Skocz do zawartości

pmarze

  • Liczba zawartości

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Statystyki sprzedającego

  • 0
  • 0
  • 0

O pmarze

  • Urodziny 19.03.1980

Informacje osobiste

  • Imię
    Przemek
  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość
    Warszawa

Samochód

  • Silnik
    B5(3BG) 1.9 TDI-PD 131KM (AVF)
  • Rok produkcji
    2001
  1. Witam, Posiadam Passata B5 FL kombi (1.9 TDI, 130KM, AVF, 2001 r.). Jakiś czas temu zauważyłem, że podczas tankowania do pełna wycieka mi po zbiorniku jakieś 0,5 litra ropy. Dzieje się tak w momencie, gdy pistolet już odbije. Pomyślałem sobie, że cieknie gdzieś przy wlewie, pewnie nie jest to groźne i można z tym chwilę pojeździć. Jeździłem z tym pewien czas i wszystko było ok. Zdarzyło mi się ostatnio wyjechać w dłuższą trasę do Chorwacji przez Słowację i Węgry. Trasa była różna, było sporo terenów górzystych, a tym samym wiele długich podjazdów i zjazdów. Podczas podróży auto zaczęło się dziwnie zachowywać. Na jednym z podjazdów były wyczuwalne szarpnięcia (automat), auto traciło moc i w pewnym momencie gasło. Po nastej próbie odpalenia silnik uruchomił się. Mogłem jechać dalej. Na najbliższej stacji dopełniłem zbiornik. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy, zwykle na podjazdach i gdy miałem jeszcze pół zbiornika ropy. Samochód zachowywał się jak by mu brakowało paliwa. W Chorwacji oddałem samochód do mechanika, który wymienił mi filtr paliwa. Myślałem, że może gdzieś po drodze nalałem jakiegoś syfu. Stary filtr nie był jakoś szczególnie zabrudzony. Ta naprawa wcale mnie nie przekonała. Bogatszy o nowe doświadczenia do domu wracałem tankując co 200 km, tak aby nie zejść do połowy zbiornika. Problem nie wystąpił przez 1300 km. Sprawdziłem auto VAG-iem, który nie wykazał żadnych błędów. Dostałem się przez bagażnik do smoka zaciągającego paliwo i na pierwszy rzut oka wydaje się być dobry, przewody są sztywno osadzone, wtyczka też, nakrętka wydaje się być dokręcona. Wskaźnika paliwa też jestem pewien, że nie oszukuje. Jakie są Wasze opinie na ten temat? Dlaczego auto gasło i nie można go było odpalić? Czy zmiana położenia zbiornika na długim podjeździe lub zjeździe mogła powodować zapowietrzanie się układu paliwowego? Jak są ułożone w zbiorniku rurki ssące ropę? Czy wyciek, o którym pisałem na początku może mieć z tym coś wspólnego? Moim zdaniem nie powinien. Rozrusznik kręcił, ale silnik nie chciał od razu odpalić. Domyślam się, że kręcąc tym rozrusznikiem pompka pompowała paliwo. W momencie, gdy była już odpowiednia dawka ropy, wtedy silnik się uruchamiał. Czy faktycznie tak mogło być? Tak, czy inaczej wybieram się do mechanika, jak tylko wyjeżdżę pozostałe paliwo. Naprawa wlewu wymaga demontażu zbiornika. Za wszelkie sugestie będę wdzięczny.
  2. Miałem podobne objawy. W moim przypadku regeneracja trubiny rozwiązała problem.
  3. Mam podobny problem. Gdy tankuje do pełna to wycieka mi jakieś 0,5 litra paliwa. Jeździłem z tym kilka tygodni i było OK. Dochodziłem nawet do rezerwy. Ostatnio wybrałem się w dłuższą podróż (1300 km) i pojawił się dziwny objaw. Po przejechaniu około 400 km po napełnieniu zbiornika paliwem silnik gasł. W baku miałem wtedy około pół zbiornika paliwa. Przed zgaśnięciem autem trochę szarpało. Po zatrzymaniu się silnik gasł i nie można go było odpalić. Dopiero po kilkunastu próbach załapywał i można było jechać przez chwilę dalej. Po zalaniu zbiornika ropą do pełna można było jechać następne 400 km. Działo się tak 3 razy z rzędu. Czy może mieć to związek z nieszczelnością wlewu? Jeśli tak to jaki?
  4. Autko (2001 rocznik) ma na liczniku niecałe 138 000. Wiem, że w 2005 roku zostało sprowadzone z Francji i miało na liczniku 90 000. Od 2005 autko przejechało około 40 000 i tego jestem pewien. Co było wcześniej, tego nie udało mi się ustalić. W warsztacie twierdzą, że samochód ma przejechane 300 000, ale w to nie chce mi się wierzyć. Po samochodzie, który dużo jeździ widać, że ma poprzecierane różne elementy (kierownicę, siedzenia, itd.). To się zużywa. U mnie tego nie ma. Mechanik, niczym wróżka spojrzał w silnik i wywróżył 300 000. Problemu z ciśnieniem oleju nie zaobserwowałem, kontrolka zapalała się standardowo podczas rozruchu. Poza tym nie świeciła. Podłączałem się wielokrotnie pod VAG-a. W sekcji silnika sporadycznie miałem błąd przeładowania ciśnienia turbiny (17965), które to zwykle kończyły się przejściem samochodu w tryb awaryjny. Dodatkowo po uszkodzeniu wymienionej turbiny z wydechu wydobywał się obficie biały dym. Był on o wiele bardziej intensywniejszy niż przed wymianą, ale ten sam kolor. Stąd wydaje mi się, że faktycznie turbina była przyczyną dymienia. Jeśli chodzi o uszczelkę na głowicy, o tym również wspominałem mechanikowi. Wiele można o tym na forum poczytać w kontekście białego dymienia. Jednak diagnoza w moim przypadku była jednoznaczna. Na początku wydawało mi się, że auto dymi tylko na zimnym silniku. Z czasem przekonałem się, że dymi też po 20 minutowym postoju, a silnik przecież stygnie wiele godzin, zwłaszcza w lato. Autko nie dymiło natychmiast po odpaleniu. Dopiero po ruszeniu z miejsca i na pierwszym postoju lub podczas manewrów na niskich obrotach. Czy ciśnienie oleju na poziomie 2 bary może zabić turbinę? Co jeszcze może zabijać turbinę?
  5. W końcu mój AVF trafił do mechanika. Diagnoza - padła turbina. Pojechałem do kolejnego magika, żeby się przekonać, czy na pewno. Stwierdził to samo. Ok. Zdecydowałem się na wymianę turbiny na regenerowaną, gdyż tak mi zalecił ów mechanik twierdząc, że do tej pory nie miał problemów z tymi turbinami . Po zdjęciu starej turbiny okazało się, że jest faktycznie uszkodzona. Po jej wymianie wyjechałem od mechanika i przez około 1 km było dobrze. Potem samochód zaczął dymić na biało, jak nigdy. Stracił przy tym moc. Wróciłem do mechanika. Diagnoza - padła turbina regenerowana. Pierwszy raz się to przytrafiło w tym warsztacie. Zostawiłem samochód u mechanika na oględziny. Po weekendzie dzwonię do niego, żeby dowiedzieć się co i jak. Mechanik mówi, że na kolejną turbinę muszę zaczekać dwa dni. Jak ją dostanie i podłączy, to się dokładniej przyjrzy silnikowi i sprawdzi z jakim ciśnieniem olej jest pompowany do turbiny. Zbyt niskie ciśnienie tego oleju mogło spowodować uszkodzenie turbiny. Dziś kolejny raz dzwonię w mojej sprawie i słyszę, że turbina została podłączona natomiast jest problem z ciśnieniem oleju. Ciśnienie oleju pompowane do turbiny jest za małe, waha się od 2 do 4 barów i że to było przyczyną zniszczenia poprzedniej turbiny. Poprzednia turbina jest na ekspertyzie. Kolejnej turbiny mechanik nie chce zamontować bo obawia się, że w ten sposób może ponownie ją uszkodzić. Czy faktycznie może być tak jak mówi mechanik? Czy wartość ciśnienia ma wynosić te 4 bary i jest stała? Kolejnym krokiem będzie zdjęcie miski olejowej i sprawdzenie, czemu te ciśnienie jest za małe. Aż się boję jakie kwiatki wyjdą dalej. Pomysły są dwa: - na smoku osadził się syf i trzeba oczyścić, - niedomaga pompa. Chciałbym w jakiś sposób zweryfikować wiarygodność tych informacji. Wiem, że na tym forum znajdują się ludzie mający ogromne doświadczenie w tego typu sprawach. Może spotkaliście się z podobnym problemem. Pomóżcie proszę.
  6. Dzięki za szybką odpowiedź. Czy za każdym razem, gdy się zatrzymałeś, to Ci dymił? U mnie jest tak, że tylko przez pierwsze 10 minut tak dymi. Ostatnio z kolegą zrobiliśmy dłuższą trasę. Kolega jechał za mną i nie zauważył żadnego dymienia, nawet gdy się zatrzymywałem. Sam również przyglądałem się spalinom po jeździe i nie zaobserwowałem żadnego dymka. Raz nawet byłem u mechanika, któremu chciałem pokazać problem. Jak na złość autko nie puściło dymka. Czy może być tak, że podczas pracy silnika i pod wpływem temperatury te mikropęknięcia się uszczelniają?
  7. Witam, Przeglądałem wielokrotnie posty na tym forum i nie spotkałem podobnego przypadku, choć wiele razy był podejmowany temat dymienia na biało. Generalnie autko(AVF,automat) nie dymi. Natomiast po postoju, gdy samochód odpalę i przejadę kawałek, autko zaczyna obficie dymić na biało. Dzieje się tak tylko na niskich obrotach, ale też nie od razu po rozruchu. Dymienie rozpoczyna się po przejechaniu krótkiego odcinka i zatrzymaniu się. Po chwilowym zwiększeniu obrotów powiedzmy do 2000 autko przestaje dymić. I tak w koło Macieju. Po około 10 minutach dymienie zupełnie ustaje. Początkowo miałem wrażenie, że ten objaw występuje tylko przy zimnym silniku. Ostatnio zdarzyło mi się to po krótkim postoju i rozgrzanym silniku. Silnik pracuje równo i nie szarpie. Rura wydechowa nie jest tłusta, dym nie jest słodki. Wymieniłem zawór EGR (wcześniejszy był usyfiony w oleju i podobno nie dało się go oczyścić) oraz przepływomierz. Nic to jednak nie dało. Z ciekawostek, to po odłączeniu przepływomierza autko wogóle nie dymi. VAG nie pokazuje żadnych błędów. Ciśnienie na wszystkich cylindrach jest równe. Mam wrażenie, że ubywa oleju z silnika (na 1500 km ubyło pół miarki - zdaje się, że jest to jakieś 0,5 l) oraz płynu chłodniczego (w bardzo niewielkim stopniu). Ciągle obserwuje stan płynu i oleju, bo autko mam od około 1 miesiąca i opieram się na informacjach od poprzedniego właściciela, które wydają mi się być wiarygodne (znajomy). Nie jeżdżę wiele autem (około 30 km dziennie). Zwykle jak wyjadę z pracy lub z domu i staje w korku, to każde zatrzymanie kończy się białą chmurą dymu. Być może ktoś z Was spotkał się z takim przypadkiem i jest w stanie podpowiedzieć co może być przyczyną tego dymienia. Moim zdaniem może być to jakaś nieszczelność i trzeba dokładnie obejrzeć wszystkie przewody. Ale czy przy takiej nieszczelności nie dymił by przez cały czas. Chce z tym problemem podjechać do warsztatu, ale nie chciałbym przez to wymienić połowy samochodu. Z resztą sami wiecie jak to jest.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności