Skocz do zawartości

hak64

  • Liczba zawartości

    52
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Statystyki sprzedającego

  • 0
  • 0
  • 0

O hak64

  • Urodziny 29.11.1964

Informacje osobiste

  • Imię
    Henryk
  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość
    Żory

Samochód

  • Generacja
    -
  • Silnik
    Nie passat
  • Rok produkcji
    1987

Ostatnie wizyty

1 375 wyświetleń profilu
  1. Ten temat jest bardzo rozległy, dlatego przybliżę Państwu jedynie podstawy, a ewentualne wątpliwości będziemy rozwiewać w miarę napływających pytań. Nie ma praktycznie żadnego problemu z uzyskaniem odszkodowania za wypadek spowodowany przez zwierzę gospodarskie, bo ubezpieczycieli obliguje do tego obowiązkowe ubezpieczenie OC rolnika. Obowiązki poszkodowanego ograniczają się zatem do ustalenia i wskazania ubezpieczycielowi właściciela zwierzęcia (gospodarstwo rolne). Gorzej gdy szkoda zostaje spowodowana przez zwierzę żyjące wolno, które w myśl art. 21 ustawy o ochronie zwierząt, stanowią dobro ogólnonarodowe, zatem jest to własność Skarbu Państwa. I tu napotykamy pierwszą przeszkodę, bowiem art. 431 k.c. wskazuje, że za szkodę, wyrządzoną przez zwierzę odpowiada ten, kto zwierzę chowa lub się nim posługuje. Skarb Państwa jest co prawda właścicielem dziko żyjących zwierząt, ale ich nie chowa, ani się nimi nie posługuje, zatem odpowiedzialność wynikająca z cytowanego przepisu kodeksu cywilnego nie ma tu zastosowania. Jest to więc odpowiedzialność iście iluzoryczna, ograniczona wyłącznie do przypadków ujętych w przepisach prawa, określonych w ustawach o ochronie przyrody i prawa łowieckiego, te zaś wskazują, że odpowiedzialność za wyrządzone szkody, dotyczy określonych tylko przypadków i określonych gatunków zwierząt łownych. Przy czym analiza tych przepisów prowadzi do przykrej dla osób poszkodowanych konkluzji, iż możliwość rekompensaty poniesionych szkód jest znacznie ograniczona. Za powyższą tezą przemawia zarówno określony przez ustawodawcę krąg podmiotów zobowiązanych do naprawienia szkody, jak i wąski zakres ich odpowiedzialności, obejmujący jedynie zwierzęta łowne objęte całoroczną ochroną, Czy zatem poszkodowani mają możliwość dochodzenia roszczeń? Mają, jest to jednak trudne i wymaga sporo zachodu. Na początek trzeba zadbać o właściwe udokumentowanie zdarzenia. W tym celu wzywamy policję i robimy zdjęcia uszkodzeń pojazdu, samego miejsca zdarzenia, jak i zwierzęcia (o ile nie uciekło), które spowodowało szkodę. Szkodę można zgłosić zarządcy drogi lub do koła łowieckiego. W tym drugim przypadku odpowiedzialność za szkodę powstaje tylko w sytuacji, gdy zwierzyna została wypłoszona hukiem wystrzałów lub nagonką. Trzeba więc ustalić, czy na danym terenie odbywało się polowanie. Taką informację uzyskamy w Nadleśnictwie i w samym kole łowieckim. Na uwagę zasługuje fakt, że koła łowieckie, jak i poszczególni jego członkowie mają obecnie obowiązek wykupienia polisy OC. Roszczenie od zarządcy drogi zgłaszamy do jego ubezpieczyciela, wskazując przy tym miejsce czas i okoliczności zdarzenia. Odpowiedzialność zarządcy drogi wynika z ciążącego na nim obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa użytkownikom dróg. Do tych obowiązków należy także właściwe oznakowanie dróg w miejscach migracji zwierzyny leśnej, zwłaszcza jeśli na danym terenie odnotowywano zdarzenia z udziałem zwierząt. I tu rodzi się kolejny problem, zarządca drogi zapewne zatai fakt, że wiedział o takich zdarzeniach, gdyż stanowiło by to dowód jego zaniedbania. Biorąc zaś pod uwagę, że z art. 6 k.c. wynika, iż to na poszkodowanym ciąży obowiązek udowodnienia faktu zaniechania, lub niedopełnienia obowiązków zarządcy drogi, to poszkodowany zmuszony jest ustalić stan faktyczny. Jak to zrobić? Sporządzamy stosowne pisma: do jednostki policji, do Nadleśnictwa, do Koła łowieckiego (właściwych terytorialnie dla miejsca zdarzenia) z zapytaniem, czy na danym terenie dochodziło do zdarzeń z udziałem zwierzyny leśnej, i czy zarządca drogi był o tym fakcie informowany. W przypadku potwierdzenia, mamy gotowy argument wskazujący na winę zarządcy drogi. Tym samym nasza szkoda ma szansę być zrekompensowana świadczeniem uzyskanym od ubezpieczyciela zarządcy drogi. Jeśli jednak nie uda nam się udowodnić winy (brak informacji potwierdzających informowanie zarządcy drogi o zdarzeniach), to pozostaje nam jedynie możliwość naprawy samochodu z własnego AC. Podpowiem jeszcze, że co prawda wymienione instytucje nie mają obowiązku prowadzenia statystyk zdarzeń z udziałem zwierzyny leśnej, ale bywa, że ich odpowiedź zawiera interesującą nas treść: "w odpowiedzi na pismo dotyczące zdarzeń z udziałem zwierzyny, informujemy, że w związku z licznymi takimi zdarzeniami, zarządca drogi był informowany o występującym problemie i konieczności właściwego oznakowania odcinka drogi..." Jeszcze taka mała porada. Nadleśnictwa (być może nie wszystkie) dysponują wykazem działających na ich terenie kół łowieckich, prowadzą też rejestr członków tych kół, a ci z kolei mają obowiązek (każdorazowo) zgłaszać zamiar polowania w konkretnym rejonie. Służy do tego strona internetowa, gdzie każdy zarejestrowany członek koła łowieckiego dokonuje wpisu przed podjęciem polowania i po jego zakończeniu. Na takiej stronie znajdziemy nie tylko dane samych polujących myśliwych, ale także rejon polowania, ilość i gatunki upolowanej zwierzyny, a nawet ilość oddanych strzałów. Problem w tym, że panowie myśliwi czasem nazbyt "radośnie" traktują rzetelność wpisywanych informacji, skutkiem czego upolowany rzeczywiście o godzinie 23:00 cielak jelenia, ze względu na zakaz strzelania do zwierzyny płowej w nocy, ma wpisaną godzinę 16:50. Miłego dnia.
  2. Nie kolego, należę do pokolenia ceniącego racjonalne myślenie. Drobna stłuczka nie musi generować kosztów wymiany całej tapicerki i elektroniki auta, tym bardziej, że oberwanie w gębę wystrzeloną poduchą, nie jest ani przyjemne, ani bezpieczne.
  3. Kolego ja wspomniałem o wjechaniu w zaspę, czy kolizji z sarenką, po której masz (z zewnętrznych uszkodzeń) powiedzmy połamany zderzak. Często już w takich sytuacjach strzelają poduszki i inne "bezpieczne" nowinki techniczne. Samochodem z końcówki ubiegłego wieku, wrzuciłbyś zderzak do bagażnika i pojechał do domu. W tych nowych zostajesz, tak jak powiadasz
  4. Żadnego, albo takiego, które pozwala ponownie uruchomić samochód (rozwalona wiązka to uniemożliwia). Wystarczy by to coś zadziałało, jak czujnik uderzeniowy i po wciśnięciu guzika przywracało zdolność odpalenia silnika. Jeśli coś ma być systemem bezpieczeństwa, to - przynajmniej moim zdaniem - powinno uwzględniać wszystkie możliwe do zaistnienia sytuacje. Przemyślałeś zanim napisałeś, czy też przypadkowo wyłączyło ci się zasilanie?
  5. W niektórych modelach samochodów montowane są klemy pirotechniczne. W przypadku kolizji przerywają dopływ prądu. Podobno to ze względów bezpieczeństwa, aby odciąć dopływ paliwa, wyłączyć silnik i uniknąć pożaru samochodu, ale... Wyobraźmy sobie mało uczęszczaną drogę w Bieszczadach, mróz minus 20 i nasz samochód po spotkaniu z zaspą, dzikiem, czy sarenką... zanim ktokolwiek przyjedzie z pomocą upłynie kilka godzin, które wystarczą by kierowcy zesztywniały nie tylko sznurówki w butach...
  6. hak64

    Pomoc porada

    Za dużo niewiadomych, by cokolwiek doradzać. - kiedy zaistniała szkoda? - czy samochód został zakupiony jako uszkodzony i naprawiony już w Niemczech, czy dopiero w Polsce, - czy podmiot sprowadzający pojazd do Polski jest jednocześnie sprzedającym, - czy sprzedający miał wiedzę o kolizyjnej przeszłości auta, - kiedy nabywca zorientował się o szkodzie całkowitej pojazdu, - ile czasu upłynęło od zakupu - czy nabywca jest osoba prywatną (konsument), czy przedsiębiorcą.
  7. Taaa, nawet mniej. Trzeba tylko skorzystać z usług wioskowego kowala (prostowanie tylnej belki, wyklepanie błotnika), drzwi wyrównać wypełniając wgniecenia gładzią gipsową, połamane nadkole naprawić z użyciem papy i lepiku, po czym lakier nałożyć wałkiem, a do mocowania zderzaka użyć trytytek...
  8. Za utrzymanie obrotów na biegu jałowym odpowiada silniczek krokowy, tyle że do jego poprawnej pracy niezbędne są prawidłowe odczyty: sondy lambda, temperatury, położenia przepustnicy, lub przepływomierza.
  9. Każdy profesjonalny warsztat i każda stacja diagnostyczna dysponuje możliwością sprawdzenia zawieszenia i przeniesienia napędu. Pytanie "czy jechać" zadaj raczej sobie, bo ani ubezpieczyciel (likwidator szkody), ani nikt z forum nie ma w tym interesu.
  10. Panie, przykra sprawa, ale o wróżki tu trudno, a i fusy po kawie dawno wyschły. W miarę rzetelnie oszacować wartość szkody można na podstawie dokumentacji fotograficznej. Umiejscowienie, zakres, głębokość, rys czy wgnieceń może wskazywać na ewentualne wystąpienie innych, niewidocznych uszkodzeń. W przypadku podejrzenia uszkodzenia elementów zawieszenia, przegubów, czy półosi, jedyną możliwością jest sprawdzenie tych elementów w profesjonalnym warsztacie, lub na stacji diagnostycznej. Kolejną, pominiętą przez szanownego pana kwestią, jest brak jakiejkolwiek informacji, czy szkoda nastąpiła z winy rzeczonej pani, czy też z winy własnej (likwidacja szkody z OC dość znacząco różni się od naprawy z AC). Nie ukrywam, że poniższy "szczegółowy" opis zdarzenia jest równie przydatny, jak wskazanie, z której strony świeciło słońce. W ustaleniu okoliczności zdarzenia i wskazania ewentualnej winy, niezbędne jest określenie, czy do zdarzenia doszło na drodze publicznej, czy któryś z pojazdów poruszał się drogą z pierwszeństwem, czy pojazd będący w ruchu nie wykonywał czasem manewru cofania, wreszcie czy do zatrzymania pojazdu nie doszło czasem bezpośrednio przed nadjeżdżającym autem (brak czasu na reakcję obronną). Z tym pytaniem to proszę jednak do wróża Macieja, bo żaden diagnosta, rzeczoznawca, czy innej maści fachowiec, nie jest w stanie przewidzieć czasu ujawnienia się usterki, zwłaszcza że wiele zależy tu od umiejętności i stylu jazdy użytkownika. Miłego dnia.
  11. Z ubezpieczycielem prowadzi się korespondencję wyłącznie pisemną (mail). Po pierwsze odpowiedź także musisz otrzymać w formie pisemnej (to zaś może służyć jako dokument procesowy), na dodatek musi ona zawierać uzasadnienie zajętego przez ubezpieczyciela stanowiska z podaniem podstaw prawnych. Niestety bieżące naprawy nie są brane pod uwagę przy szacowaniu wartości bazowej pojazdu. Tę wartość można podnieść jedynie poprzez udokumentowanie nakładów poniesionych na tuning, doposażenie pojazdu, lub wymianę całych podzespołów (silnik, skrzynia biegów, kompletne zawieszenie / np. sportowe, gwintowane/).
  12. Nie kolego. Ubezpieczyciel orzekając szkodę całkowitą musiał już określić wartość auta przed szkodą. Jak inaczej mógłby stwierdzić, że naprawa jest nieopłacalna i przekracza wartość bazową auta? Ponadto należy unikać warsztatów partnerskich ubezpieczyciela, zwłaszcza zaś przy naprawach z rozliczeniem bezgotówkowym. Istnieje bowiem ryzyko, że to nie interes poszkodowanego, a partnera biznesowego jest dla warsztatu ważniejszy. Jest jeszcze inny problem. Zlecając naprawę w trybie rozliczenia bezgotówkowego poszkodowany daje ubezpieczycielowi prawo do kontroli zgodności i jakości wykonywanych prac z ich zakresem określonym w kosztorysie. Mało tego, ubezpieczyciel jako płatnik usługi naprawy będzie miał prawo do dysponowania częściami z odzysku (zapłaciłem za nowy, więc porysowany zderzak zabieram i sprzedaję na aukcji). Co prawda ubezpieczyciele nie handlują używanymi częściami, ale w ramach umowy partnerskiej, pozwalają na to warsztatowi. To m.in. dlatego właśnie stawki rbg w warsztatach partnerskich ubezpieczyciela są takie niskie, a ubezpieczyciel nalicza sobie rabat np. 8% od całości kosztów naprawy. Auto zastępcze można wynająć nawet od osoby prywatnej (potrzebna tylko umowa najmu z określoną stawką dzienną). Omija się wtedy wszelkie bzdurne procedury (protokoły zdawczo- odbiorcze, dodatkowe ubezpieczenie, kaucje, czy ograniczenia dysponowania autem (brak możliwości przewozu określonych ładunków, ciągnięcia przyczep, czy udostępnienia pojazdu np. żonie, lub innemu członkowi rodziny). Miłego dnia.
  13. Ubezpieczyciel nie ma prawa dysponować Twoim autem, nie mogą Cię zmusić do jego naprawy, ani też nie mogą Ci tego zabronić. Decyzja czy, gdzie i za ile naprawiasz auto jest wyłącznie Twoją decyzją. Musisz się jednak liczyć z tym, że koszt naprawy nie może przekroczyć wartości auta przed szkodą. Jeśli więc otrzymałeś z PZU pismo o braku zgody na naprawę, bo koszt przekracza wartość auta, to masz prawo odstawić wóz do innego warsztatu (nie ASO), gdzie dokonają naprawy zgodnie z technologią producenta i zakresem prac określonym w kosztorysie (tym z ASO). Przy zastosowaniu bardziej przystępnej stawki rbg kalkulacja kosztów naprawy sporządzona przez warsztat będzie o kilka tys niższa, zatem koszt naprawy nie przekroczy wartości auta przed szkodą. - Nie będzie więc podstaw do orzeczenia szkody całkowitej. Możesz także przyjąć proponowaną przez ubezpieczyciela kwotę odszkodowania, naprawić auto z użyciem części z odzysku (wtedy zmieścisz się w kwocie poniżej 10 tys zł) i sprzedać wóz, lub też użytkować go dalej. W kwestii odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu, to świadczenie musi uwzględniać nie tylko rekompensatę poniesionych kosztów leczenia, ale także utracone dochody (na L-4) nie uzyskuje się pełnej pensji, koszty dojazdu do placówek medycznych, koszt opieki nad chorym, a nawet przyszłe koszty zabiegów zapobiegających pogarszaniu się stanu zdrowia spowodowanego zdarzeniem (sanatoria, okresowe zabiegi rehabilitacyjne, zakup sprzętu do ćwiczeń rehabilitacyjnych). Miłego dnia.
  14. Witam. Nie zaglądałem tu, bo to klub regionalny. Za namową mkpol kolega ChymeK zwrócił się do mnie poradę. Odpowiedziałem zgodnie ze swoją wiedzą (być może zechce się tym pochwalić). Nie. Panie kolego, to się nie uda. Ubezpieczyciel orzekł szkodę całkowitą, zatem nie wyrazi zgody na naprawę. Przeglądałem kosztorys ubezpieczyciela i stwierdziłem, że i tak jest zaniżony (niska stawka rbg, zamienniki zastosowany współczynnik odchylenia, ceny części z narzuconym rabatem. Pomimo tego koszt naprawy znacząco przekraczał wartość pojazdu przed szkodą. W takim przypadku jedynym sensownym rozwiązaniem jest odwołanie od wyceny wartości wraku (wystąpienie do ubezpieczyciela z wnioskiem o zagospodarowanie wraku), gdyż jest przeszacowana i nie można go zbyć za takie pieniądze. Już koledze zasugerowałem jak to zrobić. Kolejną możliwością jest udokumentowanie nakładów poniesionych na doposażenie pojazdu, tuning, lub wymianę całych podzespołów - to pozwoli podwyższyć wartość bazową auta (prze zaistnieniem szkody). Przy szkodzie całkowitej ubezpieczyciel wypłaca bowiem odszkodowanie stanowiące różnicę pomiędzy wartością auta przed i po szkodzie. Zatem nam zależy aby ta różnica była jak największa. Sądząc po fotkach, naprawa tego auta nie ma większego sensu. Jest prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że uszkodzeniu uległa geometria pojazdu, a tylna belka wymaga wymiany. Z pewnością do naprawy będą punkty mocowania beli i podłoga bagażnika, Zatem koszt naprawy, nawet z użyciem części ze szrotu byłby bliski wartości auta przed szkodą.
  15. Te drzwi wymagają wymiany, zatem naprawa nawet z użyciem części ze szrotu, przekroczy 1,5 tys zł. Gdyby szkodę wyliczyło ASO, wyjdzie około 5 tys. Dlaczego chcesz likwidować z AC, a nie z OC sprawcy? To mi wygląda na przetarcie kołem ciężarówki - czyżby uciekł?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Korzystając ze strony akceptujesz nasz Warunki użytkowania oraz Polityka prywatności