Skocz do zawartości
kacza1982

Dobre uczynki na drodze

Rekomendowane odpowiedzi

Nie dalej jak tydzień temu wiozłem szwagierkę na lotnisko do Wawy. Mam kawałek bo prawie 200km. Na trasie z Ostrowi Mazowieckiej po przejechaniu około 20 km nagle na przeciwległym pasie chmura dymu z Renault Laguna wyskakuje młoda blondynka (ładna i młoda nawet :mlask) z kluczykami w ręku i gotowa była uciekać do lasu, a silnik w jej aucie żył własnym życiem, wyglądało to tak jak w tym linku:

ruch na trasie był duży z racji że była to sobota. Wszyscy kierowcy się zatrzymali bo chmura przesłoniła widok na drodze. Widząc co się dzieje zatrzymałem się na poboczu i biegiem do tej laguny, wskoczyłem i zdusiłem silnik na 5 biegu. :fajny oprócz mnie nikt inny nie wysiadł nawet z auta, normalnie znieczulica. Kobitka roztrzęsiona podeszła, dziękowała kilka razy i dopytywała jak ja to uczyniłem, że on przestał sam chodzić. Wytłumaczyłem jej o co w tym chodzi i kazałem żeby odczekała aż silnik ostygnie i dopiero próbowała go odpalić, może przeżył bo jego "taniec" trwał krótko. Najlepsze w tym wszystkim były miny pani policjantki i jej wspólnika którzy zjawili się nie wiadomo skąd, chyba przypadkiem jechali tą trasą. Pytali mnie co się stało. Jak zacząłem im tłumaczyć, to zrobili takie oczy :zeco i pytali co teraz, a ja im na to że teraz to ja muszę ludzi na lotnisko dostarczyć, a Laguna jak ostygnie to może odpali, a jak nie to laweta. I nie wiem jak się dalej potoczyło bo pośmigałem do Wawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wytłumaczyłem jej o co w tym chodzi i kazałem żeby odczekała aż silnik ostygnie i dopiero próbowała go odpalić, może przeżył bo jego "taniec" trwał krótko.

Jeżeli Cię posłuchała, to na nic się zdała Twoja pomoc, bo silnik i tak pewnie eksplodował...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli Cię posłuchała, to na nic się zdała Twoja pomoc, bo silnik i tak pewnie eksplodował...

Dokładnie-jeśli udało się w miarę szybko zgasić to nie odpalać juz więcej, tylko od razu do warsztatu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
z kluczykami w ręku i gotowa była uciekać do lasu, a silnik w jej aucie żył własnym życiem, wyglądało to tak jak w tym linku:
Jeżeli Cię posłuchała, to na nic się zdała Twoja pomoc, bo silnik i tak pewnie eksplodował...
W tym przypadku zapewne było to samo, czyli turbina uległa uszkodzeniu i rozkręciła sie do niebotycznych obrotów i silnik w takim przypadku możesz tylko zgasić skrzynią. Przez rok miałem 3 takie przypadki, za pierwszym razem kompletnie nie wiedziałem skąd co i dlaczego i wcale nie głupie, że uciekała-w przypadku eksplozji nie wiadomo gdzie polecą części silnika :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś prawie zaliczyłem dzwona. Sprawczynią byłaby pańcia, cofająca i nie patrząca, czy jedzie wogóle jakiekolwiek auto drogą główną.

Do dobrego uczynku zaliczam więc(z trudem, ale...)powstrzymanie się od zwymyślania(zjeb..nia) kolejnej, głupiej, wyfiokowanej baby. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jadę wczoraj i patrzę, korek przed rondem. Wszyscy przez wysepkę na środku objeżdżają biedne Tico. Zatrzymałem się, oglądam i okazało się, że urwało się prawe przednie koło, próbowałem ściągnąć nieszczęśnika z tego ronda na holu, ale po pół metra koło stanęło w poprzek. Biedak musiał tam tkwić dalej i czekać na lawetę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczynając temat nie spodziewałem się rewelacji i 10 stron, ale jednak podziałało, szkoda tylko, że przez rok czasu nikt nie pochwalił się niczym ciekawym i dobrym dla innych (może nikt już nie pomaga?). Wracając jednak do tematu (bo nie chcę podbić, mi to zwisa) chciałbym pochwalić się swoim dobrym uczynkiem. Otóż, pracuję na magazynie, ale na uboczu firmy matki, po 16-tej wyjeżdżają ludzie z biur akurat obok mnie. Schodziłem po schodach i kątem oka zauważyłem przez okno Matiza i kobietkę z telefonem. Wychodzę i od razu prośba czy pomogę (sam chciałem zapytać co się stało, ale nie zdążyłem). Złapała biedna kobitka z biura kapcia, zimno troszkę, ok. -8 stopni, więc po rękawice i jazda. Mąż w międzyczasie do niej zadzwonił czy sobie radzi, a ona od razu zasypała mnie pytaniami-jak pracuję w przyszłym tygodniu, jak może się odwdzięczyć i nazwisko proszę. Podałem nazwisko, ale odmówiłem przyjęcia jakiejkolwiek rekompensaty delikatnie: "nie chcę nic, na tym świecie jest jeszcze garstka ludzi, którzy pomagają nie dla korzyści, a dla przyjemności. Proszę uważać, jest ślisko, a zapasówka nie jest najlepsza, a mąż pewnie się ucieszy na powrót". Moi drodzy, chwalcie się, nie po to by się pochwalić "jaki to ja jestem zajebisty/a", ale po to by pokazać innym drogę ku lepszemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Catalabama

Ja cały czas wierzę w dobroć innych tkwiącą gdzieś tam głęboko ukryta pod znieczulicą ....

 

Może moja historyjka nie wydarzyła się teraz, ale cały czas pamiętamy z Mężem o niej.

 

 

Jakieś 5 lat temu (do Świąt dwa dni tylko) wracaliśmy z Irlandii ... Ja z dzieckiem samolotem a mąż wziął do autka dwoje pasażerów i wracał przez Anglię. Niestety pech chciał, że alternator i coś jeszcze, siadło w autku na autostradzie w Anglii gdzieś. Mąż nie znał języka, Pasażerowie przestraszeni czy dojadą na Święta ... A Ja jako udzielająca się na forum Volvo wtedy od roku mniej więcej, tam znalazłam piszącego co i raz Kolegę z forum z Anglii. Szczęście, że był wtedy dostępny, podał telefon do siebie... Bezinteresownie z Londynu dojechał do męża biorąc wolne w pracy, dowiózł mu nowy akumulator, pomógł Męża Pasażerom znaleźć szybko nową podwózkę do Polski, podprowadził troszkę drogą dalej męża do promu do Francji...

 

Z Krzyśkiem mamy cały czas kontakt, po tamtym jak był w Polsce przejazdem nie omieszkał nas odwiedzić co i raz. Wdzięczność za to, że Miałam wtedy Męża w domu pozostaje do dziś :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
szkoda tylko, że przez rok czasu nikt nie pochwalił się niczym ciekawym i dobrym dla innych

 

Ja to zapomniałem juz o tym temacie:lol

 

 

może nikt już nie pomaga

 

Forumowicze są skromni nie przystoi chwalić sie:)

Moi drodzy, chwalcie się, nie po to by się pochwalić "jaki to ja jestem zajebisty/a", ale po to by pokazać innym drogę ku lepszemu

 

Jestem za.

 

---------- Dodano o 07:50 ---------- Poprzednia wiadomość o 07:49 ----------

 

szkoda tylko, że przez rok czasu nikt nie pochwalił się niczym ciekawym i dobrym dla innych

 

Ja to zapomniałem juz o tym temacie:lol

 

 

może nikt już nie pomaga

 

Forumowicze są skromni nie przystoi chwalić sie:)

Moi drodzy, chwalcie się, nie po to by się pochwalić "jaki to ja jestem zajebisty/a", ale po to by pokazać innym drogę ku lepszemu

 

Jestem za.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzi dobrej woli jest jeszcze trochę - jak śpiewał Czesiek Niemen - i to jest pocieszające w tym pokręconym świecie.

Ja mały OT, sporo apropos tej Laguny, Jak to możliwe że turbina ulega zniszczeniu i zapierdziela po wyłączeniu silnika tak, że eksploduje silnik? Są znane jakieś konkretne przypadki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał wpisz sobie w google "rozbieganie silnika wysokoprężnego" i znajdziesz wszystko na ten temat. A tak w skrócie to niszczące zamknięte koło się robi-padają uszczelnienia na stronie dolotu turbiny, olej zaczyna iść do cylindrów, silnik karmiony tym olejem wchodzi coraz to na większe obroty, a wtedy turbina rozpędza się jeszcze bardziej i pompuje jeszcze więcej...i tak aż silnik nie wytrzyma, lub olej się skończy co i tak sprowadza się do zgonu jednostki napędowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jak pracuję w przyszłym tygodniu, jak może się odwdzięczyć

 

Napisz jak się zakończyło... :hyhy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisz jak się zakończyło...

 

oby happy endem :wojak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio pomykam sobie na DK88 patrzę stoi B3 na awaryjnych , a przed nim 100 metrów zapitala koleś z kanistrem , zatrzymałem się zaproponowałem , że podwiozę do stacji benzynowej :). No i jedziemy bajerka o jego pasku mówi , że przyjechał z Polski do dziadka i pożyczył samochód. Wysadzając go na stacji spytałem czy to diesel czy benzyna koleś zrobił kwadratowe oczy i powiedział nie mam pojęcia :haha . Ciekawe jak skończyła się jego historia :D

Pozdrowionka :vw:

Edytowane przez rainman777

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
że przyjechał z polski

A ile u Was na Śląsku masło kosztuje? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
zapitala koleś z kanistrem , zatrzymałem się zaproponowałem , że podwiozę do stacji benzynowej
Wysadzając go na stacji spytałem czy to diesel czy benzyna koleś zrobił kwadratowe oczy i powiedział nie mam pojęcia
:haha :lol nie no normalnie nie mam pytań Edytowane przez Adam204

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A ile u Was na Śląsku masło kosztuje?

 

:rotfl:

 

Mi ostatnio sąsiad z ulicy użyczył kabli rozruchowych bo aku padło (od nowości w aucie ;) ) > jakoś z wielkimi trudami odpaliłem bo przewody to Gierka pamiętały ;)

Po tym wszystkim zakupiłem w hurtowni elektrycznej kable do spawarki dwa kable dwumetrowe 25 i 35 mm2 i krokodylki. Teraz pełen profesjonalizm ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym wszystkim zakupiłem w hurtowni elektrycznej kable do spawarki dwa kable dwumetrowe 25 i 35 mm2 i krokodylki. Teraz pełen profesjonalizm ;)

Niewiele drozej wyszloby kupic aku i spokoj na nastepne 5 lat ;).

Ja ostatnio pomoglem starszemu panu zaciagajac go na stacje benzynowa, bo biedakowi wezyki przelewowe popekaly i paliwo ucieklo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niewiele drozej wyszloby kupic aku i spokoj na nastepne 5 lat

 

Kable wyszły mnie ok 80 zł i przydadzą się "na lata" jak i do dobrych uczynków na drodze ;)

 

BTW, dzisiaj okazało się że mam aku żelowe :D >> http://forum.vw-passat.pl/threads/116762-Rodzinny-dresowoz?p=1801293&viewfull=1#post1801293

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sie pochwale swoja historia

 

jakies pol roku temu dostarczajac napoje do planety na republiki korczakowskiej swoim iveco eurocargo przymocowalem pas do windy i 2 koncowke do goscia mercedesa rowniez dostawczaka bo akumulator mu sie rozladowal podczas rowniez wyladunku towaru i tak wlasnie mercedes zapalil na "pych" czy jak to sie tam mowi a ze byl to dostawca napojow wyskokowych to wcisknal mi 4pak zywca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności