z tego - co się może stać gdy się nie dostosuje prędkości do warunków jazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maciek dziękuję za przedstawienie suchych faktów prawnych. Ale ja nie znam prawa karnego a kieruję się własnym sumieniem. Prawo ustanowił człowiek i człowiek popełnia błędy w prawie ustanowionym przez siebie. Ja patrząc przez swój zdrowy rozum. Uważam że to instruktor ponosi winę a także szkoła jazdy za niedostosowanie auta do panujących warunków i tyle. A szkoła jazdy nie odpowiadała za takie braki w aucie. A gdzie są drogowcy, którzy pozwolili na garby na drodze? Jeśli ustawodawstwo nie przewiduje złagodzenia winy bardziej niż złagodziła mniemam przypuszczać że tutaj są braki w przepisach ustawodawczych. Tak jak Marek zauważył po kiego grzyba płaci się forsę szkołom jazdy? Za to że nauczą cię bezpiecznej jazdy. To że instruktor nie powiedział pani żeby zwolniła bo warunki na drodze są kiepskie to tylko jego wina. Czyli mamy jeszcze winnego jednego "ustawodawcę". I myślę że sąd w Strasbourgu to wyjaśni naszym sądom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma prawo do swojego zdania, podważając czyjeś zrób to w sposób kulturalny :P

 

Ja już napisałem, że kursant nie wszystko wie, ale z teorii wie że jak jest znak ograniczenia prędkości 50 to go to obowiązuje a nie nagle 60 czy 70 jeżeli instruktor pozwala. Jeżeli kursant, czy też keirowca tego nie rozumie to lepiej, żeby takie osoby nie zdały egzaminu na prawo jazdy, dla swojego i naszego bezpieczeństwa.

 

żeby nie było, ja gdy przekraczam dozwoloną prędkość wiem że to robię i wiem czym to grozi. Kursant przekraczając prędkość też wie co robi, wszak prędkościomierz w każdym aucie jest. A jeżeli nie wie co się może stać po przekroczeniu prędkości, to niech ku..a jego mać jej nie przekracza!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja patrząc przez swój zdrowy rozum. Uważam że to instruktor ponosi winę a także szkoła jazdy za niedostosowanie auta do panujących warunków i tyle. A szkoła jazdy nie odpowiadała za takie braki w aucie.

Na zdrowy rozum może i tak, ale..... nigdzie nie ma zapisu nakładającego obowiązek używania opon zimowych (no chyba, że stosowny zapis ustanowią w przepisach odnośnie "eLek" ale takowego na razie NIE MA. Kiedyś wcale nie było takich opon i świat się kręcił.

 

A gdzie są drogowcy, którzy pozwolili na garby na drodze?

No to już jest inna bajka - jeszcze trudniejsza do przeskoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma prawo do swojego zdania, podważając czyjeś zrób to w sposób kulturalny :P

 

Jeśli to żaluzja do mnie to było to w sposób kulturalny ponieważ ja z Dankiem chodziliśmy razem do przedszkola i 11 lat do podstawówki więc mogłem w jego kierunku użuć trochę luźniejszych słów niż do pierwszej z brzegu osoby z forum ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ja z Dankiem chodziliśmy razem do przedszkola i 11 lat do podstawówki więc mogłem w jego kierunku użuć trochę luźniejszych słów niż do pierwszej z brzegu osoby z forum ;P

Ja jeszcze na rok zostałem, więc się już nie będę wypowiadał :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jacku, mój dawny wykładowca z prawa karnego miał takie powiedzenie: "Każdy człowiek zna się na dwóch rzeczach, na prawie karnym i na medycynie." To jest życiowa prawda, kogo nie zapytasz to Ci powie jak leczyć domowym sposobem przeziębienie, podobnie jaką karę powinno się dać np. gwałcicielowi 13 latki. :)

 

Nie może być tak, że za to co się stało odpowiada tylko instruktor i szkoła nauki jazdy. Z dwóch powodów, po pierwsze gdyby obarczyć winą za zdarzenie instruktora, uwalniając od odpowiedzialności kursantkę, to już widzę co by się działo w ekstremalnych przypadkach, gdy kursant świadomie chciałby spowodować zderzenie czołowe. Przecież by nie odpowiadał. Nie może być tak, że za zabicie dwóch osób się nie odpowiada. Owszem są kontratypy - które zwalniają z odpowiedzialności i tylko w szczególnych warunkach je się stosuje. Z praktyki wiem, że nie życzę nikomu aby w sprawie karnej była możliwość stosowania kontratypów, są bardzo trudne do udowodnienia.

Po drugie, obarczając winą szkołę jazdy zwalniamy od odpowiedzialności zarówno kursantkę jak i instruktora. Instruktor wiedząc, że nie ma letnich opon powinien zaprotestować i odmówić jazdy. Wiem jakie są realia rynkowe, dlatego też pewnie nie protestował i wsiadł do auta z kursantką. Ale wiedząc czym jedzie powinien zachować szczególną ostrożność, np. nakazać kursantce jazdę o 10km/h wolniej niż przewidują przepisy. Nie zrobił tego, mało tego pozwolił na szybszą jazdę. A szybszą jazdę wywołała kursantka, która po egzaminie teoretycznym wiedziała że 50 znaczy 50 a nie 70. Stąd podejrzewam taki a nie inny wyrok sądu.

 

Podobny przykład, pożyczam auto zimą od ojca, który nie zmienił opon na zimowe, powoduję wypadek, kolizję czy cokolwiek, to kto odpowiada. Ja jako kierowca (kursantka, instruktor) czy mój ojciec jako właściciel (szkoła jazdy) za to że auto było nieprzygotowane do jazdy? Sąd nie bierze pod uwagę, że ktoś płaci kasę, żeby auta były sprawne (miały zimowe opony) on rozpoznaje sprawę w granicach ustawy karnej i skupia się na czynie popełnionym. Kursant ma obowiązek sprawdzić stan przygotowania pojazdu, jeżeli mu nie pasuje to odmawia jazdy, jak go straszą że przepadnie kasa to zabiera papiery idzie np. do mnie, piszemy pozew (spr. cywilna) i walczymy. Dlaczego, jeżeli jest sprawa np. o miliony złotych w kontraktach handlowych to można się milion razy zastanowić nad podpisaniem, a dlaczego jeżeli chodzi o możliwość spowodowania niebezpieczeństwa utraty życia (swojego, czyjegoś) ludzie już nie patrzą na takie rzeczy? Właśnie przez swoje lenistwo i wiarę, że się nic nie stanie i dlatego sąd wydał wyrok taki jaki wydał, karząc obie osoby za nazwijmy to "lekkomyślność".

Edytowane przez Nuttie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga
z teorii wie że jak jest znak ograniczenia prędkości 50 to go to obowiązuje

 

w teorii jest wiele ale praktyce wychodzi roznie, taki kursant nie zawsze zauwazy znak (i nie dam sobie wmowic ze wy majac kilkuletnia, -nastoletnia, -dziesietna praktyke zwracacie uwage na kazde znaki) i od tego jest ten instruktor by w razie zlamania jakiegos przepisu zwrocil nam uwage.

 

była juz po kursie

 

czyli tu tez wina lezy po stronie instruktora, ktory zatwierdzil ukonczenie kursu mimo słabego przegotowania kursantki.

 

Podobny przykład, pożyczam auto zimą od ojca, który nie zmienił opon na zimowe, powoduję wypadek, kolizję czy cokolwiek, to kto odpowiada. Ja jako kierowca (kursantka, instruktor) czy mój ojciec jako właściciel (szkoła jazdy) za to że auto było nieprzygotowane do jazdy?

 

Ty juz jestes po kursie masz prawo jazdy co poswiadcza Twoje merytoryczne i praktyczne przygotowanie do jazdy, ta Pani nie, ona dopiero sie uczy co powinna sprawdzic przed jazda itp itd czy wy sprawdzaliscie przed kazda jazda jakie auto ma opony?

Edytowane przez kinga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak robiłem prawko, nie obowiązywało mnie to, ale teraz z relacji moich młodszych kolegów i koleżanek trzeba albo uczą tego sprawdzić olej, światła. O stanie opon już nie wspomnę, a co jak masz kapcia, albo Ci zostawili na cegle? :P Te rzeczy są omawiana na teorii, a że ktoś nie przywiązuje uwagi do teorii i tylko "na pałe" wsiada do auta to już jego problem. I problem jest tym większy im częściej robi to osoba, która dopiero uczy się jeździć. Zaraz, zaraz chyba ograniczenie do 50 obowiązuje w całym kraju w terenie zabudowanym. Ew. można jechać szybciej jak znaki pozwalają. To jeżeli kursantka nie widziała znaku pozwalającego na szybszą jazdę to powinna jechać te 50. Jeżeli jechała poza terenem zabudowanym nie wiedząc jakie jest ograniczenie poza tym domniemanym 90, to może powinna zapytać instruktora ew. zwolnić?

 

Cytat:

Napisał Nuttie Zobacz post

Podobny przykład, pożyczam auto zimą od ojca, który nie zmienił opon na zimowe, powoduję wypadek, kolizję czy cokolwiek, to kto odpowiada. Ja jako kierowca (kursantka, instruktor) czy mój ojciec jako właściciel (szkoła jazdy) za to że auto było nieprzygotowane do jazdy?

Ty juz jestes po kursie masz prawo jazdy co poswiadcza Twoje merytoryczne i praktyczne przygotowanie do jazdy, ta Pani nie, ona dopiero sie uczy co powinna sprawdzic przed jazda itp itd czy wy sprawdzaliscie przed kazda jazda jakie auto ma opony?

 

tu podawałem przykład dlaczego szkoła jazdy nie powinna odpowiadać, w żadnym przypadku nie porównuję umiejętności kursantki ze swoimi albo innym kierowcą.

Edytowane przez Nuttie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko teoretyczne wywody. Myślę że to wszystko się wyjaśni. Uważam jak Kinga że kobitka która nieprzygotowana zdała teorię (jeśli się trzymamy twardo suchych przepisów) obarcza po 1 szkołę jazdy jeśli tak nieprzygotowana kursantka wsiada do samochodu po 2 obowiązkiem instruktora jest zapewnienie jak najbezpieczniejszej jazdy (czyli stan ogumienia) czyli znowu szkoła jazdy. Bo przecież instruktor nie będzioe kupował z własnej kasy opon. :D Pomińmy zimowe obuwie co uważam jest błędem szkoły gdyż niedoświadczony kursant w razie zdarzenia na drodze nie będzie miał szansy, ale łyse opony, i co to jest wina kursantki? Wybaczcie uważam iż to jest ewidentna wina szkoły i instruktora. Co do letnich opon Danek masz rację wsiadając do auta mam świadomość że mam letnie opony, ale to jest moje auto i ja wiem ze takie opony posiadam. Jeśli płacę za kurs nauki jazdy w jakiejkolwiek szkole 1500 - 2000 zł (wybaczcie ale za te pieniądze kupię opony dobrej marki do passata 2x a co dopiero do nissana micry) powinienem mieć świadomość że jeżdżę w pełni sprawnym autem z instruktorem, który zareaguje jak będzie coś nie tak. Owszem mam świadomość że korci mnie ta szybkość ale instruktor siedzi koło mnie i mi tłumaczy abym zwolnił. Owszem mam licznik i szybkościomierz przed oczami, ale jak tam spojrzę to nie widzę co na drodze. A na drodze ślisko i pada śnieg, do tego jeszcze koleiny. Pamiętacie jak to było? Postawcie się na miejscu kobiety. Wybaczcie ale jak dla mnie kursant nie ma podzielnej uwagi a liczy wówczas na instruktora. Kieruję się zdrowym rozsądkiem nie suchymi faktami. Tak Maćku przekonałeś mnie do kary w/g przepisów ale zdrowy rozsądek podpowiada że kobitka nie była winna. Wiem jak moja żona zdawała na prawo jazdy 10 lat temu. Po 7-mym egzaminie powiedziałem że nie będę płacił ale 8 już zdała. Jak potem mnie powiozła po Szczecinie naszym golfem to mało w biegu nie wysiadłem. Po 10 latach nawet zasnę jadąc z nią (mam zaufanie). Dlatego dalej uważam że nie można obarczać winą kursanta który nie ma żadnego doświadczenia. Tak samo myślę pod kątem swojego syna który chce iść na kurs PJ. Dziadek już mu obiecał że odda swój samochód. Ale po tej historii ciężko się zastanawiam. Przecież on jest taki nieodpowiedzialny. Czy ma iść na kurs za który ja zapłacę i po którym nic nie będzie umiał a jeszcze jak spowoduje stłuczkę albo wypadek nic nie umiejąc odpowie za spowodowanie jego? Jeśli będzie jechał na łysych oponach bo właściciel oszczędza na nich bo obiecał synowi swojemu najnowszy model mercedesa (tak sobie teoretyzuję). Nie wiem ale coś mi tu nie gra w tych naszych przepisach prawnych. Ale spoko jak napisałem wyżej każdy ma swoje zdanie i każdy pisze co uważa. Zobaczymy co na to sądy innych instancji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zapisz synka do szkoły, która ma renomę i dba o auta. Uwaga, nikogo nie usprawiedliwiam ale za te 1500-2000 zł trzeba opłacić nie dość że salę teoretyczną, instruktora teorii, w praktyce trzeba zapłacić instruktorowi za godzinę - kto chce zarabiać 10 zł na godzinę biorąc odpowiedzialność za wszystko co się może stać? No kto? Do tego jeszcze trzeba opłacić paliwo jakie zużyje auto podczas tych 20 godzin praktyki. Jacku wsiądź w auto i tłucz 40-50km/h na blacie przez 20 godzin. A potem podaj mi rachunek za paliwo, nawet jeżdżąc TDI. Albo nie, policzmy średnia w mieście 40 km/h * 20 h to daje przejechane 800 km. Do tego jeszcze amortyzacja pojazdu. Wg rozporządzenia MF za taką podróż dostałbyś ponad 600 zł. Nie wydaje mi się, żeby szczególnie dużo na każdym kursancie zarabiali. Ale fakt to nie zmienia faktu, iż zimówki powinny być.

Teraz nawiązując do tych młodych gniewnych co są nieodpowiedzialni a chcą mieć prawko. Sam powiedz, czy jeżeli instruktor odpowiadałby za wszystko co się stanie, to czy świadomy kursant tego by nie wykorzystał? Dajmy na to Twój syn chciałby narozrabiać i dopiec koledze, któremu rodzice sprawili fajne auto. Instruktor się zagapił, prędkość trochę większa niż 50, syn z premedytacją wjeżdża w zaparkowane auto kolegi i tłumaczy że stracił panowanie nad kierownicą, jest niedoświadczony a instruktor na to pozwolił i to on odpowiada. I jakby było tak, że instruktor za te parę marnych groszy jakie dostaje odpowiada za wszytko, to by płacił za naprawę albo poszedł siedzieć za wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Prawo nie może do czegoś takiego dopuścić, chyba że instruktorowi damy także dodatkową kierownicę i pedał gazu.

 

Sędzia jednak był innego zdania, uważał że zawiniła skoro dał jej 1.5 roku a nie minimum jakie mógł dać. Ale z całym szacunkiem, sędzia wiedział że to będzie precedens, dlatego dał karę popartą swoim doświadczeniem, a nie ludzkim bądź co bądź przypadkowym i wybiórczym gadaniem. Sędzia po to tam jest, uczy się całe życie na studiach aplikacji asesurze itp. żeby wydawać wyroki jak najbardziej sprawiedliwe. Są rzeczy, o których pewnie nie wiemy w tej sprawie a sędzia wie. Stąd taki a nie inny wyrok.

 

Stanowisko na początku, to tylko przykład, co by było gdyby jawnie obarczono za wszelkie szkody instruktorów, a nie kursantów.

Edytowane przez Nuttie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To zapisz synka do szkoły, która ma renomę i dba o auta.

Nie ma takiej opcji taka jest od nas ok 50 km nie stać mnie na nią. :D

Uwaga, nikogo nie usprawiedliwiam ale za te 1500-2000 zł trzeba opłacić nie dość że salę teoretyczną, instruktora teorii, w praktyce trzeba zapłacić instruktorowi za godzinę - kto chce zarabiać 10 zł na godzinę biorąc odpowiedzialność za wszystko co się może stać? No kto? Do tego jeszcze trzeba opłacić paliwo jakie zużyje auto podczas tych 20 godzin praktyki.
Tylko tego nie opłaca się z jednego kursanta a kilkunastu do kilkudziestu i nie w jeden miesiąc. A jak znam takie szkoły to mają cały czas obsadę. :P
Jacku wsiądź w auto i tłucz 40-50km/h na blacie przez 20 godzin.
Tak się składa że jestem zawodowym kierowcą i tłukłem te 20 godz. na dobę. :D Wcześniej we Wrocławiu na szczęście 8h a czasami więcej m/in w kolumnie transportu sanitarnego.
Dajmy na to Twój syn chciałby narozrabiać i dopiec koledze, któremu rodzice sprawili fajne auto. Instruktor się zagapił, prędkość trochę większa niż 50, syn z premedytacją wjeżdża w zaparkowane auto kolegi i tłumaczy że stracił panowanie nad kierownicą,
Mówisz o sytuacjach nierealnych. Każdy ma poczucie samoobrony (legendarne miejsce teściowej) a szczególnie kursant który wali specjalnie w inne auto (wybacz ale to tylko teoria , książki i filmy oraz desperaci religijni), chyba że Alkaida. :D Ale zgadzam się dlaczego instruktor odpowiada za kursanta? Otóż dlatego że ma doświadczenie i bierze za to pieniądze. Maćku ja ci piszę o życiu a ty mi o teorii. Szacunek dla ludzi którzy się uczyli po to aby decydować o życiu innych. Ale samo siedzenie w paragrafach i książkach nie nauczy nas praktyki. Dlatego może sąd wyższej instancji podejmie inną mądrzejszą decyzję. Ja jako doświadczony przez życie i sytuacje w życiu i na drodze uważam jak uważam. I jeszcze raz powtarzam że mam takie zdanie. Być może się mylę ale praktyka i zdrowy rozsądek mówi mi co innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, też z niecierpliwością oczekuję ewentualnego rozstrzygnięcia sądu II instancji. Jednakże, kto przy zdrowych zmysłach chciałby brać odpowiedzialność karną (od cywilnej można się ubezpieczyć) w 100% za działania drugiej osoby, w szczególności gdy ryzyko narażenia się na konsekwencje karne jest w ruchu ulicznym ogromne. Myślę że jeżeli obarczymy winą tylko instruktora albo instruktora i szkołę jazdy to koszt kursu już nie będzie wynosił 1500-2000 zł a 15000-20000 zł, właśnie ze względu na to ryzyko. A no jeszcze jedna rzecz, sąd II instancji też rozpoznaje sprawę w granicy przepisów karnych. Zatem jeżeli nie popełniłem żadnego błędu (nie jestem karnistą) od kary nie odstąpi, może ją zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności